- Mieszkańcy okręgu pana posła Kropiwnickiego skarżą się, że w swoim mieszkaniu prowadzi agencję towarzyską - mówił w czwartek w Sejmie wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki. Polityk przeprosił już za te słowa, mimo to poseł PO nie wycofuje się z zapowiedzi pozwu przeciwko niemu. Tymczasem policja w Legnicy, skąd pochodzi Kropiwnicki, zaznacza, że ani w tym, ani w zeszłym roku nie otrzymała w jego sprawie żadnych doniesień.
Kontrowersyjne słowa padły z ust wiceministra sprawiedliwości podczas sejmowej debaty nad nową ustawą o prokuraturze.
- Sytuacja jest trudna, bo poseł Kropiwnicki wychodzi na mównicę i mówi wielokrotnie o standardach. Problem polega na tym, że mieszkańcy okręgu pana posła Kropiwnickiego skarżą się, że pan poseł Kropiwnicki w swoim mieszkaniu prowadzi agencję towarzyską - powiedział w czwartek wieczorem Jaki.
Jego słowa oburzyły Platformę Obywatelską, która domagała się zdymisjonowania wiceministra. Sam Kropiwnicki zapowiedział z kolei, że sprawa trafi do sądu.
Poseł PO Tomasz Lenz stwierdził, że słowami wiceministra Jakiego powinna się zająć sejmowa komisja etyki.
Jak ocenił na konferencji prasowej, za sprawą tych słów czwartkowa dyskusja w Sejmie "przeszła z poziomu merytorycznego w zwykłe chamstwo". Wyraził też zdumienie, że premier Beata Szydło nie wyciągnęła konsekwencji wobec wiceministra sprawiedliwości.
"Prawdziwą moją intencją..."
Dzień po swoich kontrowersyjnej wypowiedzi wiceminister Jaki przeprosił z sejmowej mównicy za swoją wypowiedź.
- Moją intencją nie było przedstawienie pana posła Roberta Kropiwnickiego jako osoby, która prowadzi agencję. Jeżeli ktoś tak zrozumiał, to bardzo przepraszam - mówił polityk Solidarnej Polski.
- Prawdziwą moją intencją było przedstawienie sprawy listu mieszkańców Legnicy. I nie, tak jak przekazują to niektóre media, anonimowego listu. Nie, 10 bardzo konkretnych nazwisk - tłumaczył wiceminister.
Polityk przesłał także swoje wyjaśnienie do naszej redakcji. "W trakcie debaty powołałem się jedynie na pismo mieszkańców przedmiotowej kamienicy, którzy bardzo licznie i jednym głosem skierowali swoje podejrzenia o sytuacji, która ma miejsce w lokalu do pana posła Kropiwnickiego" - napisał Jaki.
"Jego obowiązkiem było zareagować i skierować sprawę do odpowiednich organów, gdyż w razie potwierdzenia się zarzutów mieszkańców, mógłby odpowiadać z art. 204 kodeksu karnego. Zawiadomienia takiego jednak nie złożył, a także po jakimś czasie zerwał umowę z najemcami. Zatem można domniemywać, że mieszkańcy mieli rację, iż w mieszkaniu wynajmowanym przez posła Kropiwnickiego działy się nieodpowiednie rzeczy, gdyż ostatecznie doprowadziło to do rozwiązania umowy" - tłumaczy wiceminister.
Kilka miesięcy temu portal wPolityce pisał, że poseł Kropiwnicki otrzymał w trakcie kampanii parlamentarnej co najmniej dwa pisma od mieszkańców miasta. Ci sugerowali w nich, że w jednym z mieszkań, które poseł wynajmuje innym osobom, jest prowadzona agencja towarzyska.
Z oświadczenia majątkowego Kropiwnickiego wynika, że posiada on 8 mieszkań. Część z nich wynajmuje.
Policja: nie było zgłoszenia
Zapytaliśmy legnicką policję (to od mieszkańców Legnicy, według wiceministra Jakiego, miały pochodzić skargi) czy ta otrzymywała jakiekolwiek doniesienia dotyczące tego, że w mieszkaniu należącym do Kropiwnickiego jest prowadzona "agencja towarzyska".
"Z analizy dziennika korespondencyjnego zawierającego wszystkie materiały wpływające do Komendy wynika, że w 2016 i 2015 roku nie było w naszej jednostce zgłoszenia dotyczącego tej sprawy" - odpowiedział nam rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Policji w Legnicy, podinsp. Sławomir Masojć.
"Nie było również wszczynane czy prowadzone żadne postępowanie w tej sprawie" - dodał rzecznik. W rozmowie telefonicznej Masojć doprecyzował, że po sprawdzeniu wykazu spraw prowadzonych przez ich komendę w ciągu ostatnich 13 miesięcy wynika, iż nigdzie nie pojawia się nazwisko posła Kropiwnickiego.
"Sprawa jest zamknięta"
W rozmowie z TVN24 do sprawy odniósł się też sam poseł Kropiwnicki. Jak mówił, mimo przeprosin Jakiego, nie zamierza wycofać się ze swoich zapowiedzi o tym, że sprawę skieruje do sądu - zarówno na drogę cywilną, jak i karną.
- Będę się domagał przeprosin w mediach i nawiązki na cel społeczny. Chciałbym, żeby (Jaki - red.) wpłacił znaczną kwotę na szpital w Legnicy - mówił poseł pytany o oczekiwany rezultat zapowiadanego pozwu. Dodał też, że tuż przed wyborami parlamentarnymi jesienią zeszłego roku zgłaszali się do niego mieszkańcy, którzy mieli zwracać uwagę na hałasy w jednym z jego mieszkań.
- Podjąłem interwencję i sprawa jest zamknięta. Był to raczej, moim zdaniem, konflikt sąsiedzki, niż jakieś wielkie rzeczy, jak to sobie niektórzy wyobrażają - tłumaczył Kropiwnicki.
Autor: ts/ja,kk / Źródło: TVN24, tvn24.pl, PAP