Nie umiemy zakomunikować nikomu, dlaczego nasze wariactwo w sprawie KPO jest takie ważne - mówiła w TVN24 Joanna Tyrowicz, członkini Rady Polityki Pieniężnej. Jej zdaniem "mamy dwie opcje". - Albo wytłumaczyć, dlaczego jesteśmy takimi wariatami. Jest taka opcja zawsze na stole. Albo przestać grać wariata - stwierdziła.
Polska nadal nie otrzymała unijnych środków z KPO ze względu na niewypełnienie warunków stawianych przez Komisję Europejską. Spór dotyczy praworządności. O tym, jak istotne są dla Polski te pieniądze, mówiła w "Rozmowie Piaseckiego" w TVN24 Joanna Tyrowicz, członkini Rady Polityki Pieniężnej.
- Ryzyko, którym rynek wycenia, że Węgry zbankrutują - pomimo ich znacznie gorszej sytuacji finansów publicznych - jest trzykrotnie niższe niż w przypadku Polski. Między innymi dlatego, że Węgry w notyfikacji Eurostatu obniżyły wydatki w tym roku i na przyszły rok, że dogadują się w sprawie KPO i dogadują się w sprawie bieżącego finansowania. Nie gadają, że się dogadają, tylko już pokazały postępy - wyjaśniała.
Podkreśliła, że "same pieniądze unijne na pewno pomagają walucie, wspierają możliwość podtrzymania koniunktury, więc oczywiście są bardzo ważne".
- Ale już abstrahując od tego, z perspektywy rynku oni widzą, że jest taki kraj, na stole leży bardzo dużo pieniędzy i żeby móc po nie sięgnąć, to trzeba zrobić to, co wszystkie przyzwoite kraje. A ten kraj mówi "nie". To co sobie myśli rynek? No, wariat. My nie umiemy zakomunikować nikomu, dlaczego nasze wariactwo jest takie ważne, żeby rynek nas docenił za to - mówiła członkini RPP.
Teraz - jej zdaniem - "mamy dwie opcje". - Albo wytłumaczyć, dlaczego jesteśmy takimi wariatami. Jest taka opcja zawsze na stole. Albo przestać grać wariata - stwierdziła.
Tyrowicz: nie ma innej drogi niż podwyżki stóp
Tyrowicz mówiła też o polityce pieniężnej. Tłumaczyła, że oczekiwanie inflacyjne mierzy się na podstawie oczekiwań trzech grup. - Konsumentów, firm oraz tak zwanych profesjonalnych analityków. Te trzy grupy informują nas o tym, jak one oceniają wiarygodność polityki pieniężnej. Jeżeli one się spodziewają, że w przyszłym roku, za trzy lata lub pięć lat inflacja będzie wracała do celu, to znaczy że wierzą, że polityka pieniężna doprowadzi tę inflację do celu. Niezależnie od tego, jaki dzisiaj jest poziom inflacji - wyjaśniała.
- W Polsce po ostatnich 11 podwyżkach stóp procentowych oczekiwania inflacyjne na dzisiaj dają taką realną stopę procentową jak przed początkiem cyklu podwyżek. Czyli nie zaistniało żadne zacieśnienie polityki pieniężnej - powiedziała.
Jej zdaniem dzieje się tak "przez niewiarygodną politykę, przez komunikację, przez chaos informacyjny, również po stronie polityki fiskalnej". - Ani dla analityków, ani dla konsumentów koncepcja tego, że podnosimy stopy, nie nabrała realnego wymiaru - mówiła.
Zdaniem Tyrowicz "przede wszystkim trzeba przestać mówić o tym, że zaraz będziemy robić obniżki". - To podstawowa rzecz. (...) Nie ma innej drogi niż podwyżki stóp - podkreśliła.
Troje członków RPP chce dodatkowego posiedzenia
Członkini RPP mówiła o piśmie, które razem z dwoma innymi członkami - Ludwikiem Koteckim i Przemysławem Litwiniukiem, złożyła do prezesa NBP. Wnioskują oni o zwołanie dodatkowego niedecyzyjnego posiedzenia RPP w listopadzie. Tyrowicz przyznała w TVN24, że "od początku nie rozumie, dlaczego te posiedzenia są jednodniowe i tak krótkie".
Na uwagę, że może dla prezesa NBP Adama Glapińskiego wszystko jest jasne, odpowiedziała: - Ja potrzebuje więcej czasu, więcej kontaktów z analitykami, ich prezentacji, czasu na dyskusje.
- Na najbliższe posiedzenie zostały zaplanowane następujące zadania: projekcja inflacji, która jest tylko trzy razy w roku, bieżąca analiza i analiza budżetu. To są ogromne rzeczy, każda z nich powinna zająć dwa dni - oceniła.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24