Bezmyślność i hańba – tak o wjeździe na parking w centrum Legnicy (Dolny Śląsk) mówią przedstawiciele lokalnego stowarzyszenia historycznego. Kamienie, którymi utwardzono tam grunt okazały się fragmentami starych płyt nagrobnych. Prezydent miasta wezwał już właściciela działki do złożenia wyjaśnień i rozbiórki.
Parking znajduje się w samym centrum miasta, przy ulicy Zamkowej. 100 metrów od Zamku Piastowskiego i 250 metrów od Kościoła Marii Panny.
Hanna Szurczak ze Stowarzyszenia Tiliae przekonuje, że wjazd musiał zostać wybrukowany w ostatnim czasie. Świadczy o tym niewielki stopień zniszczenia płyt, a także zdjęcia widoczne w Google Street View. - To kawałek parkingu, na zdjęciach z lipca 2017 jest tam jeszcze klepisko. Zużycie kamieni, ich stan, wskazuje na to, że zostały położone całkiem niedawno – mówi Szurczak. Reprezentowane przez nią stowarzyszenie zajmuje się między innymi niewielkim poniemieckim cmentarzem przy ulicy Szczytnickiej na obrzeżach miasta.
Stowarzyszenie Tiliae zostało zawiadomione przez mieszkankę miasta, która również interesuje się lokalną historią. Najpierw mowa była o pojedynczym kawałku płyty, leżącym wśród kostek. - Koleżanka pojechała to zobaczyć i odkryła, że to nie tylko jedna płyta, ale więcej – tłumaczy Hanna Szurczak. Niestety, kamienie są rozbite na zbyt małe kawałki, by można było z nich odczytać konkretne nazwiska lub daty (tylko na jednym z nich widać wyraźnie miesiąc i rok - 9. 1926; na innej znajduje się prawdopodobnie początek imienia - "Ann"). Jest też bardzo możliwe, że więcej płyt leży napisami do ziemi.
- To duży wstyd dla miasta, że do czegoś takiego doszło – mówi legniczanka.
Stowarzyszenie nie zawiadomiło na razie biura konserwatora zabytków. - Wydaje mi się, że to nie jest złamanie żadnych przepisów. Nagrobki tego typu, czyli płyty, nie są z urzędu objęte ochroną konserwatorską. Podejrzewam, że konserwator nie będzie zainteresowany tym żeby zbadać, jak to się stało. Póki nie znajdziemy dowodów na to, że te kamienie były w całości i zostały przez jakiegoś kamieniarza zniszczone i począstkowane, to on zawsze może powiedzieć, że to leżało na starym składowisku i on te kamienie wtórnie użył. Dlatego prosiłyśmy prezydenta o interwencję – mówi Hanna Szurczak.
Biuro powiatowego konserwatora zabytków potwierdziło, że żadne zgłoszenie dotyczące tej sprawy dotychczas nie wpłynęło.
Płyty trafią do lapidarium?
Aktywiści skontaktowali się z władzami miasta w nadziei, że prezydent Tadeusz Krzakowski zażąda od właściciela terenu likwidacji bruku i płyty uda się zbadać. "(…) uważamy, że takie wykorzystanie śladów po dawnych mieszkańcach naszego miasta przynosi wstyd całemu społeczeństwu Legnicy, tak chętnie odwiedzanej przez potomków dawnych legniczan. Oczekujemy, że uda się ustalić wykonawcę i zobowiązać go do zlikwidowania "bruku" i przekazania materiału pod opiekę osobom zajmującym się lapidarium" – czytamy w piśmie, które 25 maja zostało wysłane do legnickiego urzędu miasta.
- Nasze założenie jest takie, że tych płyt może być więcej. Jeśli są niezniszczone, to wówczas mogłyby zostać umieszczone w lapidarium na cmentarzu komunalnym. Natomiast jeśli nie uda nam się udowodnić, że to są płyty z legnickiego cmentarza, to my się zajmujemy takim małym cmentarzem przy ulicy Szczytnickiej, tam jest część cmentarza zupełnie pozbawiona nagrobków. Mogłybyśmy zaproponować miastu zrobienie tam lapidarium – sugeruje rozmówczyni tvn24.pl
1 czerwca Stowarzyszenie Tiliae poinformowało w mediach społecznościowych, że urząd miasta przesłał odpowiedź. Wynika z niej, że właściciel (którego dane zostały przez aktywistów zamazane przed publikacją pisma, by uniknąć piętnowania) w maju 2017 roku "otrzymał zgodę na dysponowanie nieruchomościami Gminy Legnica położonymi w obrębie Stare Miasto (...) w celu utwardzenia terenu w sąsiedztwie budynku ulicy Zamkowej 8". Urzędnicy potwierdzili też, że utwardzenie zostało wykonane z niemieckich płyt nagrobnych i wezwali właściciela działki do złożenia wyjaśnień oraz poinformowanie urzędu miasta oraz stowarzyszenia o terminie rozbiórki.
"Jednocześnie zobowiązuję firmę (...) do usunięcia z chodnika fragmentów historii" - czytamy w dokumencie. Z kolei Stowarzyszenie Tiliae zapowiedziało nawiązanie bezpośredniego kontaktu, by zaopiekować się płytami.
Źródło: TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: Stowarzyszenie Tiliae