Argumenty, które przedstawia Solidarna Polska, takie bardzo ogólne, mówiące o braku równości wobec prawa, moim zdaniem są nieprawdziwe - mówił w "Faktach po Faktach" poseł Porozumienia Kamil Bortniczuk. Odniósł się do tak zwanej ustawy o "bezkarności urzędników", która stała się jedną z przyczyn kryzysu koalicyjnego. Zdaniem Bortniczuka "równość wobec prawa tutaj w żaden sposób nie jest zagrożona".
W czwartek posłowie mieli głosować nad projektem noweli tak zwanej ustawy covidowej, mającej stworzyć możliwość nieuznawania za przestępstwo czynu polegającego na naruszeniu obowiązków służbowych lub innych przepisów przez osobę działającą na rzecz zapobiegania oraz zwalczania COVID-19. Ostatecznie projekt został wycofany z czwartkowego porządku obrad w Sejmie, gdy Zbigniew Ziobro zapowiedział, że posłowie Solidarnej Polski nie zagłosują za ustawą w zaproponowanym kształcie.
Ustawa ta, nazywana "ustawą o bezkarności urzędników", stała się jednym z powodów kryzysu w Zjednoczonej Prawicy. Na piątkowej konferencji wiceminister sprawiedliwości Michał Wójcik z Solidarnej Polski mówił z kolei, że "równość prawa to fundament sprawiedliwości, klucz, można powiedzieć, dla sprawiedliwości". - W związku z tym Solidarna Polska nigdy nie głosowała, nie głosuje i nigdy nie zagłosuje za jakimkolwiek przepisem, który naruszałby tę fundamentalną zasadę - podkreślił.
CZYTAJ WIĘCEJ: Co jest kością niezgody w rządzie? >>>
"Nie przemawiają do mnie argumenty, które mówią, że to jest naruszenie zasady równości wobec prawa "
Konflikt wśród koalicjantów komentował w piątkowych "Faktach po Faktach" w TVN24 poseł Kamil Bortniczuk z Porozumienia, które obok Solidarnej Polski oraz Prawa i Sprawiedliwości tworzy Zjednoczoną Prawicę.
Przyznał, że w kontekście ustawy "covidowej" jego ugrupowanie nie zgadza się z Solidarną Polską. - Dlatego trzeba się spotkać i rozmawiać, i trzeba przedstawiać swoje racje - przekonywał.
- Argumenty, które przedstawia Solidarna Polska, takie bardzo ogólne, mówiące o braku równości wobec prawa, moim zdaniem są nieprawdziwe - ocenił. Według Bortniczuka "równość wobec prawa tutaj w żaden sposób nie jest zagrożona".
- Każdy z Polaków, który znajdowałby się w tej sytuacji, pełniąc jakąkolwiek funkcję i miałby podejmować decyzje, chroniąc interes społeczny ze złamaniem jakieś procedury - a bez złamania tejże procedury nie dałoby się tego interesu społecznego ochronić - mógłby skorzystać z ochrony gwarantowanej przez tę ustawę. Ale za każdym razem, pojedynczym, jednostkowym, o tym, czy doszło do przesłanek mogących [pozwolić - przyp. red.] uniknąć odpowiedzialności na mocy tej ustawy, będzie decydował sąd - argumentował.
- Tutaj naprawdę absolutnie nie przemawiają do mnie argumenty, które mówią, że to jest naruszenie zasady równości wobec prawa - podkreślił poseł Porozumienia. Dodał, że "bardzo chętnie" porozmawia o tym z politykami Solidarnej Polski.
"Do różnego rodzaju tarć, różnic w poglądach, dochodzi regularnie. Czasami ujrzy to światło dzienne, czasami nie"
Mówiąc o konflikcie w obozie władzy, Bortniczuk zaznaczył, że "rząd Zjednoczonej Prawicy jest rządem koalicyjnym".
- Do różnego rodzaju tarć, różnic w poglądach, dochodzi regularnie. Czasami ujrzy to światło dzienne, czasami nie. Natomiast gdybyśmy mieli taki sam pogląd we wszystkich sprawach, to pewnie bylibyśmy jedną partią, a nie trzema partiami i rządem monopartyjnym, a nie wielopartyjnym - argumentował.
Jego zdaniem "tu się naprawdę nie dzieje nic nadzwyczajnego".
Projekt, który "nie tylko się nie skończył, ale który najlepsze ma jeszcze przed sobą"
Bortniczuk przekonywał, że "w każdej rodzinie, w każdej organizacji, w każdej współpracy, dochodzi do pewnego momentu przesilenia i być może z tym mamy obecnie do czynienia".
- Waga wydarzeń, z którymi mamy do czynienia, to nie jest na tyle ciężka waga, która by uzasadniała rozmowy o wcześniejszych wyborach czy o zaprzestaniu funkcjonowania Zjednoczonej Prawicy - ocenił.
- My jesteśmy (...) w momencie przerwy w prowadzeniu negocjacji nad umową koalicyjną, która będzie nas łączyła - ja absolutnie w to wierzę - przez następne trzy lata. Więc różnego rodzaju zabiegi, takie prowadzące do skuteczniejszych negocjacji, z jednej czy z drugiej strony są tutaj prowadzone - mówił gość "Faktów po Faktach".
Przyznał, że jest "absolutnie przekonany, że Zjednoczona Prawicy jest projektem, który nie tylko się nie skończył, ale który najlepsze ma jeszcze przed sobą".
"Może to oznaczać nowe otwarcie i próbę zbudowania tej koalicji na nowych założeniach"
Na piątkowej konferencji wiceminister aktywów państwowych Janusz Kowalski z Solidarnej Polski zastrzegł, że "jakakolwiek próba" odwołania ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry "oznacza wybory".
O to, czy odwołanie z funkcji Ziobry oznaczałoby upadek obecnego rządu i przyspieszone wybory, był pytany w TVN24 Kamil Bortniczuk. Jego zdaniem "odwołanie szefa partii koalicyjnej niewątpliwie oznaczałoby zerwanie koalicji w dotychczasowym kształcie". - Aczkolwiek nie oznacza to przyspieszonych wyborów. Moim zdaniem może to oznaczać nowe otwarcie i próbę zbudowania tej koalicji na nowych założeniach - ocenił.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24