Analiza 13 milionów testów na COVID-19 wykonanych w Polsce od momentu rozpoczęcia programu szczepień wskazuje, że zakażenia wśród zaszczepionych po uzyskaniu pełnej odporności są naprawdę rzadkie. Szczepionki w Polsce działają rewelacyjnie - mówi w rozmowie z TOK FM farmaceuta Łukasz Pietrzak, który dokonał obliczeń.
Łukasz Pietrzak jest farmaceutą, który od początku pandemii zbiera dane dotyczące liczby zakażeń koronawirusem i zgonów spowodowanych COVID-19. Na podstawie tych informacji prognozuje rozwój fal pandemii i upowszechnia tę wiedzę w mediach społecznościowych. Analizuje też dane dotyczące szczepień Polaków.
W rozmowie z TOK FM Łukasz Pietrzak powiedział, że zajmuje się tym, bo "rządowe instytucje nie robią tego w odpowiedni sposób". Pytany o dane epidemiologiczne udostępniane przez Ministerstwo Zdrowia, odparł, że "to są bardzo ogólne raporty". - Żeby móc wyciągać wnioski, trzeba zebrać dane udostępniane przez różne instytucje, połączyć je i odpowiednio zinterpretować. W Polsce nie robi tego ministerstwo, tylko grupa wolontariuszy zajmująca się statystyką epidemiologiczną. Zacząłem się tym zajmować, gdy minister zdrowia ogłosił wprowadzenie progów bezpieczeństwa z podziałem na regionalne strefy (żółte i czerwone - red.). Nigdzie nie mogłem znaleźć informacji o tym, w jakiej sytuacji jest obecnie moje województwo. Brak takich danych był irracjonalny. Po co tworzyć jakieś kryteria, skoro nie są udostępniane informacje z wykorzystaniem adekwatnego wskaźnika. Uznałem, że skoro tego nie ma, to sam zacznę to analizować - stwierdził w rozmowie.
Jak dodał, dzięki swoim wyliczeniom wie nie tylko, ile jest zakażeń w danym województwie w przeliczeniu na populację. - One pokazują również umieralność w konkretnych regionach, współczynnik śmiertelności, które grupy są najbardziej narażone na zgon, hospitalizacje czy zakażenie. Dzięki nim poznajemy też najbardziej drastyczny wskaźnik, czyli tak zwane zgony nadmiarowe. Tego oficjalne dane nigdzie nie prezentują - powiedział Pietrzak.
Pietrzak o nowych zakażeniach: to jest fala kilku prędkości
W rozmowie z TOK FM farmaceuta przyznał, że "dość łatwe do tworzenia" są prognozy krótkoterminowe. - W maju miałem ponad 96 procent skuteczności w przewidywaniu postępów pandemii, czyli ilości wykrywanych przypadków - mówił.
Jednocześnie przyznał, że "obecna fala jest już inna". - To jest fala kilku prędkości, rozlewa się nierówno po całym kraju. Dodatkowo te współczynniki, które analizujemy, są nieprecyzyjne. Jeśli jesienią 2020 roku współczynnik pozytywnych wyników testów wynosił ponad 50 procent, to wiadomo, że skala niedoszacowania była ogromna. Czyli mnóstwo osób przechorowało COVID-19 i nie było ujęte w oficjalnych statystykach. Dodatkowo nie wiemy, ilu z tych, którzy przechorowali, jest wśród zaszczepionych, a to nie pozwala precyzyjnie określić poziomu immunizacji w poszczególnych regionach - wyjaśniał.
Łukasz Pietrzak powiedział również, że głównie z jego danych korzystają dziennikarze. - To pokazuje, że jest powszechne zapotrzebowanie na te informacje. Ministerstwo je ma, ale z jakichś przyczyn ich nie udostępnia - stwierdził.
Pietrzak: można postawić tezę, iż drugą falę przegraliśmy przez brak infrastruktury
Według farmaceuty "na pewno część danych dobitnie pokazuje, jak przegrywamy z pandemią". - Na przykład jesienią 2020 roku w szczycie drugiej fali odnotowaliśmy 16 200 zgonów w ciągu tygodnia. Chodzi o wszystkie zgony w całym kraju. Średnia dla tego okresu z poprzednich pięciu lat to dokładnie 7500 zgonów - wskazał.
Jak wyjaśniał, "oblicza się to na podstawie liczby zgonów z ostatnich lat w danym okresie". "Jeśli ta średnia to 7500 dla danego tygodnia, to wszystko, co odnotowano ponad to, traktujemy jako zgony nadmiarowe czy też ponadnormatywne. W konkretnych jednostkach czasu śmiertelność wzrosła ponad dwukrotnie w porównaniu do lat poprzednich - wyliczał Pietrzak w rozmowie z TOK FM.
Wskazał, że jesienią 2020 roku COVID-19 był przyczyną 38 procent nadmiarowych zgonów (na podstawie oficjalnych danych z Ministerstwa Zdrowia oraz GUS). - Wiosną 2021 roku przy podobnych obostrzeniach COVID-19 był przyczyną ponad 75 procent zgonów nadmiarowych - powiedział.
Według Pietrzaka oznacza to, że "jesienią 2020 mieliśmy ogromne niedoszacowanie liczby zgonów z powodu COVID-19". - Współczynnik hospitalizacji i osób wymagających wentylacji mechanicznej był nieadekwatny do liczby zakażeń w porównaniu do sytuacji w trzeciej fali. Pozwala to domniemywać, że ludzie umierali w domach. Można postawić tezę, iż drugą falę przegraliśmy przez infrastrukturę, a w zasadzie jej niewystarczającą ilość. Było za mało łóżek, za mało respiratorów. Wiosną było więcej zakażeń, ale powstawały szpitale tymczasowe, zaczęły się szczepienia i liczba zgonów nadmiarowych, mimo znacznie większej liczby zakażeń, spadła - ocenił.
"Od początku pandemii liczba nadmiarowych zgonów to ponad 140 tysięcy"
Dopytywany, czy według niego oznacza to, że liczba zgonów z powodu COVID jest mocno niedoszacowana, odparł: "zdecydowanie". - We wrześniu przeprowadziłem analizę w celu estymacji realnej liczby zgonów. Uwzględniłem liczbę zakażeń, liczbę nadmiarowych zgonów oraz kilka innych współczynników. Okazało się, że liczba tych, którzy zmarli z powodu COVID, to nie 75 tysięcy, jak podaje ministerstwo, ale od 108 do 113,5 tysiąca. Co ciekawe analiza przeprowadzona przez "The Economist" wskazuje, że może to być od 120 do 130 tysięcy osób. Te liczby oczywiście należałoby zaktualizować, uwzględniając również ostatnie dwa miesiące - podkreślił Pietrzak.
Potwierdził, że "od początku pandemii liczba nadmiarowych zgonów to ponad 140 tysięcy". Dodał, że "niestety przychodzi kolejna fala i znowu te liczby rosną".
- Od połowy października mamy co tydzień już ponad tysiąc zgonów nadmiarowych. Jeżeli weźmiemy pod uwagę fakt, iż obecna fala jest opóźniona o około dwóch tygodnie względem tej sprzed roku, to brak jakichkolwiek obostrzeń i decyzji ministerstwa nie wydaje się być rozsądnym działaniem - uznał.
"Zakażenia wśród osób zaszczepionych po uzyskaniu pełnej odporności są naprawdę rzadkie"
Podczas rozmowy z TOK FM Łukasz Pietrzak został też zapytany o jeden ze wpisów, w którym podał, że "80 procent zakażeń u osób zaszczepionych przynajmniej jedną dawką potwierdzono do 2 tygodni w przypadku przyjęcia tylko pierwszej lub w okresie pomiędzy poszczególnymi dawkami".
Jak wyjaśniał, wysnuł te wnioski z danych dotyczących ponad 13 milionów testów, wykonanych w Polsce od początku programu szczepień, które otrzymał od Ministerstwa Zdrowia. "Dane te pokazują nie tylko wynik testu, ale także status osoby zaszczepionej, datę wykonania badania oraz przyjęcia poszczególnych dawek" - podkreślił.
Jak dodał, z 13 milionów wyników można wyczytać, że "80 procent pozytywnych wyników testów u osób zaszczepionych dotyczy osób nie w pełni zaszczepionych, czyli tych, które otrzymały tylko jedną z dwóch wymaganych dawek oraz otrzymały pozytywny wynik testu między pierwszą a drugą dawką szczepionki". - Jeśli do tego doliczymy pozytywne wyniki testów u osób, które były zaszczepione dwoma dawkami, ale test wykonano zanim uzyskały pełną odporność (czyli w ciągu dwóch tygodni od przyjęcia drugiej dawki), to ten odsetek rośnie do ponad 90 procent. To znaczy, że zakażenia wśród osób zaszczepionych po uzyskaniu pełnej odporności są naprawdę rzadkie - wyjaśniał Pietrzak.
Został zapytany o osoby, które zaszczepiły się w Polsce dwiema dawkami preparatu Pfizer/BioNTech. Powiedział, że na ponad 12 milionów w pełni zaszczepionych osób pozytywny wynik testu uzyskało "niewiele ponad 12 tysięcy".
Dodał, że "dane pokazują, że szczepionki w Polsce działają rewelacyjnie".
Pietrzak o tym, jak długo utrzymuje się odporność po pełnym zaszczepieniu
Pytany, jak długo utrzymuje się odporność po pełnym zaszczepieniu, Pietrzak stwierdził, że "ewidentnie widać, że pomiędzy 30. a 35. tygodniem od zaszczepienia nieznacznie wzrasta liczba pozytywnych testów wśród osób nawet w pełni zaszczepionych". - To dowodzi, że skuteczność szczepionki utrzymuje się około siedmiu miesięcy, a potem zaczyna powoli spadać - powiedział.
Jak dodał, z danych, które udało się pozyskać, można wyczytać, że "działają wszystkie szczepionki, ale te mRNA są skuteczniejsze". - Niewiele ponad 3 procent osób spośród wszystkich, które były zaszczepione co najmniej jedną dawką, miało pozytywny wynik testu - wskazał.
Dopytywany, dlaczego Ministerstwo Zdrowia dysponuje takimi danymi i ich nie publikuje, stwierdził, że go to dziwi. - To mogłoby być ważne narzędzie do przekonywania tych, którzy kwestionują skuteczność takiej formy walki z pandemią - ocenił Łukasz Pietrzak.
Źródło: TOK FM, tvn24.pl