Krystyna Pawłowicz, sędzia Trybunału Konstytucyjnego, decyzją szefa MSWiA została objęta ochroną SOP "ze względu na dobro państwa" - ustalił portal tvn24.pl w kilku źródłach zbliżonych do Służby Ochrony Państwa. Według naszych informacji Pawłowicz była pasażerką samochodu SOP, który we wtorek w Warszawie zderzył się z tramwajem.
Do kolizji należącej do Służby Ochrony Państwa skody z tramwajem - jak pisaliśmy we wtorek na tvnwarszawa.pl - doszło na placu Unii Lubelskiej w Warszawie, niespełna 300 metrów od siedziby Trybunału Konstytucyjnego. Informację o tym, że pojazd, który brał udział w kolizji, należy do SOP, potwierdził rzecznik prasowy tej służby Bogusław Piórkowski. Przyznał, że w samochodzie była "osoba ochraniana", jednak nie chciał powiedzieć, kto był pasażerem.
Samochód Pawłowicz wjeżdża w tramwaj
Według informacji tvn24.pl z kilku źródeł zbliżonych do Służby Ochrony Państwa skodą przewożona była Krystyna Pawłowicz, sędzia Trybunału Konstytucyjnego. Ustaliliśmy, że minister spraw wewnętrznych i administracji Mariusz Kamiński przyznał jej ochronę na podstawie ustawy o Służbie Ochrony Państwa.
Zgodnie z art. 3 ustawy o SOP wicepremierzy, podobnie, jak m.in. premier, prezydent są objęci ochroną tej służby z racji sprawowanego stanowiska. Ten sam artykuł daje też jednak szefowi MSWiA możliwość objęcia ochroną "innych osób ze względu na dobro państwa".
- Ochronę minister przyznał od poniedziałku. To dziwna decyzja, bo ochrona powinna być przyznawana wyłącznie osobom, które pełnią kluczowe funkcje z punktu widzenia funkcjonowania państwa - ocenia jedno z naszych źródeł.
Była posłanka skarży się na dziennikarzy
W czwartek 22 października - po wyroku Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji - pod domem Pawłowicz pojawili się dziennikarze portalu Oko.press, którzy chcieli sędzię zapytać o budzące kontrowersje rozstrzygnięcie.
Sama Pawłowicz w wypowiedzi dla państwowej telewizji opisała to tak: "Samochód z Trybunału podwiózł mnie pod klatkę samą i kiedy odjechał, to z głębi ciemnego podwórka z samochodu wyszło dwóch mężczyzn. Młodych! Takich meneli, można powiedzieć. Jeden stanął na przejściu do mojej klatki, a kiedy zaczęłam się zbliżać, zaczął zadawać mi pytania i kazał się tłumaczyć z wyroku w Trybunale Konstytucyjnym... A drugi filmował w tym czasie i świecił jakąś latarką w oczy".
Z kolei we wtorek wieczorem pod blokiem, w którym mieszka Pawłowicz zebrali się manifestanci protestujący przeciwko zaostrzeniu prawa aborcyjnego. Była posłanka PiS napisała Twitterze: "Terroryści przed moim domem; wejścia do klatki pilnuje policja".
Pawłowicz rzuca słuchawką
O decyzję o przyznaniu ochrony SOP próbowaliśmy zapytać samą Pawłowicz. Była posłanka, słysząc, że ma do czynienia z reporterem tvn24.pl, rzuciła: "nie mamy o czym rozmawiać". I rozłączyła się. Nie odpowiedziała też na SMS.
Rzecznik prasowy SOP Bogusław Piórkowski pytany przez nas o sprawę odmówił komentarza, tłumacząc, że "metody i formy pracy SOP są niejawne". Do czasu publikacji tekstu nie dostaliśmy też odpowiedzi od służb prasowych MSWiA.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Trybunał Konstytucyjny/Artur Węgrzynowicz/tvnwarszawa.pl