Tą jedną lekcją - rozmową i działaniem - przerwała molestowanie, którego wobec kilku dziewczynek miał dopuszczać się ksiądz. Kiedy nauczycielka opowiadała dzieciom o tajemnicach, nie spodziewała się, jaką tajemnicę mogą skrywać jej podopieczne. Mariusz W. musiał trafić przed sąd, by przyznać się do winy. Maria Mikołajewska dotarła do księdza i zbadała historię, w której krzywdzone dzieci znalazły pomoc w szkole i jej pracownikach. Materiał magazynu "Polska i Świat".
Przez parafian Mariusz W. nazywany był "księdzem od dzieci". Mimo uznania wśród mieszkańców Nowego Targu i hucznego pożegnania, kiedy trzy lata temu odchodził z parafii - młodego księdza nie spotykamy na mszy, a w domu księży emerytów.
Mariusz W. został oskarżony o molestowanie ośmiu uczennic. W trakcie procesu przyznał się do winy.
- Nie udzielam żadnych odpowiedzi. Tak jak mówię: do czasu zakończenia procesu nie mówię. A czy się przyznałem, czy się nie przyznałem, żadnych odpowiedzi nie udzielam – powiedział Mariusz W., do którego dotarła reporterka TVN24 Maria Mikołajewska.
Dziewczynki opowiedziały o księdzu katechetce
O molestowaniu przez księdza, opiekuna scholi i nauczyciela religii, trzy dziewięciolatki powiedziały swojej katechetce trzy lata temu. Stało się to po katechezie dotyczącej tajemnic - również tych, których nie powinno się trzymać przed dorosłymi.
Opowieść o takich sekretach przemówiła do uczennic trzeciej klasy. Po lekcji podeszły do katechetki i powiedziały, że taką tajemnicę mają. Ksiądz Mariusz dotykał je w miejsca intymne.
- Te inne czynności seksualne polegały na dotykaniu piersi, pośladków, krocza. Do tych zdarzeń miało dochodzić przy okazji wyjazdów na baseny, także podczas lekcji religii i w kilku przypadkach także podczas udzielania przez oskarżonego lekcji gry na gitarze – mówi sędzia Sądu Okręgowego w Nowym Sączu Bogdan Kijak.
Kiedy dziewczynki zwierzyły się katechetce, zszokowana nauczycielka poszła do dyrektora szkoły, który też nie miał wątpliwości co do dalszych działań: napisał notatkę służbową z przebiegu lekcji religii i z relacji dziewczynek. Dołączył ją do zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa, które złożył do prokuratury.
Dyrektor szkoły pokrzywdzonych dziewczynek, by zachować ich anonimowość, nie chciał wystąpić przed kamerą. Dowiedzieliśmy się jednak, że w notatce służbowej opisana była prośba uczennic, by o molestowaniu nie mówić nikomu. Zgodnie z notatką miały powiedzieć katechetce, że matki wiedziały o sprawie wcześniej i że poprosiły córki o milczenie.
Nauczycielka, która mimo to podjęła słuszne kroki, z uwagi na dobro dzieci też nie chciała wystąpić przed kamerą. A to dzięki niej molestowanie, które miało się zacząć w 2014 roku, zakończyło się dwa lata później. W rozmowie z Marią Mikołajewską przyznała, że wciąż przeżywa opowieść dziewczynek o tym, co robił im ksiądz Mariusz.
Po śledztwie, obejmującym przesłuchanie dzieci, księdza i pedagogów, półtora roku temu do sądu trafił akt oskarżenia. Według prokuratury, Mariusz W. dopuścił się dziewięciu przestępstw - tak zwanych innych czynności seksualnych - wobec ośmiu dziewczynek w wieku od dziewięciu do 12 lat.
- W postępowaniu przygotowawczym oskarżony nie przyznał się do popełnienia tych czynów, natomiast na rozprawie głównej zmienił swoje stanowisko, przyznał się do ich popełnienia, wyraził żal z powodu ich popełnienia i przeprosił – mówi sędzia Bogdan Kijak.
"Ten, co posądził księdza, będzie się w piekle smażył"
Mimo przyznania się księdza do winy, niektórzy byli parafianie zarzucają kłamstwo dziewczynkom. Trzy lata temu uroczyście żegnali go, gdy odchodził z parafii. Teraz część z nich wciąż go broni.
- Ten, co posądził księdza, to będzie się w piekle smażył. Te małe "paproki", jak to ja nazywam (...) lecą do księdza i gdyby mogły, toby na głowę weszły księdzu, a potem to robią w domach zamieszanie z rodzicami, że ich ksiądz molestuje – mówi jedna z mieszkanek Nowego Targu.
Są też inne reakcje. - Jesteśmy takim regionem, że bardziej wszyscy prokościelni mocno i raczej będą bronić. Będą stać po stronie nie ofiar, a księdza – ocenia te postawy inny mieszkaniec.
Równolegle do procesu świeckiego - w którym księdzu Mariuszowi W. grozi do 12 lat więzienia - archidiecezja krakowska wszczęła postępowanie kanoniczne.
Na oba wyroki duchowny ma czekać w miejscu odosobnienia - z dala od dzieci i młodzieży.
Autor: asty/adso / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24