Po raz pierwszy we współczesnej historii autorytarny reżim używa ludzi, jako narzędzia do destabilizacji granicy Unii Europejskiej - powiedział wiceszef ministerstwa spraw zagranicznych Marcin Przydacz. W wywiadzie dla CNN komentował sytuację na polsko-białoruskiej granicy. MSZ napisało w mediach społecznościowych, odnosząc się do rozmowy z wiceministrem, że "wszystkie osoby i podmioty zaangażowane w ten odrażający atak hybrydowy muszą zostać natychmiast objęte sankcjami".
Ministerstwo Spraw Zagranicznych zamieściło na Twitterze fragment wywiadu, jaki wiceszef MSZ Marcin Przydacz udzielił w poniedziałek wieczorem stacji CNN. Wiceszef MSZ Marcin Przydacz powiedział w nim między innymi, że przybywający na granicę polsko-białoruską migranci są głównie z Iraku i częściowo z Afganistanu.
Jak tłumaczył, przybywają oni do Mińska, gdzie dostają wizę białoruską, zakwaterowanie w hotelu, transport w kierunku granicy z UE i zapewnienie od reżimu Alaksandra Łukaszenki, że to wszystko robią legalnie. - Co najgorsze, imigranci płacą za to wszystko dużo pieniędzy białoruskiemu reżimowi - podkreślił Przydacz.
- Po raz pierwszy we współczesnej historii, autorytarny reżim używa ludzi jako narzędzia do destabilizacji granicy Unii Europejskiej - powiedział wiceminister spraw zagranicznych. Jak dodał, jest to "odpowiedź i zemsta" za wspólną decyzję o sankcjonowaniu reżimu Łukaszenki. MSZ podkreśliło w swoim wpisie na Twitterze, że "wszystkie osoby i podmioty zaangażowane w ten odrażający atak hybrydowy muszą zostać natychmiast objęte sankcjami".
Wzrost napięcia na granicy
W związku z sytuacją na granicy polsko-białoruskiej od wtorku, od godz. 7 rano, zawieszony został ruch graniczny na drogowym przejściu w Kuźnicy Białostockiej, zarówno osobowy jak i towarowy. Chorąży Straży Granicznej Michał Tokarczyk z sekcji prasowej Komendy Głównej Straży Granicznej, przekazał, że przejście w Kuźnicy będzie zamknięte do odwołania.
W poniedziałek rano media obiegła informacja o dużej grupie migrantów, która planuje przekroczyć granicę Białorusi z Polską. Migranci znajdują się obecnie w okolicach Kuźnicy, gdzie rozbili obóz. Pilnują ich służby białoruskie. Resort obrony narodowej poinformował po południu, że służbom MSWiA i żołnierzom udało się zatrzymać pierwszą masową próbę sforsowania granicy.
Stan wyjątkowy
Od wiosny gwałtownie wzrosła liczba prób nielegalnego przekroczenia granicy Białorusi z Litwą, Łotwą i Polską przez migrantów z krajów Bliskiego Wschodu, Afryki i innych regionów. UE i państwa członkowskie uważają, że to efekt celowych działań reżimu Alaksandra Łukaszenki, który instrumentalnie wykorzystuje migrantów, w odpowiedzi na sankcje.
Od początku roku Straż Graniczna zanotowała ponad 30 tys. prób nielegalnego przekroczenia granicy polsko-białoruskiej. W ostatnim czasie dochodziło do prób siłowego wejścia na terytorium Polski przez cudzoziemców grupowanych przez białoruskie służby pod granicą, a także do prowokacji ze strony tych służb.
Od 2 września w związku z presją migracyjną w 183 miejscowościach woj. podlaskiego i lubelskiego przylegających do granicy z Białorusią obowiązuje stan wyjątkowy. Na odcinku granicy z Białorusią w ciągu pierwszego półrocza 2022 roku ma powstać zapora.
Relacjonując wydarzenia na granicy, media mogą korzystać niemal wyłącznie z oficjalnych rządowych nagrań i informacji. Do strefy objętej stanem wyjątkowym nie mają dostępu dziennikarze.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24