Andrzej Duda zawetował lex TVN. Jak powiedział, "bez wątpienia mamy do czynienia z ingerencją w prawa już istniejące, nowelizacja ustawy medialnej dotyczy podmiotu, który realizuje swoje działania gospodarcze w ramach wolności gospodarczej, w ramach polskiej konstytucji w sposób w pełni legalny". Teraz ustawa uderzająca w niezależność stacji TVN wróci do Sejmu.
17 grudnia sejmowa większość przyjęła lex TVN, czyli nowelizację ustawy o radiofonii i telewizji, odrzucając tym samym weto Senatu. Przepisy te, autorstwa posłów PiS, wymierzone są w niezależność stacji TVN. Ustawa trafiła na biurko prezydenta 20 grudnia. Andrzej Duda miał czas do 9 stycznia na decyzję w tej sprawie.
Prezydent zawetował lex TVN
W poniedziałek w Pałacu Prezydenckim Andrzej Duda ogłosił, że wetuje ustawę - oznacza to, że trafia ona do Sejmu do ponownego rozpatrzenia. - Odmawiam podpisania nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji i kieruję ją do Sejmu do ponownego rozpatrzenia. To znaczy, że ją wetuję. Tym samym zamykam ten temat. Oddaję to Sejmowi z powrotem do rozważenia - powiedział prezydent Duda.
- Zarazem apeluję, aby Sejm przyjął, liczę na to w miarę możliwości ponad podziałami politycznymi, bo wierzę w to, że także i przedstawiciele opozycji są przekonani co do tego, że tego typu rozwiązania są dla Polski i dla naszego rynku medialnego dobre, żeby ograniczyć możliwość udziałów i akcji posiadanych przez podmioty zagraniczne w spółkach, które są posiadaczami koncesji czy będą posiadaczami koncesji medialnych w naszym kraju, ale żeby zrobić to na przyszłość, dobrze i w sposób uporządkowany, bez wrzutek legislacyjnych - dodał.
- Ale żeby zrobić to na przyszłość, zrobić to dobrze, zrobić to w sposób uporządkowany, bez tak zwanych wrzutek legislacyjnych, czyli wrzucania w ostatniej chwili poprawek w drugim czytaniu, co jest sprzeczne z zasadami konstytucyjnymi, bez naruszenia prawa, a przede wszystkim, o co bardzo proszę, bez niepokojenia naszych współobywateli i bez naruszania ważnej zasady pacta sunt servanda - zaznaczył.
Duda przypomniał, że "jeżeli zawarliśmy umowę, to trzeba tej umowy dotrzymać". - Jeżeli my nie będziemy umów dotrzymywać, to inni z nami umów też nie będą dotrzymywali. Jeżeli my będziemy dotrzymywali umów, to zawsze będziemy mogli powiedzieć: "Spokojnie, my umów dotrzymujemy. Jesteśmy solidnym i honorowym państwem, społeczeństwem, a przede wszystkim odpowiedzialnym, bo jeśli się umawiamy, to tego przestrzegamy" - uzasadniał.
- Chciałbym jako prezydent, nie widzę innej możliwości, żeby Polska właśnie tak była postrzegana w przestrzeni międzynarodowej, szczególnie przez naszych sojuszników, w Unii Europejskiej i w Sojuszu Północnoatlantyckim. To jest dla mnie, jako prezydenta, sprawa szczególnie ważna - mówił. - A więc pacta sunt servanda i spokój naszych obywateli - podsumował.
Duda mówił przy tym, że ma zrozumienie dla debaty i emocji politycznych. - Martwię się i jest mi przykro z tego powodu, że czasem i w debacie politycznej, a także w debatach między obywatelami, granice kulturalnego sporu zostały przekroczone. Ogromnie nad tym ubolewam. Jest to dla mnie sprawa bardzo przykra. Ale nie mam wątpliwości co do jednego: jako prezydent muszę się wznieść ponad te spory i spojrzeć na sprawę zdroworozsądkowo. I właśnie tak na nią patrzę. Większość współobywateli nie chce kolejnych sporów i moim zadaniem jako prezydenta jest działać tak, aby tych sporów uniknąć, stąd właśnie taka a nie inna decyzja - uznał.
Prezydent tłumaczył, że podejmując decyzję, rozważał, po pierwsze - kwestie ochrony prawa własności, po drugie - kwestie ochrony zasady swobody działalności gospodarczej, po trzecie - kwestie ochrony interesów w toku, po czwarte - w aspekcie pośrednio konstytucyjnym - kwestie polsko-amerykańskiej umowy handlowej z 1990 roku i jej przestrzegania jako wiążącego Polskę elementu prawa międzynarodowego.
"Jeżeli zawarliśmy umowę, trzeba jej dotrzymać"
Prezydent podkreślił, że sprawa ustawy lex TVN dotyczy podmiotu medialnego, którego kapitał jest kapitałem amerykańskim i który ma "legalną, obowiązującą koncesję na nadawanie". We wrześniu Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji przegłosowała przedłużenie koncesji dla telewizji TVN24.
- Podmiot ten realizuje swoje działania gospodarcze w ramach wolności gospodarczej, w ramach polskiej konstytucji w sposób w pełni legalny, aprobowany przez państwo polskie - zaznaczył prezydent.
- Jeżeli zawarliśmy umowę, trzeba jej dotrzymać - mówił, odnosząc się do polsko-amerykańskiej umowy o działalności gospodarczej podpisanej w latach 90. XX wieku.
Prezydent zaznaczył, że nowelizacja wprowadza wyraźne ograniczenie, że podmiot zagraniczny nie może posiadać w Polsce więcej niż 49 procent akcji lub udziałów w spółce, która posiada koncesję medialną lub chce ją nabyć. - I kwestia ta, jeżeli chodzi o podmioty obecnie istniejące, poprzez przepisy przejściowe, musi zostać załatwiona w ciągu sześciu miesięcy od wejścia w życie ustawy, to znaczy: jeżeli podmiot ma więcej tych akcji lub udziałów, to musi tę liczbę zredukować do tych 49 procent - powiedział prezydent. - I tu pojawiły się podstawowe pytania, które sobie stawiałem (...), czy ten okres sześciu miesięcy jest tak naprawdę okresem wystarczającym, krótko mówiąc, czy te warunki są uczciwe (...). Czy to nie jest tak, że w momencie, kiedy jest tylko sześć miesięcy na to, żeby pozbyć się akcji, udziałów, w sposób istotny wpłynie to na cenę tych akcji lub udziałów. I oczywistą sprawą jest, że ten podmiot, który jest tutaj właścicielem, nie jest w stanie dokonać ich zbycia za takie pieniądze, które byłby w stanie uzyskać za te akcje w normalnych warunkach, gdyby takiego obowiązku zbycia nie było - podkreślił prezydent.
Wspomniał, że państwo polskie niedawno, "w majestacie prawa" udzieliło zgody na emisję telewizyjną i "trzeba zadać pytanie, w jakim stopniu nowelizacja ustawy medialnej jest uderzeniem w tak zwane interesy w toku". - Bez wątpienia mamy tutaj do czynienia z ingerencją i to ingerencją w prawa już istniejące lub obowiązujące - ocenił prezydent.
Mówił dalej, że kolejne pytanie dotyczyło tego, w jaki sposób nowelizacja medialna dotyczy ograniczenia swobody działalności gospodarczej w sektorze medialnym. Dodał, że tuż po uzyskaniu uprawnień do prowadzenia działalności następuje uderzenie w uprawnienia i następuje ich ograniczenie poprzez tę nowelizację.
Prezydent zapewniał, że Pałac Prezydencki zawsze jest otwarty na dyskusje i argumenty. Dziękował jednocześnie za wszystkie głosy, które w ostatnim czasie usłyszał w sprawie tej noweli.
Andrzej Duda przypomniał, że nowela wzbudzała od okresu wakacyjnego bardzo dużo dyskusji i że 15 sierpnia odnosił się do jej zapisów. - Mówiłem wtedy o naszych sojuszach, o zobowiązaniach i mówiłem wtedy również o tym, że umów trzeba dotrzymywać i dla nas Polaków jest to kwestia honorowa - powiedział.
Zwrócił uwagę, że prezydent może ustawę podpisać, może ponownie skierować do rozpatrzenia przez Sejm, co popularnie nazywane jest wetem, może również odmówić podpisania ustawy i skierować ją do Trybunału Konstytucyjnego. Andrzej Duda dodał, że prezydent może też podpisać ustawę, ale w trybie następczym kieruje ją do TK.
- Łatwo się domyślić, że w ostatnim czasie, biorąc pod uwagę też i wcześniejsze moje wystąpienia, mając poważne zastrzeżenia w odniesieniu do przepisów tej nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji, rozważałem de facto dwa scenariusze. Rozważałem w każdym przypadku odmowę podpisania ustawy - nie ukrywam tego - ale rozważałem, czy skierować tę ustawę do Trybunału Konstytucyjnego, czy też zwrócić ją Sejmowi do ponownego rozpatrzenia - powiedział prezydent.
Mówiąc o możliwości przekazania ustawy do Trybunału Konstytucyjnego, zwrócił uwagę na to, że kiedy Trybunał zajmuje się wnioskiem prezydenta w trybie prewencyjnym, to ustawa jest rozpatrywana tylko pod względem konstytucji.
Lex TVN. Prezydent o tym, dlaczego nie skierował ustawy do Trybunału Konstytucyjnego
Andrzej Duda powiedział, że są klarowne podstawy i on co do tego też nie ma wątpliwości, do skierowania nowelizacji do Trybunału Konstytucyjnego. - Myślę, że to są silne i poważne argumenty przeciwko tym przepisom i samej ustawie, zwłaszcza że są w ustawie także i przepisy chociażby naruszające dodatkowo prerogatywy prezydenta, które zostały przyjęte w drugim czytaniu dopiero na skutek wniesionych poprawek, czyli z naruszeniem także i konstytucyjnych procedur. Więc tych argumentów, które pozwalają skierować ustawę do Trybunału Konstytucyjnego, jest dużo - mówił. Podkreślił jednak, że oprócz tego jest też jednak kwestia umów międzynarodowych, w tym polsko-amerykańskiego traktatu o stosunkach handlowych i gospodarczych z 1990 roku. - Jest tak, że w momencie, gdy Trybunał zajmuje się wnioskiem prezydenckim w trybie prewencyjnym, to wniosek ten i cała ustawa rozpatrywana jest przede wszystkim, czy też w ogóle, w aspekcie konstytucji. Traktat ma oczywiście powiązanie z konstytucją, ale o charakterze pośrednim, poprzez artykuł dziewiąty i inne przepisy konstytucji - powiedział. - Nie mogę zatem na sto procent jako prezydent powiedzieć, że Trybunał Konstytucyjny na pewno odniósłby się do kwestii przestrzegania traktatu polsko-amerykańskiego jako takiego, a ta kwestia, z mojego punktu widzenia, jest niezwykle istotna - dodał Andrzej Duda.
Prezydent: mielibyśmy kolejny spór
Prezydent stwierdził, że w Polsce są różne powody do zaniepokojenia. Wymienił m.in. pandemię, inflację i rosnące ceny. Ocenił, że "Polska ma dużo problemów".
- Gdyby ustawa medialna zaczęła obowiązywać, mielibyśmy kolejny spór. Polska znalazłaby się w sporze arbitrażowym z firmą, która uważałaby się poszkodowaną tą sytuacją. Oznaczałoby to koszty dla Polski, na pewno koszty niemałe, bo kwestia wartości, które wchodzą w grę, to są miliardy dolarów - stwierdził Andrzej Duda. - Po co nam kolejny problem? - zapytał.
Podkreślił, że w sprawie ustawy medialnej "podzielił zaniepokojenie większości rodaków, którzy uznali, że kolejna sprawa niepokojąca, jątrząca, kolejne spory nie są nam potrzebne".
Andrzej Duda dodał także, że rozważał również kwestie dotyczące pluralizmu medialnego, wolności słowa i badał obie te kwestie przed podjęciem decyzji w sprawie nowelizacji. - Chciałbym uspokoić, że podejmując swoją decyzję, ten element z całą powagą brałem pod uwagę i ten element z całą powagą rozważałem - oświadczył.
Prezydent ocenił, że ograniczenie możliwości posiadania udziałów lub akcji w podmiotach medialnych przez kapitał zagraniczny jest "sensownym rozwiązaniem". Podkreślił, że takie rozwiązania funkcjonują w wielu krajach. Przywołał przykład Francji, Hiszpanii, Niemiec i innych państw europejski, a także w Stanach Zjednoczonych.
- W każdym kraju demokratycznym takie ograniczenia są i mają uniemożliwić powstanie monopolów medialnych, ale też ograniczyć wpływy zagraniczne, bo każde państwo i każda władza państwowa kieruje się zdroworozsądkowymi zasadami interesu własnego kraju, własnego narodu i społeczeństwa - powiedział.
Stwierdził, że takie ograniczenia powinny być w Polsce wprowadzone, "ale powinny być wprowadzone na przyszłość". - Dla tych, którzy będą chcieli w naszym kraju w przyszłości, po wejściu przepisów w życie, zainwestować. Wtedy będą oni wiedzieli, w jakich warunkach i na jakich warunkach tę inwestycję mogą prowadzić - dodał.
Równocześnie prezydent zaapelował do Sejmu, aby przyjął "w miarę możliwości ponad podziałami politycznymi" rozwiązania, "żeby ograniczyć możliwość udziałów i akcji posiadanych przez podmioty zagraniczne w spółkach, które są posiadaczami koncesji medialnych w Polsce". - Ale żeby zrobić to na przyszłość, żeby zrobić to dobrze, żeby zrobić to w sposób uporządkowany, bez wrzutek legislacyjnych - dodał prezydent.
Źródło: TVN24, PAP