Coraz więcej osób w związku z zakażeniem koronawirusem wymaga terapii z użyciem respiratorów. Teraz zajętych jest prawie połowa dostępnych takich urządzeń ratujących życie. Czy wystarczy ich dla wszystkich i czy jest w Polsce wystarczająca liczba specjalistów do ich obsługi? Materiał magazynu "Polska i Świat".
Prawie setka zakażonych, w tym sześciu pacjentów pod respiratorami - w ciągu doby wszystkimi opiekuje się trójka lekarzy i cztery pielęgniarki. - Sytuacja jest bardzo trudna, dlatego że pacjentów nam przybywa, zakażeń przybywa, a rąk do pracy ubywa – mówi rzeczniczka Wielospecjalistycznego Szpitala Wojewódzkiego w Gorzowie Wielkopolskim Agnieszka Wiśniewska. Do pracy brakuje pięciu lekarzy i 40 pielęgniarek. - Wśród naszego personelu także zdarzają się osoby, które są chore lub z potencjalnego kontaktu z osobą chorą i w związku z tym poddawane kwarantannie – dodaje. Szpitale, jak w sobotę poinformowało Ministerstwo Zdrowia, wspomóc mają rezydenci czwartego roku.
- Dziś do obsługi respiratorów dedykowanymi lekarzami są anestezjolodzy. Żeby wykształcić anestezjologa potrzeba sześciu lat specjalizacji – wyjaśnia prezes Okręgowej Izby Lekarskiej w Warszawie Łukasz Jankowski. Samodzielne dyżury na oddziałach intensywnej terapii dostaliby ci, którzy na takim oddziale przepracowali przynajmniej pół roku.
- Dzięki temu rozwiązaniu będziemy mieli możliwość skorzystania z blisko 400 kolejnych osób, które będą pomagały w prowadzeniu intensywnej terapii – informuje minister zdrowia Adam Niedzielski.
Sytuacja jest poważna - tylko w ciągu ostatniego miesiąca liczba osób hospitalizowanych wzrosła prawie trzykrotnie. Zwiększa się liczba osób zakażonych, zwiększa się też liczba personelu medycznego objętego kwarantanną. - Łóżka same nie leczą, respiratory też same nie leczą – przypomina Adam Niedzielski.
KORONAWIRUS – NAJWAŻNIEJSZE INFORMACJE
"Respirator pomaga tylko wtedy, kiedy obsługuje go ktoś, kto się na nim zna"
Ale żeby pomóc, przekonują sami rezydenci anestezjologii, trzeba wiedzieć nie tylko jak taki respirator działa i jak za pomocą niego leczyć, potrzebna jest też wiedza z zakresu chociażby fizjologii oddychania. - To nie jest coś, czego można nauczyć się wykonywać dobrze w kilka tygodni czy nawet miesięcy – mówi rezydent anestezjologii Michał Matuszewski.
- Respirator pomaga tylko wtedy, kiedy obsługuje go ktoś, kto się na nim zna. Inaczej może zaszkodzić pacjentowi. Do tego intubacja to też jest coś, co wymaga dużego doświadczenia – podkreśla lek. med. Tomasz Karauda ze Szpitala Klinicznego im. Barlickiego w Łodzi.
Respiratory przy niewydolności oddechowej albo pomagają pacjentowi oddychać, albo po prostu robią to za niego. Obecnie do dyspozycji pacjentów tzw. covidowych takich respiratorów jest 900. 404 z nich są dziś zajęte. - Liczba posiadanych respiratorów a liczba respiratorów, do których można podłączyć pacjenta od razu, to są zupełnie dwie różne rzeczy – podkreśla Jerzy Wyszumirski, przewodniczący związku zawodowego anestezjologów.
Agencja Rezerw Materiałowych informuje jedynie, że w magazynach ma obecnie zapas około 1,5 tysiąca respiratorów, choć jak podkreśla - ich dokładna liczba chroniona jest tajemnicą państwową. - Wydaje się, że podawana liczba respiratorów jest wystarczająca. Natomiast jak będzie wyglądała organizacja z uruchomieniem tych respiratorów i z ludźmi, którzy będą je obsługiwać, to już nie jestem w stanie tego ocenić – zastrzega Jerzy Wyszumirski.
- Jeżeli ta krzywa, jeśli chodzi o liczbę zakażeń, będzie utrzymywała się jeszcze przez kilka tygodni, to obawiam się, że jest kwestią dwóch-trzech tygodni w tym tempie, gdy nasz system tego nie wytrzyma - zwraca uwagę lek. med. Tomasz Karauda.
Autorka/Autor: Barbara Sobska
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24