Zbigniew Ćwiąkalski daje siedem dni Jackowi Kurskiemu na przeprosiny za jego wypowiedź w czwartkowej "Kropce nad I". - Po tym czasie pan Kurski wie co się stanie - odgraża się minister. Przeprosiny mają dotyczyć zarzutu, że Ćwiąkalski "dorobił się na pomocy prawnej udzielanej Dochnalowi, Krauzemu i Stokłosie".
Według ministra sprawiedliwości, Kurski "dobrze też wie, że opinia, którą on (Ćwiąkalski) sporządzał w sprawie przepisu wprowadzonego do kodeksu karnego w 2003 roku, nie była opinią sporządzaną dla Dochnala, tylko powstała na zamówienie kancelarii, która nie ujawniła, celu w jakim ją zamówiła”.
- Opinia ta ukazała się drukiem, a poza tym ten przepis został wprowadzony do kodeksu karnego w 2003 roku i cały klub PiS głosował za uchwaleniem tego – powiedział minister.
Ćwiąkalski zauważył, że "Kurski kłamie nie pierwszy raz". Przypomniał tu tzw. "aferę bilbordową", kiedy Kurski utrzymywał, że na bilbordy z wizerunkiem szefa PO pieniądze wykładało PZU.
Kompromitacje PO wg Kurskiego
- Polska cierpi po tym jak Jarosław Kaczyński przestał być premierem. Rząd PO ciągle się kompromituje. Tylko dziś naliczyłem sześć kompromitacji - przekonywał Kurski w czwartek w "Kropce nad i" TVN24.
Za jedną z takich wpadek uznał to, że dopiero po dwóch miesiącach opinia publiczna dowiedziała się, ile w zeszłym roku zarobił minister sprawiedliwości Zbigniew Ćwiąkalski. - Milion złotych! Gdzie on tyle mógł zarobić? Otrzymywał spore zapłaty za pisanie opinii prawnych dla takich klientów polskiego wymiaru sprawiedliwości jak na przykład Dochnal - mówił Kurski.
Źródło: PAP, tvn24.pl