Wiosną ograniczenia były o wiele większe. Tutaj niekoniecznie musi tak być - mówił w "Rozmowie Piaseckiego" rzecznik rządu Piotr Mueller. W TVN24 pytany był o scenariusze dotyczące narodowej kwarantanny oraz możliwy termin jej ogłoszenia.
Resort zdrowia potwierdził w poniedziałek 21 713 nowych przypadków zakażenia koronawirusem. Łącznie w Polsce zakażenie potwierdzono u ponad 568 tysięcy osób. Najwyższą do tej pory liczbę zakażeń - 27,9 tys. - potwierdzono w sobotę, w niedzielę było ich 24,8 tys.
Premier Mateusz Morawiecki w zeszłym tygodniu mówił o ewentualnym wprowadzeniu w Polsce "całkowitego lockdownu". Stwierdził, że byłby to "kolejny stopień obostrzeń po podejmowanych obecnie". Zapowiedział, że jeżeli średnia dzienna liczba nowych przypadków z 7 dni przekroczy 70-75 przypadków na 100 tysięcy mieszkańców, "będziemy musieli wprowadzić zasady narodowej kwarantanny, bardzo zasadnicze zakazy przemieszczania się". Rzecznik rządu przedstawił wtedy progi bezpieczeństwa związane z liczoną przez siedem dni średnią dzienną liczbą zakażeń koronawirusem. Za "bezpiecznik" przed narodową kwarantanną uznane zostało 19 tysięcy zakażeń, a na wprowadzenie lockdownu ma mieć wpływ poziom 27-29 tysięcy zakażeń dziennie.
Rzecznik rządu Piotr Mueller pytany w "Rozmowie Piaseckiego, jak blisko ogłoszenia narodowej kwarantanny jesteśmy, odparł, że to zależy między innymi od dzisiejszej liczby potwierdzonych zakażeń.
- Jeżeli te zachorowania utrzymywałyby się na dotychczasowym poziomie, to byłaby szansa, że faktycznie w tym tygodniu, czy nawet w najbliższym tygodniu nie trzeba będzie tej narodowej kwarantanny ogłaszać - powiedział. - Dzisiejsza i jutrzejsza liczba będzie najbardziej miarodajna - wskazał.
Mueller mówił, że "jeżeli nie stanie się nic złego" i jeżeli "służba zdrowia będzie wydajna", to "nie powinno być narodowej kwarantanny". Odnosząc się do aktualnej kondycji ochrony zdrowia, ocenił, że "na tym poziomie jesteśmy w stanie pomagać osobom chorym".
Rzecznik w TVN24 zaznaczył, że wspomniany przez niego w piątek poziom 27-29 tysięcy zakażeń dziennie, który może spowodować wprowadzenie narodowej kwarantanny, to "pewne widełki". Zaznaczył, że to nie musi być poziom 27 tysięcy, "ale może być właśnie bliżej tych 29 tysięcy".
Godzina policyjna? Scenariusz "jeden z ostatnich branych pod uwagę"
Rzecznik rządu w TVN24 powiedział, że "jest kilka scenariuszy", jeżeli chodzi o zakres narodowej kwarantanny.
- To zależy między innymi od tego, jakie spłyną dane dotyczące mobilności obywateli. To też jest kwestia właśnie tego wskaźnika, który chcemy wiedzieć czy spadnie czy nie, w szczególności dzisiaj, wczoraj i jutro. Jutrzejszy dzień też jest mniej wymierny, bo to dzień wolny od pracy (11 listopada, Święto Niepodległości - red.) - tłumaczył. Mówił dalej, że od tego będzie zależało, czy rząd będzie "próbować wprowadzać scenariusze, które są na przykład znane z Francji, Wielkiej Brytanii, Grecji", czy "być może po prostu ograniczyć tylko niektóre obszary funkcjonowania życia społecznego po to, aby tę mobilność ograniczyć".
Jaki scenariusz jest najbardziej prawdopodobny? - To wszystko zależy od tego, na jakim poziomie wydajności będzie służba zdrowia. Nie chciałbym wykluczać żadnego wariantu. Scenariusze dotyczące epidemii nie raz już zaskakiwały państwa na całym świecie - odpowiedział. Dopytywany o scenariusz godziny policyjnej odpowiedział, że jest on "jednym z ostatnich branych pod uwagę".
- Pamiętajmy, że wiosną ograniczenia były o wiele większe: całkowicie nie działała na przykład oświata. Tutaj niekoniecznie musi tak być. Jeżeli chodzi o funkcjonowanie poszczególnych sfer usługowych i handlowych, to też ograniczenia mogą być mniejsze. Mam nadzieję, że taki wariant jak na wiosnę nie będzie konieczny - stwierdził.
Odnosząc się do uwagi, że ostatnio nowe obostrzenia ogłaszane są na ostatnią chwilę, Mueller zapewnił, że informacje na temat narodowej kwarantanny "będą podane wcześniej". Dodał, że "pokazanie schematu, jeżeli chodzi o narodową kwarantannę" to jedna z "rozważanych" przez rząd kwestii. Zaznaczył jednocześnie chodzi mu o publikację, a nie rozpisanie tego schematu. - Chodzi też o to, aby nie wprowadzać niepotrzebnego niepokoju w sytuacji, gdy wariant maksymalny nie będzie realizowany - wyjaśnił.
"Zawsze można coś zrobić więcej, lepiej"
Mateusz Morawiecki pytany na poniedziałkowej konferencji, jakie błędy zostały popełnione w związku z pandemią COVID-19, odpowiedział, że "na taką wiwisekcję na pewno przyjdzie jeszcze czas". - Dzisiaj mogę tylko podkreślić, że w gąszczu tych różnych działań, przepisów, obostrzeń, nakazów, zakazów, rygorów na pewno takie błędy się zdarzały i zawsze warto za to przeprosić - przyznał premier.
- Zawsze można coś zrobić więcej, lepiej - skomentował rzecznik rządu, pytany o tę wypowiedź premiera. Mueller mówił także o przywołanej przez prowadzącego Konrada Piaseckiego kwestii nieścisłości w rozporządzeniach. - Należy z tego wyciągać wnioski i na przyszłość do takich rzeczy nie dopuszczać. Chciałbym, żeby rozporządzenia były wcześniej publikowane - stwierdził.
Rzecznik rządu: jak były punkty wymazowe, tak samo będziemy chcieli zrobić punkty szczepienne
Amerykański koncern farmaceutyczny Pfizer poinformował, że rozwijany przez niego projekt szczepionki przeciwko COVID-19 ma ponad 90 procent skuteczności. Firma ogłosiła, że do końca 2020 roku jest w stanie wyprodukować 50 milionów dawek szczepionki, a w 2021 roku liczba ta może wzrosnąć do 1,3 miliarda dawek. Projekt szczepionki jest rozwijany we współpracy z niemiecką firmą biotechnologiczną BioNTech SE. Premier zaznaczył w poniedziałek, że chociaż dzisiaj szczepionki jeszcze nie ma, to rząd już pracuje nad planem jej dystrybucji.
Rzecznik rządu w "Rozmowie Piaseckiego" pytany był, jak będą wyglądać przygotowania do masowych szczepień. - W tej chwili mamy potwierdzoną jedną szczepionkę. Ona jest specyficzna, bo wymaga bardzo niskiej temperatury i chociażby w tym zakresie trzeba przygotować odpowiednie chłodnie, aby ją zabezpieczyć - zwrócił uwagę.
Mueller dodał, że trzeba ponadto "tak rozłożyć punkty szczepień w kraju, aby było stosunkowo blisko dla każdego obywatela". - Mówię stosunkowo, bo przy tej szczepionce, przy tak niskich temperaturach, jest to jednak bardzo duże ograniczenie - tłumaczył. - Tak samo jak były punkty wymazowe, tak samo będziemy chcieli zrobić punkty szczepienne - wskazał.
Morawiecki na konferencji mówił, że rząd chce pozyskać "co najmniej dwadzieścia kilka milionów szczepionek". Konrad Piasecki przypomniał wypowiedź Andrzeja Dudy z czerwca, gdy prezydent był w Waszyngtonie. Razem z Donaldem Trumpem oświadczył, że Polska i USA będą udzielały sobie pomocy podczas pandemii między innymi przy opracowywaniu terapii i szczepionek. - W oczywisty sposób zakładam, że biorąc udział w pracach badawczych i tym samym będąc współtwórcami tych leków i szczepionek, Polacy będą mogli liczyć na to, że będą one dostępne dla Polaków jak najwcześniej - oświadczył wtedy Duda.
- Ta deklaracja dotyczyła firm amerykańskich - odpowiedział Piaseckiemu Mueller. Na uwagę, że Pfizer to także amerykańska firma rzecznik dodał: - Polska dyplomacja działała na dwóch poziomach, w tym samym czasie, po to, aby zabezpieczyć możliwości dostawy szczepionek: z jednej strony prezydent Andrzej Duda na poziomie transatlantyckim, a równolegle premier na poziomie europejskim - powiedział. - Bo gdyby europejski plan zakupowy nie wypalił, to wtedy mamy tę amerykańską deklarację - dodał.
A ile szczepionek trafi do Polski? - W tym tygodniu Komisja Europejska podpisuje plan zakupowy, my jesteśmy w tym planie. Będzie to dzielone proporcjonalnie dla każdego kraju - wyjaśnił Mueller.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24