- Jeżeli wysyłamy grupkę żołnierzy na misję rozpoznawczo-szkoleniową, a opozycja robi z tego problem, jakbyśmy wysyłali ich na wojnę, jest to gigantyczne nieporozumienie - mówił w "Faktach po Faktach" o reakcji na decyzję o wysłaniu polskich kontyngentów na Bliski Wschód Zbigniew Kuźmiuk (PiS). Europoseł PO Dariusz Rosati tłumaczył, że opozycja domaga się jedynie bardziej szczegółowej informacji na temat warunków uczestnictwa w misji.
Biuro Bezpieczeństwa Narodowego poinformowało w sobotę, że prezydent Andrzej Duda podpisał postanowienia o wysłaniu kontyngentów wojskowych do Kuwejtu i Iraku w celu wsparcia koalicji walczącej przeciwko tzw. Państwu Islamskiemu. Polski Kontyngent Wojskowy będzie liczyć do 150 żołnierzy i pracowników wojska i ma się składać głównie z komponentu powietrznego z czterema wielozadaniowymi myśliwcami F-16.
- Sytuacja na świecie jest coraz bardziej skomplikowana - tłumaczył w "Faktach po Faktach" decyzję prezydenta europoseł PiS Zbigniew Kuźmiuk. - Finalizujemy pewien proces związany z naszymi wschodnimi rubieżami. Wszystko wskazuje na to, że na najbliższym szczycie (NATO) zostanie potwierdzone, że będą tu międzynarodowe wojska, a także sporo ciężkiego sprzętu ze Stanów Zjednoczonych - podkreślił, dodając, że "jest to wyraźny gest ze strony wszystkich krajów NATO, aby wzmocnić wschodnią flankę".
- W tej sytuacji trudno sobie wyobrazić, żeby Polska dalej była obojętna na problemy Południa Unii Europejskiej, południowej flanki NATO - wyjaśnił, zaznaczając, że do koalicji walczącej z tzw. Państwem Islamskim przystąpiło już bardzo wiele państw. - Trudno sobie wyobrazić, żeby tak duży kraj jak Polska, w sytuacji, kiedy sam zabiega o obecność międzynarodowych jednostek na swoim terytorium, pozostawał obojętny - mówił.
"Dziwaczna procedura"
Zdaniem europosła PO Dariusz Rosatiego "PiS się obudził" i dopiero teraz dostrzegł zagrożenie na wschodniej flance. - My mówiliśmy o tym od dłuższego czasu, polityka Rosji stwarzała określone ryzyka. Już w czasie szczytu (NATO) w Newport mówiliśmy o tym, że trzeba wzmocnić wschodnią flankę, więc to nie jest żadna niespodzianka - stwierdził.
Rosati ocenił, że procedura ogłoszenia decyzji o wysłaniu polskiego kontyngentu była "dziwaczna". - Słyszymy najpierw z ust ministra obrony narodowej, że wysyła polskie samoloty i polskich pilotów, aby wzięły udział w akcjach przeciwko Państwu Islamskiemu. Przypominam, że zgodnie z ustawą decyzję w tej sprawie podejmuje prezydent - zauważył.
Jak dodał, oczekiwałby, że tego typu decyzja zostanie ogłoszona właśnie przez prezydenta, wraz z podaniem uzasadnienia. Wyjaśniał, że opozycja domaga się wyjaśnień, bo nie jest jasne, na jakich warunkach ma się odbywać udział polskich żołnierzy i jakie zobowiązania zostały podjęte.
"Gigantyczne nieporozumienie i nadużycie"
Kuźmiuk przekonywał, że procedury w tej sprawie została zachowane. - Mówimy przecież o misji rozpoznawczo-szkoleniowej. To jest dokładnie opisane w decyzji, którą podpisał prezydent - podkreślił.
- Wysyłamy cztery F-16, które nie są uzbrojone. Będą służyły tylko do rozpoznania tego, co dzieje się na tamtym terytorium. Są wysyłane do Kuwejtu, a więc kraju bezpiecznego. Towarzyszy im odpowiednie oprzyrządowanie żołnierskie i pracowników cywilnych. Wysyłamy małą grupę żołnierzy z oddziałów specjalnych do szkolenia w Iraku - wyliczał.
Europoseł powiedział, że jeśli "będzie to bardzo koniecznie", to "wyjaśnienie zostanie złożone, bo nie ma tu żadnej tajemnicy". Zastrzegł jednak, że nie wie, czy mogłaby to być zaprezentowana w Sejmie informacja.
- Uważam, że jeżeli wysyłamy grupkę żołnierzy i pracowników cywilnych na misję rozpoznawczo-szkoleniową, a opozycja robi z tego problem, jakbyśmy wysyłali żołnierzy na wojnę, jest to gigantyczne nieporozumienie i nadużycie - zarzucił.
Kuźmiuk stwierdził, że "będąc członkiem NATO mamy obowiązek" uczestnictwa w koalicji i "robimy to najdelikatniej, jak można i w bardzo dobrym momencie".
Dariusz Rosati zwrócił uwagę, że koalicja walcząca z tzw. Państwem Islamskim nie działa w ramach NATO. - To nie znaczy, że ja nie jestem za tym, żeby wspierać sojuszników. Tu raczej chodzi o to, żeby mieć pełną informację na temat ryzyk, zagrożeń, warunków naszego udziału - tłumaczył.
- Chciałbym się dowiedzieć, jak wygląda np. ocena ryzyka związanego z tym, że polscy żołnierze będą uczestniczyli w tych akcjach. Jak to się odbije na zagrożeniu terrorystycznym? Chciałbym się dowiedzieć, czy rząd dokonał takiej analizy, dlatego potrzebna jest informacja pani premier - zaznaczył, dodając, że "jest to po prostu obowiązek".
Autor: kg//gak / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24