W skali globalnej "ludzki organizm nie radzi sobie z COVID-19" - ocenił doktor Zbigniew Król, zastępca dyrektora Centralnego Szpitala Klinicznego MSWiA do spraw klinicznych i naukowych. - Jeżeli utrzymamy tego koronawirusa w populacji, będzie on szedł w kierunku takich wirusów jak wirus grypy i będzie mutował. Pytanie, czy będzie cały czas groźniejszy niż grypa - mówił lekarz. Wskazał, że nowy wariant omikron może być bardziej zjadliwy niż delta. Podkreślił rolę szczepień w walce z koronawirusem i zaznaczył, że wywołują one "dwa rodzaje odporności".
Doktor Zbigniew Król, zastępca dyrektora Centralnego Szpitala Klinicznego MSWiA do spraw klinicznych i naukowych, a w przeszłości między innymi podsekretarz stanu w Ministerstwie Zdrowia mówi, że "powstanie nowego wariantu omikron to konsekwencja mutowania wirusa".
"Musimy jeszcze trochę poczekać, aby zobaczyć, jak będzie się rozprzestrzeniał, czy będzie wirusem groźniejszym i odpornym na szczepienia. Sądzę jednak, że nie będzie powodował większej śmiertelności, ale może być bardziej zjadliwy, co oznacza, że będzie trudniej go wyhamować" - powiedział lekarz.
Omikron. Alarmujące dane ekspertów
O coraz większym zagrożeniu ze strony omikronu świadczą komunikaty napływające z instytucji medycznych w krajach, gdzie został on wykryty.
Według modelu opracowanego przez naukowców z Londyńskiej Szkoły Higieny i Medycyny Tropikalnej (LSHTM), jeśli nie zostaną podjęte dodatkowe działania, wariant omikron może spowodować więcej zakażeń i hospitalizacji w Anglii, niż było podczas szczytu drugiej fali pandemii w styczniu tego roku.
Jak wskazano, w najlepszym przypadku może on sprawić, że w szczycie liczba przyjęć do szpitali przekroczy dwa tysiące dziennie, a łącznie między 1 grudnia 2021 roku, a 30 kwietnia 2022 roku będzie 175 tysięcy hospitalizacji i 24,7 tysiąca zgonów. Optymistyczny scenariusz to taki, w którym ucieczka immunologiczna omikronu jest niewielka, a szczepionki przypominające okażą się bardzo skuteczne.
W Holandii potwierdzono już niemal osiemdziesiąt infekcji tą odmianą koronawirusa. Tamtejszy Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego (RIVM) alarmuje, że omikron coraz szybciej rozprzestrzenia się w tym kraju, a proces ten jest trudny do kontrolowania. Eksperci RIVM twierdzą, że jest jedynie kwestią czasu, by nowa mutacja koronawirusa stała się dominującą w Holandii. "Omikron jest bardziej zaraźliwy niż wariant delta, który obecnie przeważa w naszym kraju" - czytamy w komunikacie instytutu.
W Polsce do tej pory nie potwierdzono zakażenia nowym wariantem.
Doktor Król: szczepienia wywołują dwa rodzaje odporności
Jak tłumaczył doktor Zbigniew Król, dopóki nie doprowadzimy do sytuacji, w której odporność populacyjna będzie na odpowiednim poziomie, aby COVID-19 nie mutował tak jak do tej pory, to zapewne nowe mutacje będą się pojawiały. Zaznaczył, że na koronawirusa i jego nowe warianty, nie ma obecnie lepszego sposobu przeciwdziałania niż szczepienia lub przechorowanie większej populacji.
"Szczepienia wywołują dwa rodzaje odporności. Cześć humoralna, polegająca na wytwarzaniu swoistych przeciwciał, neutralizująca określone wirusy, powinna odpowiadać także na nowe mutacje. Przyglądamy się natomiast części odporności komórkowej, czyli pamięciowej. Badamy, czy następne kontakty z podobnym wirusem, będę wywoływały reakcję przeciwciał" - tłumaczył lekarz.
"Pamiętajmy, że szczepionki są bezpieczne i skuteczne. Szczepimy niemowlęta, dzieci. Podajemy im szczepionki poliwalentne. Widzimy, że one nie umierają z powodu chorób zakaźnych. To jest sukces medycyny, a teraz jesteśmy ofiarami tego sukcesu. Nikt już nie pamięta błonicy, krztuśca, polio czy czarnej ospy, gdzie dzieci umierały. To były straszne choroby" - powiedział doktor Król.
Na pytanie, czy wobec skutecznego oręża walki z pandemią, jakim jest szczepionka oraz leki, które prawdopodobnie będą wkrótce szeroko dostępne, jest szansa, że pandemia wkrótce zacznie wygasać, dyrektor Król wskazał, że koronawirus jest infekcją globalną, więc w różnych miejscach na świece te ogniska będą się pojawiać. "Nie sądzę, abyśmy nabyli odporność populacyjną przy takim wskaźniku wyszczepialności, jaki mamy w tej chwili. Nawet w krajach, gdzie ta wyszczepialność jest duża, na poziomie 80 procent, widać, że to nie wystarcza, aby nabyć w pełni tę odporność, która znacznie zmniejszałaby liczbę zakażeń i zgonów" - powiedział specjalista.
Doktor Król: patrząc globalnie, ludzki organizm nie radzi sobie z koronawirusem
"Patrząc globalnie, ludzki organizm nie radzi sobie z koronawirusem. Wirus cały czas mutuje, ma wiele postaci, co więcej, dochodzi także do infekcji kilkoma odmianami wirusa. Dlatego należy podejść teraz nieco inaczej do diagnostyki. Te mutacje, które są obecnie w mniejszej skali, nie są dominujące jak delta, będą słabiej wykrywalne - powiedział doktor Król. W jego ocenie, jeżeli utrzymamy COVID-19 w populacji, będzie on szedł w kierunku takich wirusów, jak wirus grypy. "Od czasu, kiedy wyizolowano pierwszą odmianę wirusa grypy (wirus grypy typu A), kolejnych mutacji pojawiło się bardzo dużo. To są już dwuliterowe, wielocyfrowe oznaczenia. Niestety, identycznie może być z SARS-CoV-2. Pytanie, czy będzie on cały czas groźniejszy niż grypa" - zastanawiał się specjalista.
"Ta infekcja z nami zostanie, ale mam nadzieję, że dzięki szczepieniom i lekom, które będą mógłby być szeroko stosowane, zwłaszcza na przypadku ciężkiego przebiegu choroby, tych mutacji będzie coraz mniej" - powiedział.
"Tak jak w przypadku grypy, WHO każdego roku wydaje rekomendacje dotyczące szczepionek, jakie potencjalne mutacje będą dominowały w danym sezonie infekcyjnym. To nie jest nic fantastycznego, że szczepionki są modyfikowane i dostosowywane do nowych wariantów" - zaznaczył doktor Król.
Doktor Król: czwarta fala może potrwać dłużej niż fala w zeszłym roku
Odniósł się również do przebiegu czwartej fali pandemii. Wskazał, że podczas poprzednich fal większość pacjentów przechodziła zakażenie łagodniej. "W tej chwili przebieg koronawirusa przebiega zdecydowanie trudniej. IV fala jest wypłaszczona, może potrwać dłużej niż fala w zeszłym roku" - powiedział.
Przyznał jednocześnie, że lekarze są tą pandemią zmęczeni. Cały system ochrony zdrowia został poddany ogromnej próbie, ma to miejsce zwłaszcza w okresie nasilenia zakażeń koronawirusem. "Walka z koronawirusem to niewygasająca historia" - ocenił doktor. Dodał też, że medycy spotykają się ponadto z coraz większą agresją ze strony pacjentów. Dzieje się to jego zdaniem na niespotykaną dotąd skalę. "Te zachowania wynikają zapewne z ogólnego zmęczenia pandemią, być może też ze zdziwienia, że ta choroba jest. Czwarta fala, w odróżnieniu od poprzednich, uczy nas nieco innej komunikacji z pacjentami w kontekście agresji na oddziałach, którą bardzo często dostrzegamy" - zwrócił uwagę doktor Król.
"Niestety, często z tą frustracją mamy do czynienia już na SOR-ze. Najpierw trzeba przeprowadzić diagnostykę, następnie dopasowujemy miejsce, gdzie ten pacjent ma trafić, czy do domu, czy na nasz odział, czy kierujemy chorego do szpitala tymczasowego. Diagnostyka i podjęcie właściwej decyzji musi trochę potrwać. Ten czas oczekiwania budzi frustracje pacjentów, generuje postawę roszczeniową. Później otrzymujemy telefony lub maile od bliskich pacjentów, którzy kwestionują nasze postępowania z chorymi" - wskazał lekarz.
"Każdy chciałby, aby pandemia już się skończyła, ale my jako system ochrony zdrowia nie jesteśmy w stanie dać nic innego poza szczepieniami. Sądzę, że jest to nie do zaakceptowania dla osób, które nie chcą się zaszczepić" - przyznał.
"Zaszczepieni przechodzą chorobę łagodniej"
Dyrektor Król podkreśla, że wśród chorych na COVID-19 przebywających w szpitalu MSWiA w Warszawie, którzy ciężko przechodzą zakażenie, walczą o życie podłączeni do respiratora, praktycznie nie ma osób zaszczepionych. "Zaszczepieni przechodzą chorobę łagodniej, wskaźniki zachorowalności i zgonów są zdecydowanie lepsze wśród tej grupy" - powiedział.
Doktor Król przytoczył wyniki wewnętrznego badania, które zostało przeprowadzone w szpitalu MSWiA. Badanie wyraźnie pokazało, że fala wiosenna nie dotknęła zaszczepionych pracowników placówki. "Zakażone były pojedyncze osoby, które, jak się potem okazało, nie były zaszczepione. Również przy obecnej fali, obserwujemy, że nasi pracownicy nie przechodzą infekcji, nie są hospitalizowani" - powiedział zastępca dyrektora Centralnego Szpitala Klinicznego MSWiA do spraw klinicznych i naukowych.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock