To nie jest tak, że jak pojawił się koronawirus, to pozostałe choroby zniknęły, one jak były, tak dalej są. Ten system funkcjonował bez jakichkolwiek rezerw do tej pory, a w tej chwili skonfrontowany z tak ogromnym kryzysem, jakim jest koronawirus, po prostu nie daje rady - powiedział w TVN24 dr Konstanty Szułdrzyński, kierownik Centrum Terapii Pozaustrojowych Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie. - To już nie jest czas na to, żeby mówić, co trzeba było zrobić. Co by było, gdybyśmy zdążyli na ten pociąg? No nie zdążyliśmy i jest jak jest - dodał.
Ministerstwo Zdrowia poinformowało w niedzielę o 11 742 nowych przypadkach zakażenia koronawirusem. Przekazano także informację o śmierci 87 osób, u których stwierdzono infekcję SARS-CoV-2. Łącznie w Polsce od początku pandemii koronawirusem zakaziły się ponad 253 tysiące osób.
"Zapasu już nie mamy od dawna"
Dr Konstanty Szułdrzyński, kierownik Centrum Terapii Pozaustrojowych Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie, powiedział w TVN24, że "cały system funkcjonuje na kredyt tych ludzi, którym nie jesteśmy w stanie zapewnić normalnego leczenia chorób nowotworowych, chorób układu krążenia, wszelkiego rodzaju chorób przewlekłych". Jak dodał, "zapasu już nie mamy od dawna".
- To nie jest tak, że jak pojawił się koronawirus, to pozostałe choroby zniknęły, one jak były, tak dalej są. Ten system funkcjonował bez jakichkolwiek rezerw do tej pory, a w tej chwili skonfrontowany z tak ogromnym kryzysem, jakim jest koronawirus, który stanowi ogromne wyzwanie nawet dla znacznie lepiej zorganizowanych od nas, jak na przykład Włosi, on po prostu nie daje rady - mówił.
Według Szułdrzyńskiego, "to już nie jest czas na to, żeby mówić, co trzeba było zrobić". - Tu można by było zacytować "Przypadek" [Krzysztofa - red.] Kieślowskiego. Co by było, gdybyśmy zdążyli na ten pociąg? No nie zdążyliśmy i jest jak jest - powiedział.
- Natomiast na pewno trzeba rozbudowywać ilości testowania. Na pewno trzeba uruchomić szpitale tymczasowe, w tych miejscach, w których liczba przypadków jest największa. Na pewno administracja szpitali powinna dostać bardzo jasne i wyraźne zapewnienie od rządzących, że za wszystkie świadczenia, które są udzielane w trakcie pandemii, będzie wypłata. Szpitale są finansowane z ryczałtu i tego ryczałtu nie otrzymają, ponieważ nie realizują świadczeń, to musi być bardzo jasno powiedziane, że zmieniamy system finansowania adekwatnie do obecnej sytuacji - wymieniał.
"Nikt nie wiedział, czego należy się spodziewać"
Zauważył, że "tego rodzaju pandemie pojawiały się mniej więcej raz na sto lat, a czasem częściej i one dotykały nie kilka procent populacji, która trafiała do szpitali, tylko ginęło 30-50 procent ludności".
- Nikt nie wiedział, czego należy się spodziewać. Mówiono, że będzie najwięcej przypadków w kwietniu, a potem, że jednak w maju. To wszystko są zgadywania oparte na mniej lub bardziej wiarygodnych danych.
- Myśmy się po prostu przyzwyczaili do wygodnego sposobu życia, do spędzania wakacji za granicą, do takiej wygody, którą dawała nam nowoczesność i nowoczesna cywilizacja i uderzając w tony nieco bardziej filozoficzne, my po prostu uwierzyliśmy, że jesteśmy panami świata i panami przyrody, no nie jesteśmy (...). Zabrakło nam pokory - ocenił.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24