- Dzisiaj wyścig prezydencki wydaje się już niemal ukształtowany. Brakuje tylko kandydata lewicy. W tej chwili już nie ma na co czekać. Po stronie lewicy trzeba rozpocząć poważną dyskusję, kto ma być tym kandydatem - powiedział w "Kropce nad i" Aleksander Kwaśniewski. I o ile były prezydent uważa, że w wyborczym wyścigu Andrzej Olechowski nie jest kłopotem dla SLD, to może być jednak kłopotem dla rozszerzenia elektoratu partii.
Zdaniem Aleksandra Kwaśniewskiego, kandydatem lewicy w wyborach prezydenckich mogliby być m.in. Jolanta Szymanek-Deresz, Jerzy Szmajdziński, Izabela Jaruga-Nowacka, Ryszard Kalisz czy Dariusz Rosati. - Dziś osoba jest niezwykle ważnym, ale drugim elementem. Najważniejsze, o czym musi zdecydować Grzegorz Napieralski i kierownictwo SLD, to czy ta koncepcja kandydata sld-owskiego ma rozszerzać elektorat (...), czy ma być przede wszystkim przeliczeniem głosów, które ma SLD.
Były prezydent uważa, że bardziej skutecznym rozwiązaniem jest to pierwsze rozwiązanie. I argumentuje: - Moje zwycięstwa wynikały z poparcia ludzi środka.
Olechowski podkradnie wyborców lewicy?
Walkę o ten segment wyborców, według Kwaśniewskiego, SLD może utrudnić jednak Andrzej Olechowski. - Sądzę, że będzie kandydował w wyborach prezydenckich 2010 roku. Niewątpliwie wejście, i to tak mocne, do tego wyścigu (wyborczego - red.) Andrzeja Olechowskiego jest ważne - skomentował.
Prezydent uznał, że w Polsce dobrego wyniku w wyborach nie da się osiągnąć bez poparcia centrowego elektoratu. - Myślę, że w tym sensie ta inicjatywa Andrzeja Olechowskiego też jest mniejszym kłopotem dla lewicy (niż dla PO-red.), ale też materiałem do przemyśleń - wyznał.
SLD musi się spieszyć
Aleksander Kwaśniewski uważa, że kandydaci którzy wystartują w najbliższych wyborach prezydenckich, są już niemal pewni. - Brakuje tylko kandydata lewicy. Bo wiemy, że będzie pan Tusk, pan prezydent Kaczyński, pan Olechowski (...). W tej chwili już nie ma na co czekać. Po stronie lewicy trzeba rozpocząć poważną decyzję, kto ma być tym kandydatem.
- SLD znajduje się w silnym przymusie czasowym. Jeśli decyzje byłyby podjęte później aniżeli na początku września, może okazać się, że może być za późno, żeby okazać się poważnym uczestnikiem tego wyścigu prezydenckiego - ocenił.
Poprzeć weto prezydenta
Aleksander Kwaśniewski, choć nie bierze aktywnego udziału w życiu politycznym, swojej macierzystej partii próbuje doradzać. Przede wszystkim uważa, że SLD powinno poprzeć ewentualne weto prezydenta w sprawie ustawy medialnej.
Nie widzi powodu, dla którego Sojusz musiałby być lojalny wobec Platformy, która to zerwała wcześniej przyjętą umowę. - Teraz SLD może jasno powiedzieć, że nie przyjmie jej w takim kształcie (jaki proponuje rząd-red.). Jak prezydent zawetuje, to SLD weto powinno poprzeć (...). Teraz SLD nic z PO nie wiąże, porozumienie zostało zerwane - tłumaczy.
Kwaśniewski wyznał też, że gdyby był prezydentem, ustawy medialnej sam by nie podpisał. Zastanawia go bowiem, dlaczego w czasie kryzysu abonament telewizyjny, który jest pewną formą podatku, zostaje zniesiony, gdy inne rodzaje zobowiązań finansowych podatników wobec państwa od przyszłego roku najprawdopodobniej wzrosną.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24