Osoby wyrzucone z PiS to są bliscy współpracownicy śp. Lecha Kaczyńskiego. To by się Leszkowi nie spodobało - powiedział w RMF FM poseł Jan Ołdakowski. Jego zdaniem, to co się dzieje, nie pozwala zapamiętać byłego prezydenta takim, jakim był. - W klubie PiS dzieje się wiele złych rzeczy - ocenił, informując jednocześnie, że napisał w tej sprawie do szefa klubu PiS Mariusza Błaszczaka. Ten jednak zaprzeczył.
Ołdakowski - komentując wykluczenie z PiS Joanny Kluzik-Rostkowskiej i Elżbiety Jakubiak - przyznał, że nie potrafi wytłumaczyć, dlaczego padło na osoby bliskie Lechowi Kaczyńskiemu.
Ale jak podkreślił wie jedno, że Lechowi Kaczyńskiemu, do którego ci ludzie - jak przypomniał - mówili w czterech ścianach gabinetu per "Leszku", by się to nie spodobało. - Wydaje mi się, że śp. Lech Kaczyński nigdy by się na taką sytuację nie zgodził, a gdyby musiał się na nią zgodzić, bardzo by się źle czuł - ocenił Ołdakowski.
I stwierdził, że coraz częściej na tym, co się dzieje w PiS i wokół katastrofy smoleńskiej, przegrywa pamięć Lecha Kaczyńskiego. - Mam wrażenie, że pamięta się o nim coraz mniej, a ja chciałbym jeszcze kiedyś zbudować wystawę poświęconą Lechowi Kaczyńskiemu, chciałbym żeby był bohaterem i żebyśmy go pamiętali takiego, jakim go przez chwilę pamiętaliśmy po 10 kwietnia 2010 r. - podkreślił Ołdakowski.
Nie chciał jednak przesądzać czy pamięć o byłym prezydencie niszczy Jarosław Kaczyński. - Nie wiem czy tylko jego brat. Na pewno dziś ta sytuacja, ten rodzaj debaty, nie pozwalają pokazywać Lecha takiego, jakim był, jakim go zapamiętaliśmy - ocenił.
List ws. wyrzucenia posłanek
A ponieważ - w jego opinii - w klubie PiS źle się dzieje, to dlatego napisał - jak poinformował - list do szefa klubu PiS Mariusza Błaszczaka, w którym wyraził niezadowolenie ze sposobu potraktowania Kluzik-Rostkowskiej i Jakubiak.
Nie chciał jednak przesądzać czy jest tam też zdanie o tym, że odchodzi z klubu PiS. Według Faktów TVN, Ołdakowski już podjął taką decyzję, a w piątek po wyrzuceniu Kluzik-Rostkowskiej i Jakubiak osobiście naradzał się z obiema posłankami.
- Myślę, że ci ludzie, którzy mnie znają, wiedzą, co tam jest napisane, ale - jak mówię - nie chciałbym tego komentować, zanim nie przeczyta tego adresat - zastrzegł.
Szef klubu PiS Mariusz Błaszczak powiedział PAP, że nie otrzymał listu od Ołdakowskiego. Jednak biuro prasowe klubu PiS poinformowało, że jeśli list Ołdakowskiego trafi w piątek do sekretariatu Błaszczaka, to szef klubu PiS będzie mógł się z nim zapoznać najwcześniej w poniedziałek.
Zła lojalność
Ołdakowski podkreślił, że nie może się zgodzić z wyrzuceniem Elżbiety Jakubiak, z którą jest prywatnie zaprzyjaźniony. - Uważam, że relacje międzyludzkie, że przyjaźń w polityce też jest ważna. Przecież jeszcze 5-10 lat temu polskie partie opierały się na przyjaźni. Było po kilku liderów - podkreślił.
Jego zdaniem, ten rodzaj lojalności, której wymagają partyjni liderzy, jest złą lojalnością.
Dlatego tak niesprawiedliwie została potraktowana Kluzik-Rostkowska, która - jak przypomniał - przez trzy miesiące - kosztem rodziny - pracowała w kampanii prezydenckiej na wynik wyborczy prezesa PiS.
Polityka zdziecinniała
W ocenie Ołdakowskiego, to co się stało w piątek, to trudny moment w polskiej polityce. - Kolejny raz okazało się, że polityka strasznie zdziecinniała - ocenił. - Dzisiaj w zasadzie polityka polega na skarżeniu się jednych liderów na innych. I nikt nie mówi np. o długu publicznym - dodał.
Ołdakowski nie ukrywa, że ma dosyć takiej polityki. - To jest trochę nieznośne, bo nie służy Polsce, a ja chciałbym żyć w dumnej, silnej Polsce - powiedział Ołdakowski, przyznając, że nie wierzy już w zakończenie wojny polsko-polskiej. - Z jakiegoś powodu główne siły polityczne, liderzy tych sił, uznali, że lepiej jest poprowadzić tę debatę w totalnym sporze, uciekając od meritum - powiedział poseł.
Joanna Kluzik-Rostkowska i Elżbieta Jakubiak będą gośćmi "Faktów po Faktach" o godz. 19.20
Źródło: RMF FM, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24