Pawłowicz sprzed lat o głosowaniu korespondencyjnym: projekt bardzo niebezpieczny

0804N088X PAWLOWICZ
Krystyna Pawłowicz o głosowaniu korespondencyjnym (nagranie z października 2013)
Źródło: TVN24

Głosowanie korespondencyjne zwykle poprzedzone jest udostępnieniem pakietu wyborczego, co oczywiście stworzy na pewno zjawisko handlu tymi pakietami, głosami i groźbę skupowania, nawet w dużych ilościach - mówiła w Sejmie w październiku 2013 roku posłanka Krystyna Pawłowicz. W poniedziałek głosami Prawa i Sprawiedliwości uchwalona została ustawa o głosowaniu korespondencyjnym dla każdego obywatela podczas majowych wyborów prezydenckich.

Rapor tvn24.pl: Wybory prezydenckie 2020

Sejm w poniedziałek wieczorem uchwalił zgłoszoną przez Prawo i Sprawiedliwość ustawę, umożliwiającą przeprowadzenie majowych wyborów prezydenckich wyłącznie w formie korespondencyjnej.

W 2013 roku umożliwienie głosowania korespondencyjnego każdemu wyborcy, zarówno za granicą, jak i w kraju, postulowała Platforma Obywatelska. Wówczas pomysł krytykowało Prawo i Sprawiedliwość. W Sejmie na ten temat wypowiadała się ówczesna posłanka Krystyna Pawłowicz, a aktualnie sędzia Trybunału Konstytucyjnego.

- To bardzo istotny problem konstytucyjności. Projekt jest bardzo niebezpieczny, dlatego że narusza podstawowe standardy i wartości dotyczące wyborów, a przede wszystkim konstytucyjną zasadę bezpośredniości wyborów oraz zasadę tajności wyborów, tworząc bardzo realne zagrożenie odtajnienia głosu w drodze do wyborczego pudła i zagrożenie sfałszowania w tym czasie głosu - ostrzegała.

Według niej, "za powszechność nie można zapłacić każdej ceny, to znaczy ceny łamania innych zasad: bezpośredniości i tajności".

- Głosowanie korespondencyjne zwykle poprzedzone jest udostępnieniem pakietu wyborczego, co oczywiście stworzy na pewno zjawisko handlu tymi pakietami, głosami i groźbę skupowania, nawet w dużych ilościach - zwróciła uwagę, dodając, że jest to "w Polsce bardzo realne". - Dlatego, że głosy można skupować od tych 46% osób, które zwykle nie chodzą na wybory, a za piwo albo 50 zł swój głos odstąpią i może to dotyczyć kilku do kilkunastu procent głosów, co już może zaważyć na ostatecznym wyniku głosowania - dowodziła.

CZYTAJ WIĘCEJ: PiS chciało usunąć zapis o głosowaniu korespondencyjnym. Trzy lata później chce jego rozszerzenia

 Według Pawłowicz, "akt wyborczy, jeśli przyjmiemy głosowanie korespondencyjne, właściwie naruszy czy odbierze głosowaniu uroczysty charakter", co - jak sama określiła jest - "świętem demokracji" - i "zbliży taki sposób głosowania do banału przesłania PIT-u drogą pocztową". - Tryb korespondencyjny wydłuży głosowanie, zostawi na wiele dni i da czas na manipulację wynikiem wyborów - argumentowała.

- Choćby z tych powodów, o których tutaj mówiłam, propozycje Platformy są sprzeczne z konstytucją, naruszają podstawowe zasady głosowania, a argument powszechności nie jest najważniejszy. Możliwość manipulowania jest znacznie większa i państwo nie możecie tego po prostu w taki sposób procedować - przekonywała.

Teraz obecną ustawą zajmuje się Senat. Ma 30 dni na prace legislacyjne. Wybory mają się odbyć 10 maja, a ich ewentualna druga tura - 24 maja.

Czytaj także: