Był temu zdecydowanie przeciwny, bo to osłabiało polski bank - powiedział w "Kropce nad i" wicemarszałek Senatu Adam Bielan, komentując fragment nagrania z udziałem Mateusza Morawieckiego, z którego wynika, że obecny premier jako prezes BZ WBK uznawał za nieopłacalne sponsorowanie Roberta Kubicy. Dodał, że w poniedziałek premier spotkał się z polskim kierowcą i "sprawę wyjaśnili". Sprawę skomentował też sam Kubica.
Portal Onet opublikował kolejny fragment taśmy, na którym znalazł się zapis rozmowy Mateusza Morawieckiego w 2013 roku z prezesem PKO BP Zbigniewem Jagiełłą, ówczesnym prezesem PGE Krzysztofem Kilianem i jego ówczesną zastępczynią Bogusławą Matuszewską. W rozmowie pojawił się wątek kierowcy rajdowego, Roberta Kubicy.
- Nie chcę, k***a, pięć dych co roku płacić. Sp*****laj" - mówił Morawiecki o potencjalnym kontrakcie Kubicy z BZ WBK. Gdyby nie wypadek Kubicy, podpisałby on umowę z Ferrari, a bank BZ WBK prawdopodobnie zostałby sponsorem polskiego kierowcy. - Na szczęście złamał rękę, raz, drugi - stwierdził na nagraniu Morawiecki.
Adam Bielan zapytany w "Kropce nad i" w TVN24 o to, czy w sprawie kolejnych fragmentów taśm powinna zostać utworzona komisja śledcza, odpowiedział, że "nie ma żadnej nowej taśmy", a "dziennikarze wyjmują różne cytaciki".
- To fragmenty z tej samej taśmy, która jest znana dziennikarzom i bardzo dużej części opinii publicznej już od kilku lat, bo w 2015 roku została informacja o tej taśmie opublikowana - tłumaczył.
– Premier Morawiecki był szefem banku BZ WBK, który był własnością hiszpańskiej grupy finansowej i Hiszpanie zaproponowali, żeby polski bank płacił 50 milionów złotych na Formułę 1. To sposób, powiedziałbym, takiej optymalizacji podatkowej, czyli wyciągania, drenowania spółek córek po to, żeby nie płacić podatku. Prezes był temu zdecydowanie przeciwny, bo to osłabiało polski bank, spółkę córkę - mówił Bielan.
Zapytany o to, jak można cieszyć się z tak poważnego wypadku, Bielan odparł, że "jeżeli mówimy o tym wątku, to premier Morawiecki spotkał się dzisiaj z Robertem Kubicą i sprawę wyjaśnili".
Dopytywany o wypowiedź premiera o wypadku Kubicy, stwierdził, że widzowie "nie słyszeli, w jakim kontekście [premier - red.] o tym mówił". - Nie chciał, żeby polski bank płacił Hiszpanom - wyjaśnił.
- Jako kibic bardzo przeżyłem ten wypadek. Mam nadzieję, że Kubica wróci do Formuły 1. Ale kończąc ten wątek, Morawiecki sprzeciwiał się drenowaniu polskiego banku przez spółkę matkę z Hiszpanii i w tej sprawie miał rację. Ale te słowa oczywiście nie powinny paść - zaznaczył.
Wicemarszałek Senatu pytany, czy spotkanie premiera z Kubicą odbyłoby się, gdyby nie publikacja tego fragmentu taśmy, odpowiedział, że "pierwsze spotkanie z Robertem Kubicą było planowane na grudzień zeszłego roku". Jak wyjaśnił, nie doszło wtedy do skutku, ponieważ w tamtym czasie Morawiecki został mianowany na stanowisko szefa rządu.
Reakcja Kubicy
- Bardzo niedobrze, że się to wszystko wydarzyło i teraz wypłynęło. To walka polityczna, w której nie chcemy uczestniczyć. Sprawy spotkania nie chcę komentować. Proszę pytać o to zainteresowanych - powiedział w rozmowie ze sport.tvn24.pl ojciec sportowca, Artur Kubica.
Z informacji TVN24 wynika, że sam Robert Kubica nie przejął się publikacją na swój temat, o której dowiedział się przed spotkaniem z premierem. Samo spotkanie skomentował potem na Instagramie: "Wizyta u Premiera. Polska zawsze wspiera swoich. I nam jeszcze doszedł jeden temacik do dzisiejszej agendy. No hard feelings i jedziemy dalej!"
Gdyby nie wypadek, bank Morawieckiego byłby sponsorem Kubicy
Robert Kubica robił karierę jako kierowca F1, jeździł obiecująco. Wygrał jeden wyścig, dwunastokrotnie stawał na podium, z czasem zamienił BMW Sauber na Lotus Renault. W lutym 2011 roku z pilotem Jakubem Gerberem wybrali się do Ligurii we Włoszech, na rajd Ronde di Andora.
Na jednym z zakrętów ich skoda wpadła w stalową barierę, która pękła i wbiła się w samochód. Przygniotła Roberta i zraniła go w prawą nogę i prawą rękę. Wszystko to na miesiąc przed startem nowego sezonu F1. Obrażenia były poważne, potrzebne były liczne operacje. Pierwsze doniesienia mówiły nawet o możliwej amputacji. Na szczęście, to były plotki. Lekarze opanowali sytuację.
Gdyby nie wypadek, Kubica najprawdopodobniej zostałby kierowcą legendarnego Ferrari.
Jak zauważył Onet, sponsorem teamu Ferrari od 2009 r. był hiszpański Santander Bank, który jesienią 2010 r. kupił polski bank BZ WBK. Prezesem BZ WBK był już wtedy Mateusz Morawiecki. Gdyby nie wypadek Roberta Kubicy, trafiłby on pewnie do Ferrari i prawdopodobnie stałby się jedną z twarzy reklamowych polskiego banku. Tak jak twarzami Santandera stali się inni kierowcy - Fernando Alonso, czy Lewis Hamilton. Właśnie o nich w trakcie nagrania rozmawiali Morawiecki z Kilianem, Jagiełło i Matuszewską.
Inwestycja w lotnisko w Radomiu? "Mamy przeciążone lotnisko w Warszawie"
W sobotę, z udziałem premiera Mateusza Morawieckiego, podpisano uzgodnienia w sprawie zarządzania przez PPL lotniskiem w Radomiu.
- Z tych analiz, które były robione, wynika, że większość Polaków lata na południe Europy czy też do krajów afrykańskich. Czyli lotnisko położone na południe od Warszawy jest bardzo dogodne dla przewoźników i dla pasażerów - wyjaśnił wówczas Marek Suski, szef Gabinetu Politycznego Prezesa Rady Ministrów.
Czy to dobre uzasadnienie? - Uzasadnienie jak uzasadnienie - stwierdził Bielan, komentując słowa Suskiego. - Wydaje mi się, że minister Suski ma pewną wiedzę na ten temat, ale to nie dlatego Porty Lotnicze zainwestowały w lotnisko w Radomiu - dodał. Bialan podkreślił, że pieniądze na lotnisko w Radomiu nie pochodzą od podatników. - To przedsiębiorstwo komercyjne, bardzo zyskowne - przekonywał Bielan. - Marek Suski ma rację, większość Polaków lata na wakacje na południe. Linie czarterowe, które będą obsługiwać te połączenia, dzięki temu, że loty będą trwały kilkanaście minut krócej, zaoszczędzą pewne pieniądze. Jednak nie dlatego PPL [Przedsiębiorstwo Państwowe Porty Lotnicze - red.] zainwestował w lotnisko w Radomiu. Zainwestował, ponieważ mamy przeciążone lotnisko w Warszawie - powiedział.
W środę - na podstawie analizy wykonanej przez firmę doradczą Arup - ogłoszono, że lotniskiem komplementarnym do lotniska w Warszawie ma zostać port w Radomiu. - Jednym z kryteriów, które braliśmy po uwagę było to, żeby to lotnisko działało do momentu uruchomienia Centralnego Portu Komunikacyjnego jak najszybciej i jak najtaniej, odciążając Lotnisko Chopina, a z drugiej strony, które będzie działało i będzie czynne również po otwarciu CPK - argumentowano. Wskazano, że pierwsze loty z odnowionego portu w Radomiu będą możliwe w sezonie zima 2019/2020, rozbudowa lotniska w Modlinie tak, aby było ono w stanie przejąć ten ruch, wynosiłby z kolei około 45 miesięcy.
Odnosząc się do tej kwestii Bielan podzielił zdanie, że, "rozbudowa lotniska w Modlinie trwałaby dwa lata dłużej, dlatego że nie ma tam wszystkich potrzebnych zezwoleń środowiskowych". - To wszystko jest już przygotowane w Radomiu - mówił.
Autor: akw//kg / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: instagram.com/robertkubica_real/