Redaktor publicznego Radia Gdańsk Marcin Mindykowski, który podpisał się pod listem dziennikarzy sprzeciwiających się lex TVN, kilka dni później stracił pracę. W obronie zwolnionego dziennikarza stanęło Centrum Monitoringu Wolności Prasy Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich, które w piątek wydało oświadczenie w tej sprawie. "Zbieżność w czasie tych dwóch faktów – podpisanie apelu w obronie TVN i nagłe rozwiązanie umowy o współpracę - budzi najwyższy niepokój ze względu na naruszenie prawa każdego dziennikarza i obywatela do wyrażania swoich poglądów” – zwrócono uwagę.
Sprawę dziennikarza publicznej rozgłośni Radia Gdańsk opisał między innymi portal Onet. Marcin Mindykowski podpisał się pod protestem w obronie stacji TVN w związku z forsowaną przez posłów PiS ustawą anty-TVN. Kilka dni później Mindykowski stracił pracę. Decyzję w tej sprawie podjął prezes Radia Gdańsk Adam Chmielecki. - Prezes Radia Gdańsk chętnie podkreśla swoje związki ze środowiskiem "Solidarności" i przywiązanie do jej ideałów. Za jego kadencji na antenie radia pojawiła się nowa audycja "Głos Pracownika", która broni praw pracowniczych, walcząc m.in. właśnie z tzw. umowami śmieciowymi. Biorąc jednak pod uwagę – nie tylko moją – formę zatrudnienia w Radiu Gdańsk, trudno nie odnieść wrażenia, że deklarowane wartości nie pokrywają się z działaniami – mówił Mindykowski w rozmowie z Onetem.
Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich broni dziennikarza Radia Gdańsk
W obronie zwolnionego dziennikarza stanęło Centrum Monitoringu Wolności Prasy Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich, które w piątek wydało oświadczenie tej sprawie. Onet przypomniał, że kilka tygodni temu organizacja ta poparła projekt nowelizacji ustawy medialnej, nazywanej lex-TVN. "Centrum Monitoringu Wolności Prasy SDP z najwyższym niepokojem przyjmuje informacje o rozwiązaniu umowy z red. Marcinem Mindykowskim przez Radio Gdańsk i apeluje do kierownictwa Radia o przywrócenie go do pracy" – czytamy w komunikacie.
CMWP zwróciło uwagę, że według jego informacji "Marcin Mindykowski został zwolniony z Radia Gdańsk, w którym współpracował od dziewięciu lat na tzw. umowie o dzieło, po tym jak podpisał apel dziennikarzy w obronie telewizji TVN". "Oficjalnie nie podano mu przyczyn zwolnienia, rozwiązano z nim umowę, która miała charakter cywilnoprawny, więc dziennikarz miał bardzo krótki okres wypowiedzenia (miesiąc). Tymczasem praca w radiu była dla niego podstawowym źródłem dochodów, zrealizował dla Radia Gdańsk wiele programów i miał w nim dwie stałe audycje" – zauważono w oświadczeniu.
"Zbieżność w czasie tych dwóch faktów – podpisanie apelu w obronie TVN i nagłe rozwiązanie umowy o współpracę, budzi najwyższy niepokój ze względu na naruszenie prawa każdego dziennikarza i obywatela do wyrażania swoich poglądów" – napisała dyrektor Centrum doktor Jolanta Hajdasz.
SDP podkreśliło, że "w niniejszym stanowisku nie odnosi się do treści apelu podpisanego przez dziennikarza, pragnie jednak zwrócić uwagę, iż wykorzystując uprzywilejowaną pozycję pracodawcy wobec tak zatrudnionego od dziewięciu lat dziennikarza pozbawia się go pracy bez żadnego socjalnego zabezpieczenia i bez próby racjonalnego uzasadnienia tego działania". "Takie traktowanie dziennikarzy zagraża wolności słowa i psuje debatę publiczną w Polsce. Dlatego zwracamy się z apelem do kierownictwa Radia Gdańsk o ponowne rozważenie sprawy i przywrócenie do pracy red. Marcina Mindykowskiego" – wskazano.
Ustawa anty-TVN z poparciem Sejmu
Sejm przyjął 11 sierpnia ustawę anty-TVN. Poparło ją 228 posłów, przy 216 głosach przeciw oraz 10 wstrzymujących się. Nowe przepisy, których projekt złożyli w Sejmie posłowie Prawa i Sprawiedliwości, w zgodnej opinii komentatorów wymierzone są w niezależność stacji TVN. Przeciwko zmianom w ustawie medialnej zaprotestowało wielu dziennikarzy, polityków i instytucji. Przepisy czekają teraz na rozpatrzenie przez Senat.
Grupa 52 senatorów, czyli większość w izbie wyższej parlamentu, w przedstawionym w środę oświadczeniu zapowiedziała, że nie poprze ustawy anty-TVN.
Źródło: Onet, Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich, tvn24.pl