Donald Tusk poinformował we wtorek, że były szef Rządowego Centrum Legislacji Krzysztof Szczucki od wczesnego lata do zimy ubiegłego roku zatrudnił sześciu pracowników, którzy nie świadczyli żadnej pracy. - Ani w RCL, ani w żadnej podległej instytucji. Nie logowali się nawet na komputerach - powiedział premier.
Jak wskazał, tych sześciu pracowników organizowało Szczuckiemu kampanię wyborczą. - W ciągu tych kilku miesięcy wypłacono im 900 tysięcy złotych - powiedział, dodając, że w tej sprawie skierowano wniosek do prokuratury.
CZYTAJ WIĘCEJ: Donald Tusk o Krzysztofie Szczuckim i Rządowym Centrum Legislacji: w kilka miesięcy 900 tysięcy na kampanię
Krzysztof Szczucki we wtorek w rozmowie z TVN24 zaprzeczał słowom Tuska i zapowiadał złożenie zawiadomienia do prokuratury. W środę opublikował wpis dotyczący "pierwszego zawiadomienia", które miał skierować tego dnia i zapowiedział powstanie kolejnego. Mają one dotyczyć możliwości popełnienia przestępstwa przez osoby odpowiedzialne za publikacje na stronie RCL materiałów, które miałyby go "zdyskredytować".
Szczucki: wszyscy pracowali rzetelnie i uczciwie
W środę o sprawę dziennikarze pytali go także na sejmowym korytarzu. Na pytanie, za co płacono ludziom, którzy nawet się nie logowali do komputera w pracy, nie przychodzili do niej, odparł, że "wszystkim w Rządowym Centrum Legislacji płacono za pracę".
- Rządowe Centrum Legislacji ma konstrukcję hierarchiczną. Jest prezes, wiceprezesi, dyrektorzy, naczelnicy. Jako prezes RCL-u odpowiadałem i zatwierdzałem czas pracy dyrektorów, a nie pracowników. Trzeba kierować pytania do ich bezpośrednich przyłożonych - powiedział Szczucki. - Jestem przekonany, że w Rządowym Centrum Legislacji wszyscy pracowali rzetelnie i uczciwie. Każdy ma swój zakres obowiązków - dodał.
- Pan premier powiedział wczoraj, że w ciągu kilku miesięcy chyba te osoby zarobiły 900 tysięcy złotych. Jeżeli spojrzeć do tego pseudoraportu, to jedna z tych osób była w 2020 roku już zatrudniona, czyli pracowała trzy lata. Zarabiała około pięciu tysięcy średnio miesięcznie - mówił.
Pytany o "martwe dusze", Szczucki odpowiedział, że ich "nie było". - Wszyscy pracowali, są różne charaktery pracy - powiedział. - Organizowali chociażby szkolenia z prawa miejscowego czy inne wydarzenia legislacyjne - dodał.
Szczucki: te informacje są nieprawdziwe, zmanipulowane
Były szef RCL-u mówił, że "zapoznał się z raportem, ale niedokładnie". Dodał, że to, co przeczytał, "było nieprawdą". - Tam są określenia publicystyczne, są sformułowania, które mają charakter ściśle polityczny - ocenił.
- Będę podejmował stosowne kroki prawne. Na pewno złożę zawiadomienie do prokuratury o składaniu fałszywych oskarżeń - mówił. Dodał, że "te informacje są nieprawdziwe, są zmanipulowane".
Pytany, co konkretnie jest nieprawdą, odparł, że "chociażby wysokość zarobków". - Wysokość zarobków w RCL-u ustalana jest rozporządzeniem premiera. Od wielu lat nie było nowelizowane - powiedział.
Sprawozdanie z przeprowadzonego zadania audytowego nt. Analiza wybranych aspektów funkcjonowania Rządowego Centrum Legislacji w latach 2015–2023Na uwagę, że zarzut jest taki, że zatrudnił osoby, które nie przychodziły do pracy, nie logowały się do komputera, tylko robiły mu kampanię, odpowiedział, że "wszyscy przychodzili i pracowali".
Krzysztof Szczucki był szefem Rządowego Centrum Legislacji za czasów rządu PiS, od września 2020 roku do listopada 2023 roku. Obecnie jest posłem PiS, kandyduje również w wyborach do PE.
Autorka/Autor: js/kab
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24