Na razie wykładniczego trendu dobowego wzrostu zakażeń nie obserwujemy, ale wszystko może się zmienić za sprawą naszych ludzkich zachowań - mówił w TVN24 rzecznik Ministerstwa Zdrowia Wojciech Andrusiewicz. Jego zdaniem, jeżeli wzrosty zachowają się w granicach do tysiąca więcej nowych przypadków dziennie, to "będziemy mówić o tym, że troszeczkę ta epidemia spowalnia". - Jeżeli będziemy mieli w granicach 2-3 tysięcy, to niestety, jest dalej czarny scenariusz - dodał.
Resort zdrowia potwierdził w poniedziałek 15 578 nowych przypadków zakażenia koronawirusem w Polsce. Resort przekazał także informację o śmierci 92 osób, u których stwierdzono infekcję SARS-CoV-2. Łącznie w Polsce zakażenie potwierdzono u ponad 395 tysięcy osób. Dla pacjentów z COVID-19 wolne pozostają 463 respiratory.
Najwyższy dobry bilans zakażeń odnotowano 31 października. MZ poinformowało wówczas o 21 897 zainfekowanych.
Rzecznik MZ: jeżeli będziemy mieli wzrosty granicach 2-3 tysięcy przypadków dziennie, to jest to czarny scenariusz
Sytuację epidemiczną w kraju komentował w poniedziałek w TVN24 rzecznik Ministerstwa Zdrowia Wojciech Andrusiewicz. - Jeżeli te wzrosty zachowają się gdzieś w granicach do 1 tysiąca nowych przypadków dziennie, to będziemy mówić o tym, że troszeczkę ta epidemia spowalnia. Jeżeli będziemy mieli w granicach 2-3 tysięcy, to niestety, jest dalej czarny scenariusz - ocenił.
- Myślimy realistycznie. Patrząc na te dane z minionego tygodnia i dziś, na razie wykładniczego trendu nie obserwujemy, ale wszystko może się zmienić za sprawą naszych ludzkich zachowań - mówił.
"To był ten czarny scenariusz"
Andrusiewicz uznał, że "w zeszłym tygodniu mieliśmy niepokojący początek tego tygodnia, czyli wzrosty dobowe o 2,5 do 2,7 tysiąca nowych zakażeń" w stosunku do dnia poprzedniego.
- To był ten czarny scenariusz. Czarny scenariusz, który przewidywał wykładniczy wzrost, czyli podwajanie co 10-14 dni tej liczby z minionego tygodnia. Potem przeszliśmy na ten wzrost liniowy w granicach 1,3– 1,5 tysiąca dodatkowych przypadków dobowo, by do końca tygodnia zejść do 300, co było pozytywem, światełkiem w tunelu - przekonywał.
W miniony poniedziałek, 26 października, wykryto 10 241 nowych zakażeń, a we wtorek było ich 16 300, czyli o 6059 więcej w stosunku do dnia poprzedniego. W środę zanotowano z kolei 18 820 nowych przypadków, co stanowiło przyrost o 2520 wobec wtorku. W czwartek ten przyrost wobec dnia poprzedniego wyniósł 1336, w piątek 1473, a w sobotę 268.
Andrusiewicz: laboratoria mogą przeprowadzać 80 tys. testów dziennie
Rzecznik resortu zdrowia odniósł się również do poniedziałkowych danych mówiących o zdiagnozowaniu kolejnych 15 578 nowych zakażonych. Andrusiewicz zaznaczył jednak, że chociaż jest to wynik testowanych w weekend (w weekendy bilanse zazwyczaj były niższe i przeprowadzano wtedy mniej testów niż w dni robocze), to jednak można założyć, że jest on miarodajny przy ponad 65 tysiącach testów, jakie przy tym wykonano.
Rzecznik resortu zdrowia mówił także, że obecnie laboratoria mogą przeprowadzać dziennie 80 tysięcy testów w kierunku zakażenia koronawirusem SARS-CoV-2, ale - jak dodał - ich wydajność sukcesywnie może być zwiększana. Zauważył przy tym, że w ministerialnej strategii dotyczącej walki z epidemią przyjęto głównie badanie osób z objawami choroby.
Na pytanie, dlaczego nie testuje się społeczeństwa na większa skalę, gość TVN24 ocenił, że "ta strategia się sprawdza". Dodał, że w diagnostyce przyjęto też możliwość badań antygenowych.
Minister zdrowia Adam Niedzielski zapowiedział w piątek, że testy antygenowe będą taką samą podstawą do stwierdzenia zakażenia SARS-CoV-2 jak testy genowe PCR. Mają pomóc między innymi w szybszej diagnostyce pacjentów na SOR-ach czy w innych placówkach ochrony zdrowia.
Źródło: TVN24, PAP