Bardzo dużo będzie zależało od nas. Jeżeli będzie to wyglądało tak, jak te pierwsze dni, to spodziewam się, że za cztery tygodnie odczujemy to wyraźnie - powiedział doktor Paweł Grzesiowski, ekspert do spraw walki z COVID-19. W rozmowie w TVN24 odniósł się do poluzowanych od piątku obostrzeń. Stwierdził, że lockdown to "tylko chowanie się przed wirusem" i "musimy wypracować nową strategię walki".
W tym tygodniu została w Polsce zniesiona część obostrzeń związanych z pandemią. Między innymi zezwolono na działalność hoteli w ograniczonym zakresie. To spowodowało, że turystyczne miejscowości przeżywają najazd odwiedzających. Na nagraniach z Zakopanego widać tłumy ludzi, którzy imprezują, nie zachowując dystansu i nie stosując się do obowiązku zakrywania ust i nosa.
"To, że możemy podróżować, nie oznacza, że jest bezpiecznie na ulicach"
Gościem "Wstajesz i weekend" w TVN24 był w niedzielę doktor Paweł Grzesiowski, ekspert Naczelnej Rady Lekarskiej do spraw walki z COVID-19. Komentował między innymi zachowanie turystów w Zakopanem.
- Myślę, że ludzie próbują odreagować wiele tygodni izolacji. Absolutnie nie pochwalam. Jest jeszcze pandemia. To, że jesteśmy uwolnieni, możemy podróżować, to nie znaczy, że jest bezpiecznie na ulicach - podkreślił.
Tłumaczył też, że "niskie temperatury wręcz wspomagają wirusa". - On nie ginie w ujemnych temperaturach, wytrzymuje do -70 stopni. Niskie temperatury przedłużają życie wirusa w otoczeniu, na powierzchniach nawet do kilkunastu dni. Trzeba jeszcze bardziej uważać, kiedy jest zima - mówił ekspert.
Grzesiowski podkreślał, że rozwój sytuacji "będzie zależał od nas". - Jeżeli będzie to wyglądało tak, jak te pierwsze dni, to spodziewam się, że za cztery tygodnie odczujemy to wyraźnie - przewidywał.
Grzesiowski: jeżeli będziemy łamać zasady, radość bardzo szybko się skończy
Gość TVN24 przyznał, że "na razie sytuacja w szpitalach jest lepsza niż w listopadzie czy grudniu, ale szpitale już sygnalizują, że pojawiają się nowi chorzy, w tym młodsi chorzy, co może wskazywać na pojawienie się tego wariantu brytyjskiego". - Jeśli będziemy łamać zasady, obawiam się, że to bardzo szybko się skończy i radość zamieni się na głęboki smutek kolejnego lockdownu - dodał.
Grzesiowski był też pytany, dlaczego w Polsce łagodzi się obostrzenia, a w innych krajach, w tym u naszych sąsiadów, zaostrza się je. - Wiele w tej chwili zależy od tego, czy w danym kraju pojawiają się nowe warianty koronawirusa. Ten bardziej zakaźny wirus może w szybkim tempie wywołać kolejną falę pandemiczną - odpowiedział.
Podkreślał jednak, że "lockdown nie jest rozwiązaniem". - To jest tylko opóźnienie. Musimy wypracować nową strategię walki z wirusem, która będzie nam dawała w miarę normalne życie, ale będzie bezpieczna. Musimy myśleć o tym, jak zabezpieczyć społeczeństwo zwiększoną liczbą testów, urządzeniami, które niszczą wirusa, a nie tylko lockdownem - zaznaczył Grzesiowski.
- Lockdown to tylko chowanie się przed wirusem - podkreślił.
Źródło: TVN24