Gdyby ustawa "bimbrowa" Ruchu Palikota została uchwalona w obecnym kształcie, samogon mogliby pędzić bezkarnie wszyscy - uważają polscy producenci spirytusu i wytykają błędy w projekcie. Partia tłumaczy: - To nasza pomyłka, poprawimy ją. Nie chcemy całkowitej legalizacji bimbru.
- Ogólna idea jest dobra: zwalniamy niewielkich wytwórców napojów spirytusowych z niektórych nadmiernych wymagań. Popieramy wszelkie inicjatywy, których celem jest ograniczenie nielegalnego obrotu alkoholem - przyznaje prezes PPS Leszek Wiwała.
Nie ma dwóch słów, jest bimber dla wszystkich
Tyle co do samej koncepcji. Ale już o samym projekcie Ruchu Palikota, który partia w Sejmie złożyła na początku grudnia, PPS nie ma najlepszego zdania. - Gdyby wszedł w życie w tej formie, jaka jest prezentowana, to byłoby jakieś nieporozumienie - ocenia Wiwała.
I wytyka w ustawie zasadniczy błąd. Według prezesa PPS, gdyby ustawa w obecnym kształcie została przyjęta, spowodowałaby, że każdy mógłby bezkarnie produkować bimber - co prawda proceder oficjalnie byłby zakazany, ale nie ponosiłoby się za niego kary.
Chodzi o pierwszy artykuł projektu ustawy. - Znaczenie tego jest następujące: przepis wyłącza wszelkie kary bez względu na to, jaki alkohol będzie się wyrabiało. Normy, ilości są wtedy bez znaczenia - mówi.
Zdaniem prezesa PPS taki krok "byłoby wielce nieroztropny z punktu widzenia państwa" - luka ta mogłaby zostać wykorzystana przez duże grupy przestępcze, dzięki której mogłyby sprzedawać alkohol pochodzący z nielegalnych źródeł. Ale zaznacza: - Myślę, że nie o to chodzi ustawodawcy.
Nie wierzę, że jest wieś, na której terenie się tego (pędzi bimbru - red.) nie robi. To może ucywilizować rynek. Adam Rybakowicz, Ruch Palikota
"Nasz błąd, poprawimy go"
Zapytany o przepis odpowiedzialny za nowelizację ustawy poseł Ruchu Palikota Adam Rybakowicz przyznaje, że całkowita legalizacja bimbru nie była zamiarem twórców projektu. - To nasz poważny błąd. Brakuje tutaj sformułowania, że artykuł odnosi się tylko do definicji "małego wytwórcy" - tłumaczy. - Nie chodzi nam o depenalizację całkowitą - zarzeka się i zapewnia, że pomyłka zostanie poprawiona podczas prac w komisji.
Na pytanie, dlaczego przywilej produkowania legalnego bimbru ma objąć wyłącznie rolników, odpowiada: - To rozwiązanie wydaje się najrozsądniejsze. Nie możemy dać takiego uprawnienia wszystkim. Nie wiem czy jako kraj jesteśmy gotowi - dodaje.
PSL przeciwne
Jak wyjaśnia Rybakowicz, bimber można byłoby legalnie produkować, ale wyłącznie z owoców własnej produkcji i wyłącznie na terenie własnego gospodarstwa, a sprzedaż alkoholu możliwa byłaby także tylko w miejscu wytworzenia.
PSL to nie przekonuje. Legalizację bimbru krytykuje Stanisław Kalemba z Polskiego Stronnictwa Ludowego, zastępca przewodniczącego w Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi.
- Jeśli ktoś dzisiaj twierdzi, że w gospodarstwach rolnych nielegalnie się pędzi bimber to znaczy, że nie zna polskiej wsi i nie zna gospodarstw. Niech poseł Palikot nie ubliża polskim rolnikom. Dotychczas nie miałem jednego wniosku, żeby pozwolić produkować bimber w gospodarstwie rolnym - mówi.
Kalemba krytykuje również fakt jeszcze większego rozpowszechniania spożycia alkoholu. - Na pierwszym miejscu trzeba postawić trzeźwość. Nie ma co ukrywać, że alkohol jest w Polsce jednym z problemów, a dziś dostęp do niego jest już nieograniczony - dodaje.
- Podszedłbym do tej ustawy bardzo ostrożnie - mówi poseł.
Projekt Ruchu Palikota krytykuje także Państwowa Agencja Rozwiązywania Problemów Alkoholowych.
- To niebezpieczne rozwiązanie - ocenia Kama Dąbrowska, kierownik działu prawnego PARPA. I dodaje: - Ustawa może spowodować pojawienie się ogromnej ilości nowych punktów sprzedaży alkoholu, a on sam będzie wiele tańszy, przez co będzie bardziej dostępny.
Więzienie za bimber
Obecnie za wytwarzanie bimbru bez zezwolenia grozi do roku więzienia. Jeśli z procederu uczyni się stałe źródło dochodu, sąd może skazać na trzy lata więzienia.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu