Wydaje mi się, że w tej sytuacji także można znaleźć coś pozytywnego. Coś, co na nas wpłynie pozytywnie na przyszłość, może nas jakoś oczyści - ocenił w "Faktach po Faktach" literaturoznawca Michał Rusinek, mówiąc o trwającej kwarantannie w związku z epidemią COVID-19. Zdaniem psycholożki Ewy Woydyłło-Osiatyńskiej, "w tej chwili mamy poważną próbę, próbę naszych charakterów".
Psycholożka i terapeutka Ewa Woydyłło-Osiatyńska oraz literaturoznawca Michał Rusinek w "Faktach po Faktach" w TVN24 rozmawiali o tym, jak radzić sobie z kwarantanną i jakie może ona mieć konsekwencje.
"Trzeba bardzo dbać o to, żeby robić rzeczy, które się bardzo lubi"
Zdaniem Woydyłło-Osiatyńskiej dobrze jest "po prostu zająć się czymś, co człowiek lubi". - Robimy porządki, wykonujemy różne prace, na które nigdy nie było czasu. To jest dobry sposób, tylko że to nie dostarcza czegoś takiego, co jest czystą przyjemnością. To jest zawsze spełnienie zadania, wykonanie czegoś - oceniła.
Jej zdaniem "trzeba bardzo dbać o to, żeby robić rzeczy, które się bardzo lubi", a wtedy powstanie "przeciwwaga dla smutnych myśli, dla niepokoju, dla żalu po tym, co się traci". - Bo już tracimy, każdego dnia tracimy wiosnę, teraz tracimy święta - dodała.
Zdaniem psycholożki, "nie możemy tak całkiem infantylnie tego zagłuszać i powiedzieć sobie: jest świetnie, jest fantastycznie".
Rusinek przyznał natomiast, że osobiście nie odczuwa "dużej różnicy między okresem kwarantanny a okresem przed kwarantanną". - Dlatego że moja praca w dużej mierze polega na tym, że siedzę w domu - wyjaśniał.
- Raczej współczuję tym, którzy muszą codziennie wychodzić do pracy i dla których kwarantanna rzeczywiście jest jakimś wybiciem z rutyny - dodał literaturoznawca. Wyznał przy tym, że brakuje mu spotkań ze znajomymi i przyjaciółmi.
"W tej sytuacji także można znaleźć coś pozytywnego"
Czego kwarantanna może nas nauczyć na przyszłość? - To nauczy nas na pewno korzystania z danego czasu - oceniła Ewa Woydyłło-Osiatyńska.
- Mam nadzieję, że wielu z nas albo większość z nas zrozumie, że bycie razem cały czas, to jest wielkie wyzwanie. Bo na pewno od bardzo dawna się od tego odzwyczajaliśmy. Życie rozprasza nas, rozsyła w różne miejsca i potem te spotkania są przelotne, krótkie, dłuższe, ale jednak są (...). Natomiast w tej chwili mamy poważną próbę, próbę naszych charakterów, naszego dobrego wychowania - kontynuowała.
Według Rusinka, "ta sytuacja może nas nauczyć odseparowania tego, co naprawdę ważne, od tego, co może nie jest zbędne, ale mniej ważne". - Może jestem niepoprawnym optymistą, ale wydaje mi się, że w tej sytuacji także można znaleźć coś pozytywnego. Coś, co na nas wpłynie pozytywnie na przyszłość, może nas jakoś oczyści z czegoś, co na przykład było mniej ważne - dodał.
"Zwracajmy uwagę na takie akcenty, na taką brzydką stronę władzy"
Goście TVN24 komentowali także zachowanie polityków Prawa i Sprawiedliwości oraz prezesa tej partii Jarosława Kaczyńskiego. Mimo że w związku z rozprzestrzenianiem się koronawirusa Cmentarz Powązkowski w Warszawie został zamknięty, Kaczyński przyjechał w piątek na grób swojej matki i symboliczną mogiłę pary prezydenckiej.
Tego samego dnia pojawił się - wraz z innymi politykami PiS - przed pomnikiem Lecha Kaczyńskiego oraz ofiar katastrofy w Warszawie. Złożyli wieńce i znicze. Stało się tak, gdy w kraju wciąż obowiązują zasady o zakazie zgromadzeń i polecenie utrzymania dwumetrowego dystansu między sobą.
- Zwracajmy uwagę na takie akcenty, na taką brzydką stronę władzy - mówiła psycholożka. - Czy ja się spodziewałam, że będzie inaczej? Osobiście nie - dodała.
Zdaniem Ewy Woydyłło-Osiatyńskiej, "ta władza wielokrotnie – przy rozmaitych okolicznościach, sytuacjach, właściwie cały czas, w stanowieniu prawa czy w stanowieniu bezprawia, w reagowaniu na stłuczki samochodowe, które ma korpus rządowy i tak dalej - tyle razy już nas przekonała, że kompletnie nie stosuje się do żadnych zasad, których wymaga od obywateli".
W opinii Michała Rusinka, "ta sytuacja albo może nas zdemoralizować, albo może nas zdenerwować". - Zdenerwować dlatego, że rzeczywiście mamy taką trochę orwellowską sytuację, to znaczy są równi i równiejsi. Prawo, które powinno dotyczyć wszystkich, okazuje się, że już nie dotyczy wszystkich - wyjaśniał.
Przekonywał, że "to już nie jest społeczeństwo demokratyczne w takiej sytuacji".
- Może nas to zdemoralizować, dlatego że jest to rodzaj wskazówki, że skoro ktoś może na przykład nie nosić maseczek, nie chodzić w rękawiczkach, nie zachowywać odpowiedniego dystansu, to właściwie po co my to mamy robić? - kontynuował. Jak ocenił, "to rzeczywiście niebezpieczne w sytuacji, w której w tej chwili jesteśmy".
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24