Głównym powodem tego kryzysu jest odmowa udzielenia zgody przez Jarosława Kaczyńskiego na połączenie Prawa i Sprawiedliwości i Solidarnej Polski - powiedział w "Faktach po Faktach" Ludwik Dorn. Były marszałek Sejmu i były minister spraw wewnętrznych i administracji komentował w ten sposób kryzys w Zjednoczonej Prawicy. - Nie sądzę, żeby zamiarem pana Jarosława Kaczyńskiego było upokarzanie Zbigniewa Ziobry. Oczywistym zamiarem jest przetrącenie mu kręgosłupa i doprowadzenie do paraliżu - ocenił Dorn.
W związku z kryzysem w Zjednoczonej Prawicy (PiS, Solidarna Polska, Porozumienie) w środę odbyło się kolejne spotkanie kierownictwa Prawa i Sprawiedliwości w warszawskiej siedzibie partii przy Nowogrodzkiej, dotyczące przyszłości koalicji rządzącej.
Napięcia szczególnie widoczne są pomiędzy Prawem i Sprawiedliwością a Solidarną Polską. W środę wieczorem odbyło się spotkanie prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego i lidera Solidarnej Polski Zbigniewa Ziobry.
Dorn: głównym powodem kryzysu jest brak zgody na połączenie PiS i Solidarnej Polski
O kryzysie w obozie władzy mówił w "Faktach po Faktach" w TVN24 były marszałek Sejmu, były minister spraw wewnętrznych i administracji, były wicepremier Ludwik Dorn.
- Jak sądzę, głównym powodem tego kryzysu jest odmowa pana Jarosława Kaczyńskiego (udzielenia – red.) zgody na połączenie Prawa i Sprawiedliwości i Solidarnej Polski - powiedział.
Zdaniem Dorna "takie połączenie owocowałoby pozycją wiceprezesa dla pana Zbigniewa Ziobry i wejściem całej falangi lojalnych wobec niego ludzi do władz centralnych i terenowych Prawa i Sprawiedliwości". - To natomiast zabezpieczałoby interesy tych 19 posłów Solidarnej Polski, jeśli chodzi o umieszczenie na listach późną wiosną 2023 (w wyborach parlamentarnych - przyp. red.) - wyjaśniał.
- Odmowa została potraktowana przez pana Ziobrę i Solidarną Polskę jako brak gwarancji i z tego to się wszystko wzięło - tłumaczył. Według Dorna, "Ziobro ma jeden interes", a jest nim to, by zapewnić "gwarancję dla reelekcji nie tylko własnej, ale też kilkunastu osób z nim związanych". - Tego mu odmówiono i stąd się wziął ten cały kryzys - dodał.
CZYTAJ TAKŻE: Co jest kością niezgody w rządzie? >>>
"Nie sądzę, żeby zamiarem Kaczyńskiego było upokarzanie Ziobry"
Dorn mówił również o tym, jak mogą wyglądać losy Ziobry w koalicji rządowej i na sprawowanych przez niego stanowiskach.
- Nie sądzę, żeby zamiarem pana Jarosława Kaczyńskiego było upokarzanie Zbigniewa Ziobry. Oczywistym zamiarem jest przetrącenie mu kręgosłupa i doprowadzenie do paraliżu, ale to można robić bez upokarzania - ocenił.
Jak mówił, "można komuś złamać kręgosłup, rzucając go spektakularnie o bruk i tarzając w błocie, a można złamać kręgosłup, zamykając go w ciepłym, ale bardzo mocarnym uścisku". - Sądzę, że pan Kaczyński jako człowiek racjonalny bardziej nastawia się na to drugie rozwiązanie - przyznał.
Dorn zauważył, że kontestując tak zwaną ustawę o bezkarności, Ziobro "postawił na ostrzu noża kwestię bezpieczeństwa dla Jarosława Kaczyńskiego i ludzi z nim związanych". - Bo to przecież o premiera (Mateusza – red.) Morawieckiego, a być może też o innych ludzi, chodziło - dodał.
Chodzi o projekt noweli "ustawy covidowej", inaczej zwanej ustawą o bezkarności urzędników, którego celem miało być wprowadzenie rozwiązania pozwalającego nie uznawać za przestępstwo czynu polegającego na naruszeniu obowiązków służbowych lub innych przepisów przez osobę działającą na rzecz zapobiegania oraz zwalczania COVID-19.
Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro zapowiedział w zeszły czwartek, że Solidarna Polska nie zagłosuje za tym projektem "w tym kształcie, w jakim on w tej chwili jest przedstawiany". Później tego dnia PiS wycofał nowelę spod sejmowego głosowania.
Zdaniem Dorna, "kluczowe jest poparcie Solidarnej Polski dla tej ustawy". - Czy będą w niej jakieś zmiany, żeby pan Ziobro ocalił twarz, to jest zupełnie nieistotne - ocenił były marszałek Sejmu.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24