W Lombardii, gdzie koronawirus uderzył wyjątkowo boleśnie, pracują polscy lekarze. Pomagali między innymi w organizacji oddziału intensywnej terapii w Brescii. W rozmowie z Anną Wilczyńską opowiadał o tym doktor Paweł Szczuciński z Polskiego Centrum Pomocy Międzynarodowej. Materiał magazynu "Polska i Świat".
Grupa polskich lekarzy pomaga w Brescii - drugim największym po Mediolanie mieście Lombardii - w organizacji oddziału intensywnej terapii. Wedle szacunków w mieście liczącym 200 tysięcy obywateli około połowa jest zakażona koronawirusem lub chora na COVID-19.
Pediatra i psychiatra doktor Paweł Szczuciński, który pomaga w pracach organizacyjnych wokół szpitala zdolnego pomieścić 1200 łóżek, zwraca uwagę na obniżający się wiek chorujących pacjentów.
- Coraz częściej chorują ludzie młodzi i obniża się wiek ludzi, którzy umierają. Niepokoi nas to, że dochodzi do raptownego, gwałtownego pogorszenia się stanu zdrowia. W ciągu pół godziny do godziny stan pacjenta, który jest średni, potrafi się załamać i pacjent musi być poddany intensywnej terapii - dodaje.
"Poznaliśmy bardzo dobre protokoły leczenia COVID-19"
Szczuciński wyjaśnia, że w środę polscy medycy pomagali w urządzaniu kolejnego oddziału intensywnej terapii. - Zwozimy sprzęt, wyodrębniamy strefy czyste od brudnych. To jest część szpitala, która do tej pory nie była wykorzystywana. Dzięki naszej obecności będzie można ten fragment wykorzystać dla ratowania pacjentów - mówi.
Dla polskich medyków istotne jest też to, że dzięki kontaktowi z włoskimi lekarzami wiele się uczą. - Poznaliśmy bardzo dobre protokoły leczenia COVID-19 - podkreśla lekarz. Wskazuje, że przykładowo pacjenta nie można "przeładować" tlenem. - Mówią, kiedy podać sterydy, a kiedy nie podawać. Jest to dla nas bardzo cenna wiedza, której nie ma w podręcznikach - dodaje.
Zwraca uwagę, że już teraz do Polski przekazywane są informacje na ten temat. - Moi koledzy anestezjolodzy są w kontakcie ze swoimi kolegami w Polsce i już zostali poproszeni o przeprowadzenie webinariów [seminarium internetowego - przyp. red.] na ten temat, więc tutaj działamy bardzo intensywnie - przyznaje Szczuciński.
Medycy noszą na twarzach maski, które nakładają, kiedy tylko opuszczają pokój hotelowy. - Nie poruszamy się w ogóle po ulicy ani nawet nie schodzimy do recepcji hotelowej bez masek oraz okularów ochronnych, ponieważ łatwo się zarazić drogą kropelkową poprzez spojówki. Idąc do szpitala, idziemy w maskach i goglach, a wchodząc do szpitala, tam już się zabezpieczamy: nakładamy kombinezon, specjalne gogle i kaptur - wyjaśnia lekarz w rozmowie z reporterką TVN24.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24