Na sprzedaż wystawiono bunkier w Radiówku pod Warszawą. Cena: do negocjacji - donosi TVN Warszawa. Przez lata zaprzeczano, że takie miejsce w ogóle istnieje. Teraz - można je zobaczyć, a nawet kupić. To stamtąd w czasach PRL nadawano zakodowane instrukcje dla szpiegów polskich i radzieckich pracujących na Zachodzie.
W czasach PRL-u, bunkier w Radiówku był jednym z najbardziej chronionych obiektów. Tysiące metrów podziemnych tuneli, tajne przejścia i sale. W tym jedna najważniejsza - centrum dowodzenia. Stad płynęły meldunki i raporty, które odbierali polscy i radzieccy szpiedzy na całym świecie.
Zbigniew Gieruć pracował w bunkrze przez 20 lat. Jak mówi, w czasie stanu wojennego z tej sali wychodziły najważniejsze, zakodowane informacje. - Pracował człowiek gdzieś, w krajach dzikiego zachodu, kapitalizmu, miał małe radyjko i odbierał informacje, co ma robić dalej - opowiada w rozmowie z TVN Warszawa.
Na ścianach bunkra wisiały instrukcje, jak postępować w razie wybuchu jądrowego lub innego ataku. Bunkier był też całkowicie samowystarczalny, miał nawet własną studnię.
Żarówki świeciły bez prądu
Tu gdzie teraz są gołe ściany, kiedyś były nadajniki, które miały zagłuszać sygnał radia Wolna Europa. - W tym miejscu zamontowany był olbrzymi okrętowy silnik o mocy 550 kW, który dostarczał energię do wszystkich znajdujących się tu nadajników - wspomina Gieruć.
Zasięg nadajników był ogromny, podobnie jak wytwarzane przez nie pole magnetyczne. - Jeżeli ktoś z nas wziął niepodłączoną świetlówkę w rękę, to ona świeciła białym, jasnym światłem - dodaje były pracownik bunkra.
O tym miejscu krąży też wiele legend, m.in. o ukrytych tu pamiątkach po komunistycznych dygnitarzach. Dziś bunkier w Radiówku jest wystawiony na sprzedaż.
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvnwarszawa