- Lech Kaczyński zachował się nieodpowiedzialnie, jeżdżąc z Saakaszwilim nocą po górskich drogach - tak incydent w Gruzji ocenił były prezydent Aleksander Kwaśniewski w "Faktach po Faktach". Jego zdaniem, prezydent za mocno brata się z Saakaszwilim. - Powinien być bardziej wstrzemięźliwy - mówi.
Jak przyznaje były prezydent, on nie pojechałby na taką „wycieczkę” z Saakaszwilim. - Gruzja nie potrafiła zapewnić bezpieczeństwa, a to oznacza, że na szwank została narażona nie tylko opinia Polski, ale i całej Unii – uważa Aleksander Kwaśniewski.
- To nadal kraj niepewny, podzielony. Więc jeśli są dziesiątki argumentów, żeby nie narażać prezydenta na ryzyko, to się tego nie robi – dodaje.
Według niego, niebezpiecznych miejsc na świecie jest wiele, ale prezydenci niekoniecznie do nich jeżdżą. - Co innego pojechać w dzień, a co innego jeżdżenie nocą po krętych drogach – uważa b. prezydent. - Nie sądzę, by polski prezydent marzył o tym, by zginąć w gruzińskich górach – dodaje.
Źle się stanie, jeśli prezydent zostanie "cieniem Saakaszwilego" Boję się, że prezydent jest wciągany w polityczną grę. Aleksander Kwaśniewski
Jego zdaniem, incydent wskazuje na to, że wizyta była źle przygotowana. – Do takich sytuacji nie można dopuszczać, na takie eksperymenty nie można się godzić – podkreślał Kwaśniewski
"Prezydent nie może być cieniem Saakaszwilego"
Kwaśniewski poruszył też kwestię zaangażowania Lecha Kaczyńskiego w sprawy gruzińskie. – Boję się, że prezydent jest wciągany w polityczną grę Saakaszwilego – mówi. Przestrzega prezydenta, że zbytnie zaangażowanie po stronie prezydenta Gruzji może zachwiać jego pozycją na arenie międzynarodowej. – Boję się, by nie stracił pozycji potrzebnej Europie – fachowca, kompetentnego polityka, który w razie nowego kryzysu wewnętrznego w Gruzji będzie gotów do odegrania roli rozjemcy – dodaje.
Zdaniem Kwaśniewskiego, Lech Kaczyński zamiast odwiedzać nocą obozy dla uchodźców, powinien się raczej spotkać z gruzińska opozycją. – W razie nowego kryzysu musi być gotów na odegranie istotnej roli eksperta – twierdzi. – Nie trzeba wszędzie jeździć osobiście, a i tak mieć informacje o tym, co się dzieje – mówi.
Jego zdaniem, źle się stanie, jeśli Kaczyński stanie się „cieniem Saakaszwilego”. Przyznaje, że sam nie zgadza się z wieloma ruchami politycznymi gruzińskiego prezydenta.
- Uważam też, że nie odpłaca polskiemu prezydentowi symetrią reakcji: spóźnił się na uroczystości obchodów rocznicy odzyskania niepodległości, nie został na balu, chociaż był to jego obowiązek przyjacielski, którego Lech Kaczyński powinien od niego żądać – zaznacza.
Zdaniem byłego prezydenta, teraz nie jest najważniejsze, kto strzelał. – Najważniejsze to wykonać w Gruzji plan pokojowy – podkreśla.
Prorosyjskie lobby? "Ktoś chyba zwariował"
Kwaśniewski ustosunkował się również do wypowiedzi prezydenta Lecha Kaczyńskiego, który na konferencji prasowej mówił o komentarzach pojawiających się po gruzińskim incydencie. - Niepokoją mnie wypowiedzi w Polsce, które wskazują na siłę "prorosyjskiego lobby" - powiedział prezydent.
- Protestuję przeciwko używaniu takiej argumentacji - odpowiada Aleksander Kwaśniewski. Według niego, to rodzaj szantażu. - Jeśli będziemy mówić, że ci, którzy mają inne zdanie, jest z prorosyjskiej partii, to w Polsce nigdy nie będzie rzeczowej debaty publicznej - uważa b. prezydent. - Jeśli w Polsce debata o tym zdarzeniu dotyczy tego, czy jesteś patriotą, czy należysz do prorosyjskiego lobby, to ktoś tu zwariował - dodał. Jak podkreślił, argumenty te są nie tylko niepoważne, ale i niegodne.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24