Andrzej Lepper odpiera zarzuty o współpracy z GRU. Według niego, ojciec Mykoła Hinajło "nie jest żadnym agentem", a on sam był oskarżany o tyle rzeczy, że nowe zarzuty nie robią na nim wrażenia.
W magazynie "24 godziny" Lepper zaprzeczał: - Mówili, że ja zajmuję się handlem bronią, narkotykami, prostytucją - oburza się i żali, że kiedy po wygranym przez niego procesie lustracyjnym okazało się, że nigdy nie był polskim agentem, ktoś postanowił wmieszać go w agenturę rosyjską.
Lepper powiedział, że jeśli duchownemu, który był jego "społecznym doradcą", nie udowodni się współpracy z GRU, będzie się z nim dalej spotykać. Jak mówi wicepremier, nikt go przed kontaktami z ojcem Hinajło nie przestrzegał. Według relacji Andrzeja Leppera, premier zaśmiał się z zarzutów, kiedy minister rolnictwa pokazał mu artykuł z "Dziennika".
Jak napisała "Rzeczpospolita", pismem z nominacją dla Hinajły od wielu miesięcy próbowali szantażować wicepremiera Leppera - Piotr Podgórski, były doradca Samoobrony i Krzysztof Kluzek były członek władz Orlenu i PZU. Dziennikarze "Rzeczpospolitej" dotarli do ojca Hinajły. Potwierdza on te doniesienia. Jak mówi na łamach gazety - jego również próbowano szantażować. W zamian za zeznania kompromitujące szefa Samoobrony oferowano mu 70 tysięcy euro. W przypadku odmowy - grożono podrzuceniem narkotyków, które mieliby wykryć celnicy na przejściu granicznym.
Sprawę bada ABW.
Źródło: TVN24, "Rzeczpospolita"
Źródło zdjęcia głównego: TVN24