To był zamach stanu sprowokowany przez rządzących, co znaczy że usprawiedliwiony - mówił w RMF FM o wydarzeniach na Ukrainie Roman Kuźniar, doradca prezydenta ds. międzynarodowych. Jego zdaniem, to ostateczny koniec Janukowycza. - Od kilku tygodni wróżyłem, że czeka go los króla Popiela - podkreślił Kuźniar.
Kuźniar, zapytany w RMF FM, czy Polska uznaje impeachment ukraińskiego prezydenta za fakt dokonany, odpowiedział: - Tak, to jest rewolucja, więc procedury konstytucyjne... nie ma co się do nich odwoływać. Nie wchodzą w grę. To jest klasyczna rewolucja. Według prezydenckiego doradcy, wydarzenia na Ukrainie były "zamachem stanu sprowokowanym przez rządzących". – Usprawiedliwiony zamach stanu? – pytał prowadzący. – Jak najbardziej, jak rzadko kiedy – odparł Kuźniar.
W opinii Kuźniara, Janukowycza nie stać na żadną kontrakcję. Dodał też, że nie sądzi, aby prosił o pomoc prezydenta Rosji.
- Kreml miał do niego stosunek bardzo instrumentalny. Skoro się nie sprawdził, zawiódł, to nie sądzę, żeby w tej chwili mógł liczyć na jakieś miłosierdzie. Przejściowo być może, ale nie sądzę, żeby tam chciał szukać schronienia. Nie przypuszczam - powiedział Kuźniar.
W jego opinii, Janukowycz nie miał kompetencji, aby być prezydentem tak dużego kraju. - Teraz wróci prawdopodobnie do swojej pierwotnej roli, do okręgu donieckiego, do oligarchów. Dziś już pewnie jest gdzieś wśród nich - powiedział.
"Żałuję, że Tymoszenko się wmieszała"
Pytany, kto byłby teraz najlepszym prezydentem Ukrainy, stwierdził: - Trudno powiedzieć. Pewnie najlepszy byłby Kliczko, ale zostawmy to Ukraińcom. Żałuję, że wmieszała się w to wszystko pani była premier, ponieważ uniemożliwi w ten sposób kandydaturę kogoś z jej własnej partii, a przecież Ukraińcy biorą pod uwagę jej przeszłe osiągnięcia w cudzysłowie i na pewno jej nie poprą.
Zdaniem prezydenckiego doradcy, Rosjanie nie przystąpią ws. Ukrainy do kontrataku.
- Będą się starali zapewnić swoje interesy, swoje wpływy, ale na pewno nie metodami siłowymi. Rosjanie, wbrew temu o co się ich często posądza, potrafią także myśleć pragmatycznie, potrafią dostosować się do sytuacji - mówił Kuźniar. - Oni grają do końca bardzo ostro, kiedy sądzą, że mogą jeszcze wygrać, a później, kiedy widzą, że to się nie udaje, natychmiast potrafią się dostosować po to, żeby jednak ratować to, co się da i zawsze potrafią to zrobić - dodał.
"Negocjacje na marginesie rewolucji"
Prezydencki doradca ocenił, że niepodpisanie umowy stowarzyszeniowej Ukraina-UE było czymś najlepszym, co mogło się przydarzyć.
- To był katalizator zmian na Ukrainie. Gdyby w Wilnie podpisano umowę z UE, to byłaby stagnacja - powiedział. Kuźniar odniósł się też do tego, w jaki sposób szef MSZ Radosław Sikorski, rozmawiał z ukraińską opozycją (Sikorski powiedział m.in., że jak nie podpiszą porozumienia z Janukowyczem, to będą martwi). - To nie były normalne negocjacje dyplomatyczne. Nie byliśmy w Montreux, Genewie lub w Rambouillet pod Paryżem. To były negocjacje na marginesie rewolucji. W związku z tym język jest inny, inna jest mowa ciała. Tu chodziło rzeczywiście jednak o, i tutaj rozumiem ministra Sikorskiego, samokontrolę, powściągliwość, żeby rzecz tak się nie rozlała, żeby mogła doprowadzić do katastrofalnych konsekwencji - powiedział Kuźniar.
Autor: MAC//tka / Źródło: RMF FM
Źródło zdjęcia głównego: tvn24