- Te zmiany są nie do zatrzymania, dzięki takim ludziom jak ks. Krzysztof Charamsa Kościół katolicki będzie musiał się zreformować - ocenił w "Kropce nad i" Robert Biedroń. Ks. Dariusz Oko przekonywał z kolei, że "nikt nie kazał" Charamsie być księdzem i stwierdził, że "seks jest dla niego ważniejszy niż Bóg i zbawienie".
Krzysztof Charamsa, pracujący w Watykanie w Kongregacji Nauki Wiary przyznał, że jest gejem i żyje w związku. W sobotę na konferencji prasowej przedstawił swojego partnera. Skrytykował Kościół za "wszechobecną i ślepą homofobię". Watykan oświadczył, że ksiądz nie będzie mógł dalej pełnić funkcji w Kongregacji Nauki Wiary oraz w papieskich uniwersytetach, gdzie nauczał.
Robert Biedroń ocenił w "Kropce nad i", że nie można rozpatrywać działań ks. Charamsy w kategoriach manifestacji. - To jest krzyk rozpaczy osoby, która chyba się w którymś momencie gdzieś pogubiła. I trafiła do Kościoła, w którym szukała swojego miejsca, pewnie czuła powołanie, i próbowała w jakiś sposób pokazać, że Kościół, który powinien odrzucać przemoc, mówić językiem miłości do bliźniego, powinien być otwarty i po prostu chrześcijański, dzisiaj ma problemy z tymi wartościami - stwierdził.
Prezydent Słupska dodał, że "marzy o tym, by Kościół, zamiast oczyszczać się z księdza Charamsy, który szuka pojednania, mówi językiem dialogu, współpracy, odrzucał raczej język nienawiści nawołujący do podziałów".
Ks. Dariusz Oko porównał coming out ks. Charamsy do sytuacji, w której po kilkunastu latach małżeństwa mąż ogłasza, że od początku ma kochankę i musiałby ją ukrywać. - A teraz się wyzwala, zostawia żonę i odchodzi i jest z tego dumny (...) To jest to, co on robi. Nikt mu nie kazał być księdzem - powiedział.
- On mówi, że jest ważniejszy od Boga, od Jezusa. Ma bardzo dziecinną teologię - zarzucił.
"Te zmiany są nie do zatrzymania"
W ocenie Roberta Biedronia ks. Charamsa rozpoczął "historyczną dyskusję nad celibatem w Kościele katolickim". Jak tłumaczył, jest to instytucja wprowadzona kilkaset temu, która narzuca nienaturalne zachowania.
- Celibat przegrywa w konfrontacji z nowoczesnością. Jesteśmy ludźmi, którzy mają swoją seksualność (...) Księża nie zawsze żyli w celibacie i znamy historie wielu księży, także w Polsce, którzy w nim nie żyją - zauważył.
- Te zmiany są nie do zatrzymania, dzięki takim ludziom (jak ks. Charamsa - red.) Kościół katolicki będzie musiał się zreformować. I to jest dobry znak - podkreślił.
"Ludzie mogą panować nad swoją seksualnością"
Ks. Dariusz Oko przyznał, że ludzie "są słabi i upadają", co zdarza się czasami także księżom.
- Ludzie mogą jednak panować nad swoją seksualnością - ocenił. W jego ocenie, ks. Charamsa "najwyraźniej nie mógł" tego zrobić. - Wygląda na to, że dla niego seks jest ważniejszy niż zbawienie i Bóg - zauważył.
Na pytanie, czy gej może być księdzem duchowny stwierdził, że "mamy jasną instrukcję z Watykanu, że nie może".
- Ktoś, kto walczy jako gej, który się tym szczyci, nie może być księdzem - powiedział. Dodał jednak przy tym, że ktoś, "kto przezwycięży te skłonności, może być". - Musi je jednak przezwyciężyć, bo musi być prawdziwym mężczyzną - podkreślił.
Ks. Oko zaznaczył, że "każdy musi nad sobą panować". - Podstawowa rzecz to jest życie duchowe, modlitwa. Bez tego nikt sobie nie poradzi. Często jest taka kolejność, że jeżeli ksiądz się nie modli, to wtedy o wiele łatwiej upaść. Ewidentnie widać u księdza Charamsy, że on do swojego upadku dorabia sobie teorię. To jest zresztą typowe dla księży, którzy porzucają Kościół: to nie oni są winni, a winny jest Kościół - stwierdził.
Autor: kg//rzw / Źródło: tvn24