Przepisy, które pod hasłem walki z koronawirusem zostały zmienione w ramach tarcz antykryzysowych, budzą wątpliwości. Eksperci zauważają, że wiele zmian stwarza pole do nadużyć. Szczególnie dotyczy to kodeksu karnego, ale martwi ich również gromadzenie danych czy zmiany w udzielaniu informacji publicznej.
W trzy miesiące wprowadzono trzy wersje tarczy antykryzysowej. Trwają prace nad kolejną. To rzeczywistość pandemii COVID-19 w Polsce. Rząd i politycy partii rządzącej twierdzą, że robią tylko to, co potrzebne, by pomóc przedsiębiorcom i chronić obywateli. Organizacje pozarządowe i eksperci mają wątpliwości. - Wyobrażam sobie, że przez najbliższe dwa lata każdą decyzję będzie można uzasadnić walką z koronawirusem - mówi Róża Rzeplińska z mamprawowiedziec.pl. Zdaniem ekspertów i przedstawicieli organizacji pozarządowych niektóre zmiany są nieoczywiste.
Jedną z nich jest ponowne wprowadzenie do Kodeksu karnego "kradzieży szczególnie zuchwałej", za którą ma grozić do ośmiu lat więzienia, o trzy lata więcej niż za kradzież zwykłą. - Działanie jawne, lekceważące, wyzywające wobec właściciela rzeczy, wobec całego otoczenia, często jest ono połączone z przemocą. To są działania o charakterze naocznym, działania właśnie wykorzystujące koronawirusa – tłumaczy wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł.
"Można wydać w sposób właściwie niekontrolowany kilka milionów złotych"
Jak zwracają uwagę eksperci, wiele nieoczywistych zmian prawnych to zmiany w Kodeksie karnym, przygotowane w Ministerstwie Sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry. Wprowadzenie przepisu o "kradzieży szczególnie zuchwałej" resort uzasadnia zwiększeniem liczby kradzieży, których w Warszawie i okolicach miało być 40 procent więcej. - Nazywane są takimi wrzutkami kodeksów. Wprowadzenie wyższych kar za stalking, wyższych kar za zarażenie świadome wirusem HIV lub chorobami wenerycznymi, w zasadzie nie wiadomo dlaczego akurat te choroby są tutaj wprowadzone – zwraca uwagę Róża Rzeplińska.
Marcin Warchoł wyjaśnia, że kary za tego typu działania są jednymi z najłagodniejszych w Europie. - Dlatego stwierdziliśmy, że przy okazji trzeba to również podwyższyć - dodaje. W projekcie najnowszej czwartej tarczy pojawia się możliwość szerszego stosowania tak zwanych kar łącznych, czyli za więcej niż jedno przestępstwo. Pojawia się też koncepcja internetowego posiedzenia dotyczącego tymczasowego aresztowania, w którym oskarżony śledzi rozprawę przez internet, a obrońca nie musi przy nim być.
Wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł uważa, że w ten sposób będą zaoszczędzone koszty, poprawi się organizacja pracy służb i zostaną osiągnięte korzyści ekologiczne. - Jeżeli oskarżony nie będzie chciał przeprowadzić rozprawy zdalnej, to oczywiście nie będzie takiej rozprawy - podkreśla. - Służba więzienna uzyskała możliwość o wiele łatwiejszego stosowania środków przymusu bezpośredniego. To jest w pewnym stopniu papierek lakmusowy pokazujący, jak ta władza też myśli o konieczności kontrolowania sytuacji – ocenia analityk Instytutu Spraw Publicznych Filip Pazderski.
Za pomocą tarcz antykryzysowych rząd zmienił Kodeks wyborczy, który do tej pory wymagał przestrzegania wyjątkowej ścieżki i oddzielnej ustawy. Wątpliwości ekspertów budzi zniesienie odpowiedzialności karnej urzędników, którzy działają na szkodę spółek, o ile robili to dla zwalczania skutków COVID-19. W myśl przepisów tarczy 1 i 2 znosi się też obowiązek ogłaszania przetargów na zakupy spowodowane pandemią oraz uzasadniania tych zakupów.
- Na przykład można, tak jak to się stało z maseczkami, wydać w sposób właściwie niekontrolowany kilka ładnych milionów złotych, dostać sprzęt, który nie spełnia wymogów i nie ponieść za to żadnej odpowiedzialności – zwraca uwagę Grzegorz Makowski z Fundacji Batorego.
"Uzyskane uprawnienia władza potem bardzo niechętnie oddaje"
Ekspertów martwi też gromadzenie danych przez rząd, bo w myśl przepisów zawartych w tak zwanych tarczach, nie jest wymagana zgoda na udostępnianie i przetwarzanie danych osób zakażonych, a operatorzy telefonii komórkowych mogą przekazać dane lokalizacyjne klientów bez ich uprzedniej zgody. - Tak uzyskane uprawnienia władza potem bardzo niechętnie oddaje. Ja myślę, że powinniśmy mówić o tym jak najwięcej, żeby mieć to zmonitorowane, spisane, zaobserwowane i potem rzeczywiście wskazywać władzy, że czas już minął, trzeba je odwołać – podkreśla Filip Pazderski.
Organizacje pozarządowe nie twierdzą, że wszystkie te zmiany są złe, ale według nich tak istotne kwestie powinno się przeprowadzać po dyskusji w przestrzeni publicznej, osobnymi ustawami. Inaczej uważa wiceminister Marcin Warchoł. - Ktoś kiedyś powiedział, że jak chce ukręcić łeb dobremu pomysłowi, to najlepiej zwołam komisję, a potem najlepiej podkomisję. I każdy dobry pomysł ginie w komisji albo podkomisji na długie miesiące. My tak nie działamy - przekonuje.
Przepisami pierwszej tarczy antykryzysowej zostały zawieszone wszystkie postępowania administracyjne, między innymi te dotyczące udzielania informacji publicznej mediom, organizacjom pozarządowym i obywatelom.
Źródło: TVN24