Jeżeli przebywamy w środowisku ludzi, którzy rozsiewają przesadne informacje, sami wykazują oznaki paniki, to może nam się udzielić. W związku z tym rada: unikajmy takich ludzi - przekonywał psychiatra i biegły sądowy dr Jerzy Pobocha. W TVN24 komentował rozwój sytuacji w związku z koronawirusem w naszym kraju.
Do piątku wieczorem Ministerstwo Zdrowia poinformowało łącznie o 68 osobach zarażonych koronawirusem, dwie z nich zmarły, obie chorowały także na inne choroby.
RAPORT tvn24.pl: Koronawirus się rozprzestrzenia
Jerzy Pobocha, mówiąc o rozprzestrzeniającej się pandemii i związanym z nią strachu, tłumaczył w TVN24, że "lęk występuje u wszystkich ludzi", a "człowiek, podobnie jak zwierzę, musi mieć lęk, bo to chroni nas przed nieodpowiedzialnymi działaniami".
- W sytuacji pandemii u wielu ludzi ten lęk może być nadmierny - dodał, tłumacząc, że może to wynikać z poszczególnych preferencji osobowych. - Są ludzie, którzy mają i tak już wysoki poziom lęku. Ten lęk nasila słuchanie informacji przesadzonych, to jest rola plotki: ludzie często słuchają nadmiernych, ekstremalnych informacji. Często plotkarz umyślnie puszcza tego typu wieści, aby wywołać jak największe wrażenie u ludzi - zwrócił uwagę.
"Wywoływanie poczucia winy jest nieuzasadnione"
Dr Pobocha pytany był o osoby chore oraz poddane kwarantannie domowej. Te obawiać się mogą społecznej stygmatyzacji.
- To są znane mechanizmy myślenia: zawsze musi być ktoś winien. W tym przypadku jest to: czy jeśli ktoś mnie zarazi, to czy ja będę winien zarażenia innych ludzi - odpowiedział Pobocha. - Jeżeli ktoś nie robił tego świadomie, to jest to poza naszymi możliwościami - wyjaśnił. - Wywoływanie poczucia winy jest nieuzasadnione, ale wielu ludzi ma skłonność obwiniania się. Takie zjawisko jest często u kobiet, one mają większą skłonność do poczucia winy - ocenił.
CZYTAJ WIĘCEJ: "Bądźcie dyskretni, dla sąsiadów będę trędowaty". Policja: wystarczy, żeby osoba na kwarantannie pokazała się w oknie
Psychiatra pytany był dalej, gdzie jest granica pomiędzy zrozumiałym lękiem, a paniką. - Panikę mamy wtedy, kiedy zaczynamy wykonywać czynności nadmierne, czyli ten lęk jest większy, niż faktyczne zagrożenie - tłumaczył.
- Jeżeli 80 procent ludzi przechodzi tę infekcję w sposób nieszkodliwy, część ma objawy, a ryzyko śmierci wynosi jeden, czy trochę więcej, procent, to nasza panika jest nieuzasadniona. Jeżeli przebywamy w środowisku ludzi, którzy rozsiewają te przesadne informacje, sami wykazują oznaki paniki, to oczywiście może nam się udzielić. W związku z tym rada: unikajmy takich ludzi, bo mogą u nas wywołać takie zmiany psychiczne, lękowe, które będą nam utrudniać funkcjonowanie w życiu - mówił.
"To nie czas stanu wojennego, gdy trzeba było robić zakupy"
- Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Apeluję, żeby stale powtarzać sobie to przysłowie - przekonywał gość TVN24, pytany o to, jak sobie poradzić w odosobnieniu podczas kwarantanny domowej. - Mamy dwa tygodnie, które możemy poświęcić na zaległe lektury i innego typu obowiązki, naukę relaksowania się - mówił.
- To spowoduje, że może jako Polacy staniemy się bardziej zdyscyplinowani w przyszłości, gdy będą tylko epidemie grypy i infekcji grypopodobnych. Do tej pory wykazywaliśmy często rażący brak dyscypliny, nie widzieliśmy wcześniej Polaków, którzy chodzą w maskach, gdzie w Japonii wiele lat temu chodzenie w maskach było czymś oczywistym - dodał.
Dr Pobocha mówił dalej o problemie zaufania do siebie samego, co może prowadzić do naśladowania zachowań innych, czyli na przykład zwiększenia liczby zakupów.
- Obecnie żyjemy w innych czasach. To nie czas stanu wojennego, gdy trzeba było robić zakupy, a półki były puste. W tej chwili magazyny pękają w szwach, mamy zapas żywności na wiele tygodni, czy miesięcy. Starsze osoby mają pamięć pustych półek, ale w tej chwili nam to nie grozi - tłumaczył.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24