- Członkowie Warsaw Mob regularnie organizują nielegalne przejazdy ulicami Warszawy. Bierze w nich udział nawet kilkadziesiąt osób.
- W mediach społecznościowych Warsaw Mob publikuje nagrania przedstawiające skandaliczne łamanie prawa. Ich autorzy niejednokrotnie uciekają przed policją.
- Warsaw Mob tworzą młode osoby, głównie nastolatkowie.
W sobotę o 21:30 członkowie Warsaw Mob zebrali się przy placu Trzech Krzyży. To głównie młodzi mężczyźni w wieku kilkunastu lub dwudziestu kilku lat. Poruszają się elektrycznymi motorami i hulajnogami. Lokalizację i godzinę zbiórki ustalili wcześniej na komunikatorze Telegram. Na przystanku autobusowym przed Ministerstwem Rozwoju i Technologii zebrało się kilkudziesięciu motocyklistów. Na początku zrobili kilka rundek na odcinku Brackiej i placu Trzech Krzyży - obowiązkowo na jednym kole. W tym czasie nakręcili kilka ujęć do rapowego teledysku.
Chwilę później przemieścili się na parking przed ministerstwem, jednak stamtąd przegonił ich ochroniarz. Wtedy zdecydowali, że pora przenieść się na ulice Warszawy. Cała grupa objechała plac Trzech Krzyży i ruszyła w kierunku ronda, skąd przejechała w rejon Browarów Warszawskich. Podczas przejazdu młodzi ludzie korzystali zarówno z ulicy, jak i ścieżki rowerowej, jeździli na jednym kole, wyprzedzali na przejściach dla pieszych, blokowali samochody, nagrywali się wzajemnie telefonami i bez przerwy trąbili.
Po dojechaniu w okolice Browarów Warszawskich powtórzyli cały cykl. Przegrupowali się w miejscu zbiórki, zrobili kilka rundek na jednym kole w bocznej uliczce, a następnie całą grupą wyjechali na ulice i przejechali przez centrum Warszawy. Tym razem do swoich "popisów" dodali odpalenie rac dymnych.
Łamanie prawa, ucieczki przed policją
Na swoim profilu w mediach społecznościowych grupa publikuje nagrania, na których kierujący motocyklami łamią liczne przepisy drogowe. Na filmach widać między innymi jak motocykliści podczas jazdy wykonują niebezpieczne akrobacje, jeżdżą w terenie zabudowanym z prędkością bliską 100 kilometrów na godzinę, wyprzedzają na pasach, nie ustępują pierwszeństwa pieszym oraz korzystają zarówno z jezdni, ścieżki rowerowej jak i chodnika.
Najbardziej bulwersującym jest jednak nagranie, na którym grupa ucieka w centrum stolicy przed radiowozem policji jadącym na sygnale. Jeden z motocyklistów, który nagrywa całe zajście, prowokuje gestami policjantów. O zajście zapytaliśmy policję.
- Policjanci zabezpieczyli nagrania, które zostały opublikowane w mediach społecznościowych. Jednocześnie wdrożono wstępne czynności ukierunkowane na procedowanie sprawy w kierunku artykułu 178b Kodeksu karnego, dotyczącego niezatrzymania pojazdu mechanicznego, pomimo wydawania poleceń przez uprawnioną osobę - informuje młodszy aspirant Jakub Pacyniak, rzecznik Komendy Rejonowej Policji Warszawa I.
I dodaje, że wstępna analiza materiałów wykazała, że "doszło też do popełnienia różnych wykroczeń w ruchu drogowym". - Czynności w związku z tym zdarzeniem są w toku - zaznacza.
Z naszych nieoficjalnych informacji wynika, że policja wytypowała autora nagrania. Ta osoba po raz kolejny wzięła udział w nielegalnym zlocie w nocy z piątku na sobotę.
Twierdzą, że organizują tylko "zloty na parkingach"
Chcąc dowiedzieć się więcej na temat grupy, zwróciliśmy się do nich bezpośrednio poprzez ich profil w mediach społecznościowych.
"Jesteśmy społecznością, która łączy osoby jeżdżące hulajnogami i innymi pojazdami elektrycznymi. Dołączają do nas też już osoby jeżdżące motorami i samochodami spalinowymi" - pisze Ignacy, jeden z administratorów.
Zapytaliśmy o przejazdy po ulicach Warszawy i bulwersujące nagrania, które publikują w sieci.
"My nie organizujemy żadnych przejazdów po Warszawie, a te nagrania nie należą do nas. Jedyne, co organizowaliśmy to zloty na zamkniętych parkingach. Ludzie pokazują na nich swoje pojazdy, rozmawiają, poznają się. Być może po takich zlotach organizowali się w grupy i jeździli po Warszawie. My się od takich rzeczy trzymamy z daleka. Wiemy, że za granicą skutkowało to nieprzyjemnymi sytuacjami. Nigdy nie organizowaliśmy żadnych przejazdów i nie zamierzamy organizować" - przekonuje Ignacy.
Nie jest to jednak prawda. Lokalizację piątkowego zlotu opublikowano właśnie na Instagramie Warsaw Mob. Kanał na Telegramie, na którym podano godzinę i punkt zbiórki, a następnie relacjonowano trasę przejazdu oznaczony jest logiem tej grupy. Osoby, które obsługują media społecznościowe i założyły Warsaw Mob były obecne na nielegalnym zlocie.
Zapytaliśmy również o to, czy publikowaniem takich filmów administratorzy nie zachęcają do łamania prawa.
"Staramy się w większości opisów zawierać fragment, że nie zachęcamy do takiego zachowania" - odpowiedział nam administrator.
Nie znaleźliśmy ani jednego nagrania na platformie Instagram, które zawierałaby taką adnotację. Na pewno nie ma jej żaden z 40 ostatnich materiałów. Zamiast tego jest energiczna muzyka i teksty mające nadać nagraniom modnego i ekscytującego sznytu.
Poza publikowaniem filmów w mediach społecznościowych Warsaw Mob prowadzi też sklep internetowy. Sprzedaje w nim kominiarki i koszulki ze swoim logiem. Jak twierdzi Ignacy, działalność jest legalna, zarejestrowana i odprowadzane są od niej podatki. Nie chciał jednak potwierdzić tego żadnym dokumentem ani numerem NIP. Zapytaliśmy, czy publikowanie przez nich nagrań nie jest tym samym reklamowaniem się filmami, na których łamane jest prawo. Odpowiedź była krótka i twierdząca, odpowiedział, że tak.
Wjechał w kobietę z wózkiem
Na początku miesiąca informowaliśmy o zdarzeniu na Krakowskim Przedmieściu. Pod koniec wakacji grupa osób przejeżdżała tam na elektrycznych hulajnogach. Jeden z mężczyzn najpierw wjechał w kobietę z wózkiem dziecięcym, a następnie spryskał ją gazem.
"Sytuacja na Krakowskim Przedmieściu nie miała nic z nami wspólnego. Chciałbym odciąć się od tego grubą kreską. My tylko publikujemy nagrania i udostępniamy lokalizację zlotów, które nie są przez nas zorganizowane" - twierdzi Ignacy.
"Potrafią osiągać bardzo wysokie prędkości"
Członkowie Warsaw Mob poruszają się na elektrycznych hulajnogach oraz motocyklami marki Sur-Ron. To elektryczne maszyny typu cross chińskiej produkcji. Pojazdy te stają się coraz popularniejsze wśród młodzieży. Ich cena w zależności od modelu oscyluje od kilku do nawet kilkudziesięciu tysięcy złotych.
- Hulajnoga elektryczna może poruszać się z prędkością do 20 kilometrów na godzinę. Gdybyśmy chcieli jeździć nią z większą prędkością, to jest to możliwe i jak najbardziej legalne, jeśli zarejestrujemy ją jako motorower. Wtedy taki pojazd musi mieć tablicę rejestracyjną i ubezpieczenie OC, kierowca musi mieć kask i nie może się poruszać po ścieżkach rowerowych - mówi dziennikarz TVN Turbo Marcin Jeneralski. - Pojazdy elektryczne o małej masie potrafią osiągać bardzo wysokie prędkości. Kwestia odblokowania ich, to nie jest jakieś specjalistyczne hakowanie, te maszyny mają już wgrane takie tryby - dodaje.
Trzeba w tym miejscu zaznaczyć, że motory i hulajnogi osób, które brały udział w nielegalnym zlocie, nie posiadały widocznych tablic rejestracyjnych. Jednocześnie poruszały się z prędkością zdecydowanie większą niż 20 km/h. Oznacza to, że nie miały prawa w jakikolwiek sposób poruszać się po jezdni, nie mówiąc o zachowaniu kierowców.
Autorka/Autor: Mateusz Mżyk
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Mateusz Mżyk/tvnwarszawa.pl