Nie jesteśmy skazani na wybór: całkiem brak obostrzeń albo całkowity lockdown - podkreślał w czasie czwartkowej konferencji prasowej premier Mateusz Morawiecki, gdy przedstawiał nowe obostrzenia w strefach żółtych i - coraz liczniejszych - czerwonych. Co to oznacza dla edukacji? Część szkół już teraz będzie pracowała zdalnie. Szef rządu zapowiedział też okrojenie podstawy programowej.
W strefie żółtej (cała Polska z wyjątkiem stref czerwonych) szkoły wyższe i szkoły średnie przechodzą w tryb nauczania hybrydowego - czyli w części będą mogły pracować zdalnie, a w części stacjonarnie. Natomiast w strefie czerwonej nauczanie w szkołach średnich i wyższych będzie odbywać się zdalnie (z wyjątkiem zajęć praktycznych). - To wszystko po to, by przerwać transmisję wirusa - podkreślił premier. I przypominał: - Dziś sytuacja różni się od tej z wiosny, dziś nie mówimy o ogniskach, dziś wirus rozprzestrzenia się szeroko.
W kwestii szkół podstawowych, zarówno w strefach żółtych, jak i czerwonych, nic się nie zmienia, czyli działają w trybie tradycyjnym, chyba że inną decyzję podejmie lokalny sanepid. - Jeśli nie powstrzymamy rozprzestrzeniania się wirusa, to rozważamy wszelkie scenariusze - przyznał jednak premier Mateusz Morawiecki, pytany, czy możliwe jest przejście na zdalną edukację również w szkołach podstawowych. I dodał: - System zdalny jest jednocześnie jednym z najtrudniejszych, bo to utrudnienia dla rodziców najmłodszych dzieci w świadczeniu pracy. Chcemy szkoły podstawowe i przedszkola jak najdłużej chronić przed trybem zdalnym - podkreślił.
Premier pytany był też, czy planowane jest przywrócenie dodatkowego zasiłku opiekuńczego dla rodziców młodszych dzieci, który obowiązywał do 20 września. Odpowiedział, że zostanie on przywrócony, "jeśli będzie taka konieczność ze względu na naukę zdalną dla dzieci młodszych". Póki uczą się stacjonarnie, dodatkowych zasiłków nie będzie.
Niedzielski: zamykamy szkoły, by ograniczyć interakcje społeczne
Adam Niedzielski, minister zdrowia podkreślał: - Głównym elementem naszej dyskusji o obostrzeniach były oczywiście szkoły. One same w sobie nie generują dużych ognisk zachorowań, ale dzieci rzeczywiście te zachorowania przynoszą do osób starszych. Tutaj kierowaliśmy się przede wszystkim regułą, żeby ograniczyć liczbę interakcji społecznych.
- Mamy nadzieję, że te działania, które podejmujemy w zakresie ograniczenia edukacji, to będą te elementy, które pomogą nam zmniejszyć liczbę interakcji i nie dać wirusowi szansy do rozprzestrzeniania się. To jest bardzo ważne, bo nie chodzi tylko o pobyt dzieci w szkołach, ale transport, przejazdy, przemieszczanie się - wyjaśnił.
Minister okroi podstawy programowe
Zdaniem premiera Morawieckiego nauczanie zdalne nie może być równie efektywne, co tradycyjne nauczanie w klasie. - Minister edukacji będzie prezentował dane i informacje dotyczące lżejszego programu nauczania, żeby oddać sprawiedliwość tym, którzy starają się rzetelnie uczyć, ale wiedzą doskonale, że przez internet nauka jest dużo trudniejsza i mniej efektywna niż nauka bezpośrednia. Te tygodnie będą trudne, ale postaramy się zmienić podstawy programowe, żeby mniej wymagać w związku z tym, że nauka jest inna - zapowiadał.
Z danych MEN wynika, że w czwartek 15 października 1382 placówki pracowały w trybie mieszanym, a więc hybrydowym, a 483 – w trybie zdalnym. To niespełna 4 procent wszystkich placówek oświatowych, najwięcej od rozpoczęcia roku szkolnego.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: shutterstock