Nie wykryto związku przyczynowo-skutkowego pomiędzy podaniem szczepionki AstraZeneki a wystąpieniem epizodów zakrzepowo-zatorowych – podkreśliła w "Tak jest" w TVN24 epidemiolog profesor Maria Gańczak. Profesor Robert Flisiak z Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku sugerował, że nieprzekonani do skuteczności tego preparatu powinni odpowiedzieć sobie na pewne pytania.
Szef kancelarii premiera i pełnomocnik rządu do spraw szczepień Michał Dworczyk ocenił na poniedziałkowej konferencji prasowej, że "powoli wraca" zaufanie do szczepionki AstraZeneki, wobec której pojawiały się zastrzeżenia. Przyznał jednak, że są osoby, które nie stawiają sią na przyjęcie swojej dawki w wyznaczonym terminie.
O społecznym nastawieniu do szczepionki AstraZeneki dyskutowali w "Tak jest" w TVN24 profesor Maria Gańczak, epidemiolog, wiceprezydent Sekcji Kontroli Zakażeń Europejskiego Towarzystwa Zdrowia Publicznego oraz profesor Robert Flisiak, prezes Polskiego Towarzystwa Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych, kierownik Kliniki Chorób Zakaźnych i Hepatologii Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku.
"Należy zdjąć odium, które zawisło nad szczepionką firmy AstraZeneca"
- Ta sytuacja jest dosyć niepokojąca z punktu widzenia zdrowia publicznego – przyznała profesor Maria Gańczak. Podkreśliła, że preparat firmy AstraZeneca to "szczepionka skuteczna, bezpieczna". - My, epidemiolodzy, specjaliści chorób zakaźnych, mówimy to jednym głosem, od kiedy Europejska Agencja Leków dopuściła ten produkt na rynek europejski, a więc także polski – dodała.
Mówiła, że "należy zdjąć odium, które zawisło nad szczepionką firmy AstraZeneca". - I przekonywać w sposób ciągły Polaków do tego, że nie wykryto w badaniach związku przyczynowo-skutkowego pomiędzy jej podaniem a wystąpieniem epizodów zakrzepowo-zatorowych – podkreśliła.
- Co więcej, możliwość wystąpienia tych epizodów jest rzadsza w populacji, która otrzymuje szczepionkę niż u populacji osób nieszczepionych – dodała.
"Czy ktoś rejestruje liczbę zgonów po przyjęciu przez 20 milionów ludzi na świecie tabletki witaminy C?"
- Myślę, że trzeba pobudzić te osoby wątpiące do myślenia i zadać pytanie: ile leków jest tak dokładnie monitorowanych po zgłoszeniu takich zdarzeń, że na 20 milionów podanych dawek leku wykrywa się 30 kilka przypadków (zakrzepowo-zatorowych), które wystąpiły w ciągu dwóch tygodni po podaniu tego leku – powiedział profesor Robert Flisiak.
- Czy ktoś rejestruje liczbę zgonów po przyjęciu przez 20 milionów ludzi na świecie tabletki witaminy C? Nikt – zwrócił uwagę prezes Polskiego Towarzystwa Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych.
Jego zdaniem to, że wykryto "te 30 kilka przypadków świadczy o tym, jak sprawa bezpieczeństwa szczepień jest ściśle monitorowana".
- Pomyślmy sobie, jakie jest prawdopodobieństwo, że te przypadki, które się ujawniły w ciągu paru dni po (przyjęciu szczepionki) miały (z nią) ścisły związek – powiedział. Stwierdził, że "od tego, aby to sprawdzić, jest powołana ku temu instytucja, która trzyma pieczę nad bezpieczeństwem preparatów medycznych, czyli Europejska Agencja Leków".
Profesor Flisiak uznał, że ci, którzy wątpią w skuteczność szczepionki AstraZeneki, powinni zadać sobie pytanie, "w czyim interesie mogło być takie zdeprecjonowanie tej szczepionki".
- Chyba jest coś takiego jak konkurencja i na rynku farmaceutycznym ona jest niestety bardzo brutalna – stwierdził.
Stosowanie szczepionki AstraZeneki
W związku z podejrzeniami, jakoby szczepionka AstraZeneca zwiększała ryzyko zakrzepów krwi, na początku marca kilkanaście państw - w tym Niemcy, Francja, Włochy i Hiszpania - wstrzymało jej stosowanie.
18 marca unijna Europejska Agencja Leków (EMA) oświadczyła, że nie ma dowodów, by podawanie szczepionki zwiększało ryzyko komplikacji zdrowotnych, a korzyści z jej stosowania przewyższają ryzyka. Większość państw wznowiło po tym jej podawanie.
Po tym stanowisku EMA wiele krajów, które wcześniej zawiesiły stosowanie preparatu, podjęło decyzję o wznowieniu szczepień. Uczyniły to między innymi Niemcy, Portugalia, Francja, Włochy, Hiszpania, Bułgaria, Litwa, Łotwa, Irlandia i Holandia.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24