Zaczynają się pojawiać małe ogniska zakażeń w miejscach, gdzie dwa, trzy tygodnie temu sytuacja była stabilna. Same w sobie nie są straszne, ale mogą zamienić się w duże ogniska, które trudno kontrolować - ostrzegał w "Faktach po Faktach" lekarz, profesor Robert Flisiak. Dodał, że "cały czas nie wiemy, w którym miejscu epidemii jesteśmy".
Profesor Robert Flisiak, prezes Polskiego Towarzystwa Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych, odnosił się w "Faktach po Faktach" do słów premiera Mateusza Morawieckiego, który powiedział we wtorek, że "dzięki dyscyplinie, dzięki spójności, naród polski przechodzi walkę z koronawirusem zwycięsko".
- Na razie nie widać zwycięstwa. Raczej się przyzwyczailiśmy do epidemii, dostosowaliśmy do niej - powiedział Flisiak.
Flisiak: małe ognisko to nic strasznego, ale może zamienić się w duże
Dodał, że po wprowadzeniu kolejnego etapu "odmrażania" życia społecznego "widzimy, że wzrasta" liczba potwierdzonych przypadków w ciągu kolejnych dni. - W niektórych województwach, gdzie dwa, trzy tygodnie temu była stabilna sytuacja i nie notowano praktycznie żadnych nowych zachorowań, w tej chwili zaczynają się pojawiać małe ogniska - powiedział.
Te małe ogniska - mówił dalej profesor - "to nie jest nic strasznego". - To zazwyczaj zachorowania ograniczone do rodziny, stanowisk pracy. Ale w każdej chwili takie ognisko może zostać przeniesione do dużego zakładu pracy. Wtedy zamieni się w duże ognisko, które jest bardzo trudne do kontrolowania - tłumaczył.
Dodał, że "stała liczba zachorowań notowana codziennie to jest wypadkowa tego, że na Śląsku z dnia na dzień notuje się coraz mniej zachorowań, ale są województwa, w których tych zachorowań notuje się z dnia na dzień więcej".
Zdaniem gościa TVN24 "cały czas nie wiemy, w którym miejscu jesteśmy".
Czytaj więcej w raporcie tvn24.pl: Koronawirus - najważniejsze informacje.
"Gdy szczepionka będzie dostępną, ja jej zaufam"
Flisiak był też pytany o prace nad szczepionką na COVID-19 i głosy tzw. antyszczepionkowców, którzy już teraz jej się sprzeciwiają.
- Prawdopodobnie będę jednym z pierwszych, który się zaszczepi, kiedy pojawi się taka możliwość - powiedział profesor.
Wyjaśniał, że "prace nad szczepieniami, które teraz trwają, w dużej mierze mają ocenić bezpieczeństwo tych szczepień". - W drugim rzędzie dopiero skuteczność. W związku z tym, gdy szczepionka będzie dostępną, ja jej zaufam - podkreślił.
Źródło: TVN24