Brejza kontra Kaczyński w sądzie. Będzie ciąg dalszy

Jarosław Kaczyński w sądzie
Brejza kontra Kaczyński w sądzie. Sprawa będzie miała ciąg dalszy
Źródło: TVN24
Jarosław Kaczyński pojawił się we wtorek na rozprawie zainicjowanej prywatnym aktem oskarżenia europosła KO Krzysztofa Brejzy. Prezes PiS mówił przed sądem o tym, skąd wynikała jego wypowiedź o rzekomych "odrażających przestępstwach" Brejzy. Sąd wyznaczył też termin kolejnej rozprawy w tej sprawie.
Kluczowe fakty:
  • Brejza oskarżył Kaczyńskiego o zniesławienie. Sejm wyraził zgodę na pociągnięcie prezesa PiS do odpowiedzialności w marcu.
  • Kaczyński przed sądem powiedział, że uzyskał informacje o tym, iż Brejza podjął "działania bezprawne" w okresie, kiedy pełnił funkcję wicepremiera w rządzie Mateusza Morawieckiego.
  • Reprezentująca europosła KO jego żona Dorota Brezja przypomniała, że prokuratura stwierdziła, iż służby użyły przeciwko niemu Pegasusa nielegalnie oraz umorzyła toczące się przeciwko jego ojcu śledztwo.

Sprawa z oskarżenia prywatnego Krzysztofa Brejzy o zniesławienie dotyczy wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego na sejmowej komisji śledczej do spraw Pegasusa z marca ubiegłego roku. Lider PiS powiedział wówczas o Brejzie: "Znaczący polityk formacji opozycyjnej dopuszcza się bardzo poważnych, a przy tym odrażających przestępstw". W związku z oskarżeniem prywatnym Brejzy, Sejm w marcu uchylił Kaczyńskiemu immunitet.

Krzysztof Brejza i Jarosław Kaczyński na rozprawie
Krzysztof Brejza i Jarosław Kaczyński na rozprawie
Źródło: PAP/Leszek Szymański

Wtorkowa rozprawa odbyła się w Sądzie Rejonowym dla Warszawy-Śródmieścia i przewodził jej sędzia Tomasz Trębicki. Odbyła się bez możliwości rejestrowania jej przez media w formie audio i wideo. Jak relacjonowała reporterka TVN24 Małgorzata Gozdawa-Litwińska, sąd przede wszystkim zadawał pytania Kaczyńskiemu i wysłuchał jego wypowiedzi. Sprawa nie zakończyła się na dzisiejszym posiedzeniu i wyznaczono termin następnej rozprawy - na 9 grudnia.

Kaczyński o swoich słowach

W sądzie Kaczyński mówił o tym, dlaczego użył takiego sformułowania wobec Brejzy. Przekonywał, że był zobowiązany przez komisję śledczą przedstawić wszystko, co wie w danej sprawie, a także że jako wicepremier (szefem rządu był wówczas Mateusz Morawiecki) zajmujący się m.in. kwestiami bezpieczeństwa uzyskał informacje, że Brejza podjął "działania bezprawne" i "moralnie odrażające".

Informacje te - jak twierdził prezes PiS - uzyskał od funkcjonariusza publicznego ds. bezpieczeństwa, a dotyczyły one tego, że wobec Brejzy użyto Pegasusa w związku z działaniami władz magistratu w Inowrocławiu. Media opisywały wtedy, że działał tam "wydział propagandy", farma trolli - grupa hejterów, którzy mieli atakować oponentów prezydenta Inowrocławia Ryszarda Brejzy i jego syna Krzysztofa.

- Używanie środków publicznych po to, żeby prowadzić brutalną walkę polityczna przeciwko swoim przeciwnikom jest odrażające i łamiące prawo karne - powiedział Kaczyński.

Kaczyński o "podstawach" do użycia Pegasusa

Już po posiedzeniu Kaczyński był pytany, czy nadal uważa, że Brejza popełnił przestępstwa. Przekazał, że "w dalszym ciągu uważa", że sprawa inowrocławska "powinna być wznowiona, kiedy zmienią się warunki polityczne i wtedy będzie rozstrzygnięta".

- Podstawy do tego, żeby zastosować to urządzenie (Pegasusa - przyp. red.) tutaj były pełne - ocenił.

Jarosław Kaczyński
Jarosław Kaczyński
Źródło: PAP/Leszek Szymański

Prezes PiS zapowiedział też w rozmowie z dziennikarzami, że najprawdopodobniej nie weźmie udziału w kolejnej rozprawie w tej sprawie, ponieważ nie ma takiego obowiązku.

"Nie ma ani jednego argumentu"

Pełnomocniczka i żona europosła KO Dorota Brejza zaznaczyła podczas rozprawy, że trudno kogoś bardziej zniesławić niż poprzez nazwanie go przestępcą. Podkreśliła też, że mówienie o kimś w ten sposób musi wiązać się z faktem, że zapadł wobec niego np. wyrok sądowy. - Nie ma ani jednego argumentu, który pozwala powiedzieć, że Krzysztof Brejza popełnił przestępstwo - stwierdziła.

W rozmowie z dziennikarzami podkreślała, że "nikt nie ma prawa nikogo obrażać". - Jeżeli ktoś mówi o kimś, że jest przestępcą, jeżeli ktoś kogoś zniesławia, to - tak jak mówił pan Zbigniew Ziobro - nie ma świętych krów. To znaczy nikt nie może o nikim mówić, że jest przestępcą, kiedy ktoś przestępcą nie jest. I nie może tego robić ani Kaczyński, ani nikt inny - dodała.

Na rozprawie przywołała też komunikat Prokuratury Okręgowej w Gdańsku z 2024 r., która umorzyła śledztwo przeciwko Ryszardowi Brejzie, podejrzanemu o przekroczenie uprawnień w celu osiągnięcia korzyści osobistej i majątkowej. Analizująca sprawę prokuratura regionalna wskazała wówczas na nadużycia ze strony prowadzących postępowanie i bezprawne użycie Pegasusa wobec Krzysztofa Brejzy.

Katarzyna Brejza i Krzysztof Brejza
Katarzyna Brejza i Krzysztof Brejza
Źródło: PAP/Leszek Szymański

Krzysztof Brejza wskazywał z kolei, że "prezes nie jest nadczłowiekiem". - Żyjemy w państwie, w którym obowiązują go normy prawa. Przetrzepali mi telefon, sto tysięcy wiadomości, włamali się cyberbronią do walki z Hamasem, szukali haków. Przez lata nie znaleźli nic. Preparowali rzeczy, łamali płyty i muszą odpowiedzieć za to. Ten proces, który wytoczyliśmy prezesowi i zasiada na ławie oskarżonych, jest elementem wyjaśnienia spraw afery Pegasusa. Nie z zemsty, tylko dlatego, żeby ta sprawa nigdy się już nie powtórzyła - mówił dziennikarzom.

Kaczyński "nie widzi żadnego powodu do pojednania"

Kaczyński oraz Brejza pojawili się na rozprawie przed południem.

Mecenas Dorota Brejza mówiła, że jeżeli prezes PiS przeprosi za swoje słowa, to zostaną one przyjęte, jednak Kaczyński nie skorzystał z tej możliwości. Obrona bezskutecznie wnioskowała też o umorzenie postępowania w związku z tzw. immunitetem materialnym Kaczyńskiego, czyli trwałą jego ochroną związaną bezpośrednio z wykonywaniem funkcji jako posła, w tym przypadku przed sejmową komisją śledczą.

- Nie widzę żadnego powodu do pojednania z tego względu, że pojednanie jest możliwe wtedy, jeżeli ktoś coś złego zrobił. Ja zgodnie ze złożonym przyrzeczeniem odpowiadałem na pytania i nie ukrywałem niczego, bo przyrzeczenie obejmuje także zobowiązanie do tego, żeby niczego, co jest wiadome, nie ukrywać. A to było mi wiadome - mówił zaś Kaczyński dziennikarzom przed wejściem do sądu.

Pytany, czego oczekuje w tej sprawie odpowiedział, że jej umorzenia. Jak ocenił, Brejza jest człowiekiem "skrajnie złej woli".

Kaczyński powiedział, że nie zamierza przeprosić Brejzy, bo "nie ma żadnego powodu", by to robił.

"Trzeba ponosić konsekwencje słów"

Krzysztof Brejza pytany, czy cieszy się, że Kaczyński pojawił się na rozprawie odpowiedział, że prezesa PiS obowiązują takie same przepisy jak każdego innego obywatela i - co za tym idzie - taka sama odpowiedzialność za słowo.

- Niezwykłe w tej historii jest to, że pierwszy raz w historii państwa cywilizacji zachodniej służby specjalne użyły cyberbroni wobec sztabu opozycji w preparowanej operacji, podsyłając między innymi zafałszowane analizy wyborcze. Niesamowite jest to, że w tej sprawie doszło do zniszczenia dowodów, zastraszania świadków, złamania płyty - podkreślił Brejza.

Dorota Brejza zaznaczyła, że trzeba ponosić konsekwencje słów, których się używa. - Jeżeli się konsekwencji tych słów nie potrafi przyjąć, to sprawę musi rozstrzygać sąd. Tak się w cywilizowanych państwach i w ogóle w cywilizowanym, demokratycznym świecie rozstrzyga konflikty - podkreśliła.

Brejza informował 16 września, że Kaczyński nie stawił się na posiedzeniu pojednawczym. Zgodnie z przepisami Kodeksu postępowania karnego w razie nieusprawiedliwionego niestawiennictwa oskarżonego prowadzący posiedzenie pojednawcze kieruje sprawę na rozprawę główną, a w miarę możności wyznacza od razu jej termin.

OGLĄDAJ: TVN24 HD
pc

TVN24 HD
NA ŻYWO

pc
Ten i inne materiały obejrzysz w subskrypcji
Czytaj także: