Przez niemal 20 lat walczyła z urzędnikami, którzy swoją kontrowersyjną decyzją zatopili jej rodzinną firmę. Po kolejnym przedłużeniu sprawy przez sąd popełniła samobójstwo. Jej mąż zapowiada, że nie spocznie, dopóki nie udowodni ostatecznie urzędnikom błędu.
Jarosław i Krystyna Chojnaccy założyli swoją firmę kosmetyczną w 1993 roku. Początkowo wszystko szło dobrze. Ich mały zakład w Kartuzach zatrudniał 30 osób, które zajmowały się pakowaniem kupowanych hurtowo u producentów kosmetyków.
"Nie mam siły"
Problemy zaczęły się w połowie lat 90., kiedy urząd skarbowy zdecydował, że firma Chojnackich powinna płacić akcyzę za produkcję kosmetyków. Ci poszli do sądu, bo producentami nie byli, a jedynie przepakowywali towar. I tak rozpoczęła się ich gehenna.
Obciążona akcyzą firma stała się nierentowna i zbankrutowała, Chojnaccy uczciwie bowiem płacili. Jednocześnie w sądach walczyli o swoją rację i zwrot ponad trzech milionów złotych. Walka trwa do dzisiaj.
Kobieta nie wytrzymała psychicznie. Kiedy w maju usłyszała po raz kolejny, że sąd kieruje jej sprawę do ponownego rozpatrzenia, targnęła się na swoje życie. W liście pożegnalnym napisała, że "nie ma siły".
Mąż kobiety zapowiada, że nie spocznie w walce o sprawiedliwość. Jak mówi, urzędnicy za nic nie chcą się przyznać do swoich błędów. - Będę chciał zadać urzędnikom jedno proste pytanie, niech mi w oczy odpowiedzą: czy uważają, że to było sprawiedliwe? - mówi.
Autor: mk/kka / Źródło: TTV
Źródło zdjęcia głównego: TTV