Jak w skali od jednego do dziesięciu jesteśmy dziś w Polsce przygotowani na pojawienie się pacjenta zarażonego ebolą? - Powiedziałbym, że jesteśmy przygotowani w skali na osiem, a chcemy być przygotowani w skali na dziewięć. Bo na dziesięć prawdopodobnie nigdy nie zdążymy - stwierdził w "Tak jest" prof. Andrzej Horban, konsultant krajowy w dziedzinie chorób zakaźnych.
Przed południem prof. Andrzej Horban oświadczył, że nie jesteśmy przygotowani na leczenie chorych z ebolą. Jego zdaniem w szpitalach nie tylko brakuje procedur, ale też sprzętu, w tym np. skafandrów. Jego słowa wywołały szereg komentarzy.
W odpowiedzi na te słowa, ministerstwo zdrowia zapewniło, że na przyjęcie pacjenta z ebolą jesteśmy przygotowani, a w Polsce mamy procedurę, która mówi jak reagować w przypadku chorób zakaźnych.
Jak zatem naprawdę wygląda sytuacja? Prof. Horban w piątkowym wydaniu "Tak jest" wyjaśniał, że system opieki medycznej nad chorobami zakaźnymi jest budowany od wielu lat. Już wcześniej były "fazy strachu", np., gdy pojawiło się HIV. - Były epidemie grypy, SARS. To wszystko zostało opanowane. Zawsze buduje się infrastrukturę z pewnym opóźnieniem - tłumaczył.
"Środki mogą być niewystarczające"
- Wirus ebola do tej pory był sporadycznie spotykany w Afryce. Ni stąd ni zowąd ebola pojawiła się w dużych miastach, bez infrastruktury medycznej. W kilku krajach. Pomoc czyniona przez wolontariuszy nie była wystarczająca, więc chorzy albo przenikają w różny sposób do krajów o wysokiej infrastrukturze lub będą tam transportowani - mówił krajowy konsultant w "Tak jest". Czy więc polskie szpitale i tutejsi lekarze maja środki, by pomóc choremu, ale w taki sposób, by samemu się nie narazić? - Problem polega na tym, że do tej pory tkwiliśmy w takim przekonaniu, że to, co używamy jest właściwie wystarczające. Dlatego, że mamy i sale z podciśnieniem i pewien specyficzny typ kombinezonów ochronnych. Okazało się w ostatnich tygodniach czy miesiącach, że te środki mogą być niewystarczające - powiedział prof. Horban. - W związku z tym zachodzi więc potrzeba dostosowania przynajmniej kilku sal do pacjenta, do sposobu w jaki personel jest zakażany. To jest zupełnie nowa jakość, zupełnie nowa rzecz - dodał.
"Chodzi tylko o zmniejszenie ryzyka"
Pytany, czy on i jego personel w Wojewódzkim Szpitalu Zakaźnym w Warszawie są w tej chwili zabezpieczeni wystarczająco na przyjęcie pacjenta z ebolą prof. Horban stwierdził, że zawsze "każda praca z materiałem zakaźnym jest niebezpieczna". - Chodzi tylko o zmniejszenie stopnia ryzyka. Nigdy nie będzie stuprocentowego zabezpieczenia - dodał.
Wiceminister zdrowia: najlepszy sprzęt już jest zamówiony
Jak jednak zapewnił drugi gość programu "Tak jest" - wiceminister zdrowia Sławomir Neumann - najlepszy z możliwych sprzętów, poza tym, który już jest w szpitalach, będzie dokupiony.
- Jest już zamówiony - poinformował minister.
Gotowi na "8"
Co jednak, gdyby dziś miał przyjechać pacjent z ebolą? Jak w skali od jednego do dziesięciu jesteśmy teraz w Polsce na to przygotowani? - Powiedziałbym, że jesteśmy przygotowani w skali na osiem, a chcemy być przygotowani w skali na dziewięć. Bo na dziesięć prawdopodobnie nigdy nie zdążymy - stwierdził prof. Andrzej Horban. Kiedy będziemy przygotowani na "dziewięć"? Sławomir Neumann odpowiada: - Od kilku ładnych tygodni pracujemy nad ebolą wspólnie z wojewodami i specjalistami. Ten system poprawiamy, bo on jest. Te zakupy to kwestia kilku tygodni, te pierwsze.
Jak wyjaśnił chodzi o lepszą, maksymalną ochronę personelu. - Później może jest kwestia doposażenia laboratoriów. Dzisiaj dyskutujemy. Chodzi o to, by decyzje podejmować racjonalnie. Żeby one nie były podejmowane w jakimś takim amoku emocji, jakby ebola była w każdym z powiatowych szpitali. Bo tak nie jest - stwierdził Neumann.
Autor: kde//kdj / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24