Trzeba położyć wszelkie wysiłki, aby szczepienia nie odbywały się w kilkuset szpitalach, tylko w kilku tysiącach punktów - przekonywał na posiedzeniu senackiej komisji zdrowia marszałek tej izby Tomasz Grodzki. W ten sposób odniósł się do wypowiedzi szefa kancelarii premiera i rządowego pełnomocnika do spraw szczepień Michała Dworczyka, który tłumaczył, że system szczepień opiera się głównie na szpitalach.
Do tej pory przeciw koronawirusowi zaszczepiono w Polsce nieco ponad 200 tysięcy osób. Senat w poniedziałek rozpoczął trzydniowe posiedzenie, w trakcie którego zajmie się między innymi nowelą ustawy o szczególnych rozwiązaniach związanych z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem COVID-19.
Na posiedzeniu senackiej komisji głos w sprawie akcji szczepień, w imieniu rządu, zabrał między innymi szef kancelarii premiera i rządowy pełnomocnik do spraw szczepień Michał Dworczyk. Przypomniał, że w pierwszym kwartale roku 2021, czyli do końca marca, do Polski powinno dotrzeć 6 milionów dawek szczepionek przeciw COVID-19, co pozwoli na zaszczepienie w tym okresie około 3 milionów osób.
"Pewne rzeczy najlepiej zorganizują ci, którzy na co dzień odpowiadają za daną placówkę"
Zwrócił uwagę, że logistyka oraz system teleinformatyczny to kwestie leżące po stronie rządu, natomiast wykonanie szczepień należy do odpowiedzialności szpitali i to na nich opiera się cały system. - My z Warszawy nie jesteśmy w stanie przewidzieć wszystkich sytuacji i zorganizować szczepienia w gminie Ciepłowody albo w innym szpitalu we Wrocławiu, czy jakimkolwiek innym mieście w Polsce. Pewne rzeczy najlepiej zorganizują ci, którzy na co dzień odpowiadają za daną placówkę - powiedział.
- System wygląda dzisiaj w ten sposób: każdy szpital, dzisiaj to 509 szpitali węzłowych prowadzących szczepienia grupy zero, sam zamawia ilość szczepionek, które w ciągu najbliższego tygodnia chce użyć - tłumaczył Dworczyk. - To oznacza, że jeśli szpital zamówi 100 szczepionek, to otrzyma 100 szczepionek. Jeśli zamówi 1000 szczepionek, to otrzyma 1000 szczepionek - mówił.
Dworczyk przekonywał, że "nie było sytuacji, aby szpital, który zamawiał szczepionkę, nie otrzymał" zamawianej dostawy.
Na pytanie, dlaczego dawek szczepionek w magazynach Agencji Rezerw Materiałowych jest zdecydowanie więcej niż tych dostarczonych do punktów szczepień Dworczyk odpowiedział, że akcja szczepień jest w fazie "rozruchu". Zapewnił, że w ciągu około półtora tygodnia tych dawek powinno być mniej więcej po równo.
Grodzki: tempo jest nie do zaakceptowania
Obecny na komisji marszałek Senatu Tomasz Grodzki ocenił, że niedzielne dane, według których w całej Polsce zaszczepiono ponad 1200 osób, to "nawet już nie jest skandal", tylko "ponury żart". Tłumaczył, że posiedzenie komisji zostało zorganizowane dlatego, że "nie ma w tej chwili strategicznie ważniejszej rzeczy niż jak najszybsze uzyskanie odporności populacyjnej Polek i Polaków".
- Nas tu spaja troska, aby to osiągnąć jak najszybciej, tego możecie być państwo pewni. Jeżeli nie udźwigniecie tego logistycznie, to nie zdziwcie się, jeśli spadnie na was zmasowana krytyka, bo to są reguły demokracji. Ale tu nikt nie jest nastawiony na krytykę, która nie ma w sobie elementów konstruktywnych - mówił Grodzki, zwracając się do Dworczyka.
Grodzki przekazał, że przeliczył akcję szczepień w Polsce od jej rozpoczęcia, czyli 27 grudnia 2020 roku, mając na uwadze to, że w międzyczasie mieliśmy okres świąteczno-noworoczny. - To do dzisiaj 10 dni roboczych, 200 tysięcy osób [zaszczepionych - przyp. red.]. To jest 20 tysięcy dziennie, czyli tygodniowo, przez pięć dni roboczych, skoro weekendy mają być wolne, to około 100 tysięcy. To jest milion w 10 tygodni, 17 milionów w 170 tygodni, a jeszcze jest druga dawka. 170 tygodni to prawie 4 lata - wymienił.
- Takie tempo jest nie do zaakceptowania - podkreślił marszałek Senatu. - Utrzymywanie tego tempa wyprowadzi nas na manowce - dodał.
- Mam wrażenie, jakbyście państwo wymyślali system szczepień w Polsce na nowo. A on istnieje już kilkadziesiąt lat - mówił. Przypomniał, że podczas epidemii ospy we Wrocławiu w 1963 roku, przy nie tak rozwiniętych jak dziś możliwościach technicznych, w ciągu miesiąca zaszczepiono 98 procent populacji miasta.
CZYTAJ TAKŻE: Bez szczepienia nie było zaświadczenia, a bez zaświadczenia biletu na pociąg. Epidemia we Wrocławiu >>>
"Szpitale są od czego innego. Szpitale są od leczenia ciężko chorych"
Marszałek Senatu zwrócił uwagę na sześć tysięcy dostępnych aktualnie w Polsce punktów szczepień. - Jeżeli jeden punkt zaszczepi 20 chorych, a dla sprawnych pielęgniarek to dwie godziny roboty, nawet przy wypełnianiu formularzy i badaniu wstępnym, to oznacza, że jest 120 tysięcy [zaszczepionych - red.] tygodniowo - podał przykład.
- Jeżeli nie osiągniemy wszczepialności rzędu 150 tysięcy tygodniowo, miliona miesięcznie, to nie mamy czego szukać - skwitował. - Trzeba położyć wszelkie wysiłki, aby szczepienia nie odbywały się w kilkuset szpitalach, tylko w kilku tysiącach punktów, które w poniedziałek dostają szczepionkę, a do piątku mogą ją wykorzystać, mogą to przeprowadzić. Do tego, panowie ministrowie, trzeba dążyć, bo szpitalami nie osiągnięcie tej ilości - mówił.
- Szpitale są od czego innego. Szpitale są od leczenia ciężko chorych, onkologicznie, kardiologicznie i tak dalej - podkreślił.
Szczepienia przeciwko COVID-19. Pytania i odpowiedzi
Niedzielski: wszystko będzie się systematycznie rozwijało w takim rytmie tygodniowym
Razem z Michałem Dworczykiem informacje na temat akcji szczepień przedstawiał minister zdrowia Adam Niedzielski. Mówił między innymi o tym, kiedy ruszą mniejsze punkty szczepień.
- Punkty takie najmniejsze, przede wszystkim zlokalizowane w POZ-ach, są jeszcze nieuruchomione. Będą uruchamiały się od 25 stycznia i też nie nastąpi to z dnia na dzień, tylko będzie to systematycznie rosło - powiedział. - Proszę pamiętać, że uruchomienie tego punktu zależy nie tylko od deklaracji zespołu szczepiennego, ale od tego, że punkt zbierze odpowiednią liczbę chętnych, żeby można było przekazać im paczkę szczepionek - mówił. - To nie będzie tak, że 26 stycznia będziemy mieli 6 tysięcy funkcjonujących czy więcej zespołów szczepiennych. To wszystko będzie się systematycznie rozwijało w takim rytmie tygodniowym i doprowadzało do maksymalnej wydolności - zwrócił uwagę minister.
Szef resortu zdrowia tłumaczył, że w kwestii wydolności do szczepień, to oprócz liczby zespołów szczepiennych ważna jest też logistyka, która - jak wskazywał - "w tym przypadku jest bardzo skomplikowana". - Mamy do czynienia ze skomplikowanym produktem, który ma specjalne wymogi, ale musimy też zrobić wszystko, by dostawy do wszystkich punktów szczepiennych odbywały się praktycznie w poniedziałek rano, po to, by termin wykorzystania szczepionki Pfizera, który wynosi 5 dni, pozwolił na to właśnie 5-dniowe w tygodniu zaszczepienie - wyjaśniał Niedzielski.
Raport tvn24.pl: Szczepienia przeciw COVID-19 - najważniejsze informacje >>>
W 509 szpitalach węzłowych trwają szczepienia grupy zero, czyli personelu sektora ochrony zdrowia (medycznego, niemedycznego oraz administracji) oraz rodziców wcześniaków. Od 25 stycznia zaszczepić się będą mogły osoby z pierwszej grupy. W pierwszej kolejności seniorzy powyżej 70 lat, pensjonariusze domów pomocy społecznej, potem osoby powyżej 60 lat, nauczyciele oraz służby mundurowe.
Szczepienia są darmowe, dobrowolne i dwudawkowe. W przypadku szczepionki firm Pfizer/BioNTech drugą dawkę podaje się po co najmniej 21 dniach, a szczepionkę Moderny po 28 dniach. Zapisy na szczepienia populacyjne ruszą 15 stycznia.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24