Decyzje, które są podejmowane, muszą mieć przede wszystkim na względzie zdrowie, dobro obywateli - ocenił w "Faktach po Faktach" profesor Mirosław Wielgoś, mówiąc o możliwości złagodzenia niektórych obostrzeń wprowadzonych w Polsce w związku z epidemią COVID-19. Rektor Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego przekonywał, że "jeżeli nie wszyscy zastosują się do zaleceń, które są obecnie obowiązujące, to rzeczywiście możemy spodziewać się zwiększonej fali zachorowań tuż po świętach".
Do niedzieli po południu w Polsce potwierdzono łącznie 6674 przypadki zakażenia koronawirusem, a 232 osoby zmarły. W kraju obowiązuje szereg obostrzeń, które mają ograniczyć rozprzestrzenianie się patogenu, między innymi dotyczące zgromadzeń, transportu publicznego czy przemieszczania.
Wielgoś: jeżeli nie wszyscy zastosują się do zaleceń, możemy spodziewać się zwiększonej fali zachorowań tuż po świętach
Rektor Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego profesor Mirosław Wielgoś przekonywał w "Faktach po Faktach" w TVN24, że "jeżeli nie wszyscy zastosują się do zaleceń, które są obecnie obowiązujące, to rzeczywiście możemy spodziewać się zwiększonej fali zachorowań tuż po świętach".
Pytany, czy możemy złagodzić ograniczenia gospodarcze przed szczytem zachorowań, ocenił, że "musimy podejmować bardzo ostrożne decyzje". - One będą rzutowały na to, co się będzie działo - wskazywał Wielgoś.
Zauważył, że "cały świat praktycznie jest sparaliżowany". - Jesteśmy u progu chyba największego kryzysu ekonomicznego na przestrzeni ostatnich dziesięcioleci. Ale te działania, które są podejmowane, decyzje, które są podejmowane, muszą mieć przede wszystkim na względzie zdrowie, dobro obywateli - wskazywał. Jego zdaniem kolejne podejmowane kroki muszą być "bardzo ostrożne i wyważone".
Według rektora WUM "bardzo istotną sprawą jest to, żeby jednak testować znacznie większą liczbę ludzi, większą część społeczeństwa". - Wtedy będziemy wiedzieli, kto jest zakażony, a kto nie. Osoby, które nie są zakażone, mogą wtedy wracać do pracy. Natomiast osoby, które posiadają w sobie wirusa, mają podlegać ścisłym rygorom - mówił.
"Mamy wiele miejsc, gdzie z powodzeniem ta walka z koronawirusem się toczy"
Z danych udostępnionych w piątek przez Główny Inspektorat Sanitarny wynika, że prawie jedna trzecia przypadków zakażeń koronawirusem w Polsce to efekt kontaktu z chorym w szpitalu lub przychodni. Jak przekazano, "dotyczy to zarówno pacjentów, jak i personelu medycznego placówek ochrony zdrowia".
- Przede wszystkim musimy być dostatecznie wyposażeni w środki ochrony osobistej. Z drugiej strony musi być przestrzeganie procedur, a z trzeciej odpowiednia liczba testów, właśnie głównie u pracowników systemu ochrony zdrowia. Jeżeli któryś z tych elementów zawodzi, to niestety mamy problemy - wyjaśniał Wielgoś.
Mówiąc o trudnej sytuacji wielu szpitali i domów pomocy społecznej, gdzie zakażona jest duża liczba członków personelu, ocenił, że "to świadczy o tym, że gdzieś, w którymś momencie, te procedury muszą zawodzić".
- Albo niedostateczne zaopatrzenie w środki ochrony osobistej, albo nie przestrzeganie procedur. Myślę, że nie ma tutaj jednego takiego wytłumaczenia dla wszystkich przypadków - przekonywał. Dodał przy tym, że "mamy wiele miejsc, gdzie z powodzeniem ta walka z koronawirusem się toczy".
"Nie mogę powiedzieć, że to był dobry przykład"
Gość TVN24 komentował także zachowanie polityków Prawa i Sprawiedliwości oraz prezesa tej partii Jarosława Kaczyńskiego. Mimo że w związku z rozprzestrzenianiem się koronawirusa Cmentarz Powązkowski w Warszawie został zamknięty, prezes PiS przyjechał w piątek na grób swojej matki i symboliczną mogiłę pary prezydenckiej.
Tego samego dnia pojawił się - wraz z innymi politykami PiS - przed pomnikiem Lecha Kaczyńskiego oraz ofiar katastrofy w Warszawie. Złożyli wieńce i znicze. Stało się tak, gdy w kraju wciąż obowiązują zasady o zakazie zgromadzeń i polecenie utrzymania dwumetrowego dystansu między sobą.
- Niestety nie mogę powiedzieć, że to był dobry przykład - mówił w "Faktach po Faktach" Mirosław Wielgoś. Podkreślił, że "ci, którzy wprowadzają zakazy, nakazy, obostrzenia, w pierwszej kolejności sami powinni ich przestrzegać".
- Jeżeli ludzie widzą takie obrazki, jak mogliśmy obserwować w mediach, to zastanawiają się, czy rzeczywiście to, co jest nakazywane, jest potrzebne. A jest niestety potrzebne proszę państwa i bardzo proszę się do tego stosować. Bo chodzi tutaj o dobro, o zdrowie, o życie nas wszystkich - przekonywał rektor WUM.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24