Sprzedaż zwierząt choć miała zniknąć z polskich ulic - nie zniknęła. Handlarze robią wszystko, by móc sprzedawać i zarabiać m.in. na psach czy kotach. Dlatego znajdują coraz więcej sposobów na obejście obowiązującego od początku roku prawa. Przykład: pies gratis do sprzedawanej miski.
Obowiązująca już miesiąc ustawa o ochronie zwierząt zakazuje handlu zwierzętami domowymi na targowiskach i giełdach, a także rozmnażania ich w celach handlowych. Wyjątek stanowią psy i koty rasowe z zarejestrowanych hodowli. Mieszańce można obecnie oddawać tylko za darmo.
Martwe prawo?
Jednak to tylko teoria. W rzeczywistości handlarze często sprzedają psy prosto z bagażników. Proceder za pomocą ukrytych kamer zarejestrowała Fundacja Viva! Kielce. - Nowelizacja sama w sobie jest martwa, gdy nie jest egzekwowana i niestety mamy taki przypadek w Kielcach - mówi Dariusz Olszewski, koordynator grupy lokalnej organizacji.
Sytuacja trochę lepiej wygląda tam, gdzie są patrole. Sprzedającym, jak i kupującym psy na targowiskach grozi bowiem mandat w wysokości 500 złotych.
"Pies z jabłkiem emocjonalnie związany"
Jednak na nowe prawo handlarze znaleźli sposób. Część z nich przeniosła się do internetu i tam sprzedaje zwierzęta. W specyficzny sposób.
Sprzedawcy nie oferują zwierząt, bo przecież handel nimi jest zabroniony. Kupującym proponują natomiast bardzo drogie smycze, a nawet jabłka - do nich pies gratis. "Nie ma możliwości oddzielenia psa od jabłka, piesek jest z nim emocjonalnie związany" - możemy przeczytać w jednej z ofert.
Schronisko lepsze od pseudohodowli
Brzmi śmiesznie, ale nie jest, bo za takimi ogłoszeniami nieraz kryje się dramat: zaniedbane, chore psy, które rozmnażane są dla pieniędzy.
Handlujący mieszańcami mówią, że przepisy powinny karać tylko tych, którzy hodują zwierzęta w złych warunkach. I z rozmnażania psów rezygnować nie chcą. Ci, którzy boją się kar, zwierzęta po prostu wyrzucają.
Tyle, że zwierzętom w schronisku może być lepiej, niż w niejednej pseudohodowli.
Źródło: Fakty TVN