Noszenie maseczek, mimo zniesienia większości obostrzeń covidowych, wciąż jest obowiązkowe w placówkach medycznych. Nie wszyscy jednak, zarówno pacjenci, jak i odwiedzający czy nawet część personelu, tego przestrzegają. A przypadki zakażeń wśród medyków wciąż są. Niektórzy w kwietniu zachorowali po raz pierwszy, inni infekcję przechodzą już nawet po raz trzeci.
- Covid dopadł mnie w połowie kwietnia, dwa tygodnie po tym, jak zniesiono obowiązek noszenia maseczek w pomieszczeniach i miejscach publicznych. Rozluźnienie obostrzeń miało dotyczyć wszystkich miejsc poza placówkami medycznymi, ale nie wszyscy, zarówno pacjenci, odwiedzający, jak i nawet część personelu, to respektują. Zachorowałam, bo ludzie poszli na żywioł – mówi specjalistka anestezjologii i intensywnej terapii z dużego stołecznego szpitala. I opowiada, że zarówno odwiedzający, jak i niektórzy przedstawiciele personelu, nie dają się przekonać do nałożenia maseczki. - Wydaje się, że ten przepis jest martwy – podkreśla.
- Nie można mówić o absolutnym spokoju, bo w placówkach jest po kilka, kilkanaście zakażeń, a personel jak chorował, tak choruje. Niektórzy covid przechodzą po raz trzeci mimo przyjęcia trzech dawek szczepionki – przyznaje Longina Kaczmarska, wiceprzewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych (OZZPiP). – U osób zaszczepionych przebieg choroby jest lżejszy. Często nawet nie wiedzą, że są zakażone, chodzą do pracy i mogą zakażać pacjentów i resztę personelu – dodaje.
Anestezjolog z Warszawy przyznaje, że w okresie, w którym się zaraziła, wiele osób miało objawy infekcji. – Ale ponieważ zniesienie obostrzeń uśpiło ich czujność, uznawali, że to zwykłe przeziębienie. A covid jest bardzo zaraźliwy – mówi lekarka, która po przyjęciu trzech dawek szczepionki zakażenie przechodziła dość łagodnie. Spośród jej kolegów z pracy trzy osoby miały pozytywny wynik testu, a kolejne dwie z powodu infekcji poszły na zwolnienie, ale nie poddały się testowi w kierunku koronawirusa.
Zdaniem Longiny Kaczmarskiej, zakażeń udałoby się uniknąć, gdyby personel wszystkich szpitali zachowywał się tak, jak podczas pierwszych fal pandemii. – Szczególnie podczas drugiej, kiedy chodziliśmy w kombinezonach, w których przypominaliśmy kosmitów. Wówczas zakażeń wśród personelu było najmniej. W tej chwili zabezpieczenie jest pozorne – obowiązują maseczki i fizelinowe fartuchy barierowe, które nakłada się na bawełniany fartuch czy mundurek – tłumaczy wiceprzewodnicząca OZZPiP.
"Zachorowałam jako ostatnia w mojej poradni"
Wielkopolskie Centrum Onkologii (WCO), w którym nadal obowiązują zasady z czasu pandemii, nie odnotowuje absencji personelu z powodu koronawirusa. - Pozostawiliśmy wszystkie obostrzenia niezbędne dla funkcjonowania, co powoduje, że jesteśmy w pełni zabezpieczeni. Na terenie szpitala obowiązuje dystansowanie społeczne i noszenie maseczek, a odwiedziny mają odbywać się na zasadach epidemiologicznych – mówi prof. Andrzej Marszałek, dyrektor WCO ds. medycznych. I dodaje: - Zasady wprowadzone, a raczej przypomniane, podczas epidemii są podstawowymi zasadami zachowania bezpieczeństwa epidemiologicznego, niezależnie od pandemii, i mają na celu minimalizację rozprzestrzeniania się chorób zakaźnych. Jak kaszlemy, to zakrywamy usta i nos – zgięciem łokcia, rękawem czy chusteczką, po kontakcie dłońmi z powierzchniami potencjalnie zakażonymi myjemy bądź dezynfekujemy ręce, w miejscach pracy stosujemy odzież ochronną, a w szafkach mamy rozdział między odzieżą brudną a czystą – przypomina prof. Marszałek.
Również w Instytucie Matki i Dziecka (IMiD) w Warszawie obowiązuje pełny reżim sanitarny. - Nie obserwujemy wzrostu liczby zachorowań, ale przypadki odnotowujemy – mówi prof. Marcin Czech, epidemiolog, kierownik zespołu zakażeń szpitalnych w IMiD.
Część medyków covidem zakaża się poza pracą. Dr Joanna Zabielska-Cieciuch, lekarka rodzinna i ekspertka federacji Porozumienie Zielonogórskie, pierwsze zakażenie koronawirusem również przeszła w kwietniu, przy czym zaraziła się od męża. – Zachorowałam jako ostatnia w mojej poradni. Wcześniej pracownikom zdarzały się zakażenia, ale "domowe", przynoszone z zewnątrz, na przykład przez dzieci z przedszkola – mówi dr Zabielska-Cieciuch.
Zgodnie z najświeższymi danymi Ministerstwa Zdrowia od 4 marca 2020 r. w Polsce odnotowano blisko 6 mln zakażeń wirusem SARS-CoV-2. Wyzdrowiało ponad 5,3 mln osób, a ponad 87,5 tys. osób zaraziło się ponownie. W poniedziałek 2 maja resort poinformował o 188 zakażeniach, w tym 173 nowych i 15 ponownych. Wykonano 5,2 tys. testów w kierunku koronawirusa.
Źródło: tvn24.pl