Przystąpiliśmy do 12 spraw związanych z nałożeniem przez sanepid kar za uczestnictwo w protestach w czasie epidemii. Przygotowanych jest kolejnych 13 pism, chcemy zablokować egzekucję tych kar - przekazał w programie "Czas decyzji" TVN24 Adam Bodnar, rzecznik praw obywatelskich.
W sobotę 23 maja policja zabrała do radiowozu kobietę, która stała przed siedzibą radiowej Trójki z rowerem i transparentami "PiSiory mordują utwory" oraz "Wolna Trójka bez dyrektora PiSiora". Na nagraniu słychać, jak kobieta krzyczy "proszę mnie zostawić"
- Ta sprawa budzi wiele wątpliwości - ocenił w programie "Czas decyzji" TVN24 dr Adam Bodnar, rzecznik praw obywatelskich. - Scena, kiedy rowerzystka jest wsadzana do radiowozu wraz z rowerem, nie przypomina scen, które powinniśmy oglądać w państwie demokratycznym, przestrzegającym praw człowieka. Podjąłem tę sprawę do wyjaśnienia. Policja argumentuje, że rzekomo wcześniej była demonstracja, która dawała podstawy do tego, aby policja interesowała się tym, co tam się działo. A później, gdy się tam pojawili, ta demonstracja się rozeszła i została tylko ta pani - rowerzystka. Ona nie chciała się wylegitymować, w związku z tym musieli ją zatrzymać - tłumaczył RPO.
Zdaniem Bodnara cała sytuacja mogła mieć zupełnie inne rozwiązanie. - Być może trzeba było trochę dużej z nią postać, porozmawiać, ale nie wywozić ją na komisariat po to, żeby ją wylegitymować. To sprawiało wrażenie, że władza chce się pozbyć krytyki - ocenił.
Bodnar: całkowity zakaz zgromadzeń niesprawiedliwy i niesłuszny
Według Rzecznika Praw Obywatelskich całkowity zakaz zgromadzeń publicznych, wprowadzony przez rząd, był "niesprawiedliwy" i "niesłuszny, dawał nadmierną podstawę do interweniowania". Bodnar skomentował również, że nakładanie kar przez sanepid na osoby protestujące w czasie pandemii, to efekt przepisów, które są "nieżyciowe, nieludzkie, źle skonstruowane i niedostosowane do sytuacji". - Ostatnio w Senacie mój zastępca przedstawiał nasze interwencje, dotyczące nakładania tych kar administracyjnych, nakładanych przez sanepid. Nawet senator Prawa i Sprawiedliwości Jerzy Czerwiński nas pochwalił, że to robimy, bronimy obywateli. Sytuacja dość niespotykana: on mówił, że zazwyczaj mnie krytykuje, a tym razem urząd rzecznika pochwalił. Procedura tego typu jest od tego, kiedy mielibyśmy jakiegoś truciciela, który wylewa ścieki do rzeki - wyjaśniał.
Bodnar poinformował, że biuro RPO przystąpiło do 12 spraw związanych z nałożeniem przez sanepid kar administracyjnych na wniosek policji. - Przygotowanych jest kolejnych 13 pism dotyczących spraw, do których chcemy się przyłączyć i zablokować egzekucje tych kar. Nasza interwencja to jest w zasadzie jedyny środek ratunku dla tych osób. Inna droga jest taka, że ta osoba pójdzie do sądu, ale w tak zwanym międzyczasie urząd skarbowy będzie mógł te pięć, 10, 15 tysięcy wyegzekwować - mówił RPO.
- Pamiętajmy, że cały czas obowiązuje rozporządzenie, które określa, że możemy gromadzić się w miejscach publicznych, ale jest ograniczenie ilościowe oraz ograniczenie związane z odległością. Jeżeli tego nie przestrzegamy, to niestety, możemy być spisani. To nie jest sytuacja komfortowa, ale jesteśmy cały czas w stanie epidemii i jestem w stanie to zrozumieć, że tego typu ograniczenia są nakładane, że nie mamy pełnej wolności zgromadzeń - przypomniał.
Bodnar skomentował różnego rodzaju sytuacje, na przykład zdjęcia z wieców wyborczych prezydenta Andrzeja Dudy, na których widać, że prezydent nie zachowuje odległości dwóch metrów od innych osób. - Problem polega na tym, że władze nie dają dobrego przykładu. Władze ściskają się z wyborcami, robią sobie zdjęcia. To nie jest dobre. To pokazuje, że nie obchodzą nas reguły prawne, nie boimy się epidemii, nie przestrzegamy wymogów sanitarnych. To po pierwsze. Po drugie, władza egzekwuje te obowiązki prawne w sposób nierównomierny - ocenił.
"Pan prezydent bardzo rozpaczliwie szuka argumentów"
Rzecznik Praw Obywatelskich odniósł się również do wydarzenia z wtorku. Prezydent w Bytowie wdał się w dyskusję z mieszkańcem tego miasta, który krzyczał w jego kierunku "marionetka". - Kiedy najbardziej spodziewaliśmy się weta, żeby Sąd Najwyższy nie był upolityczniony, wtedy pan się nie zachował - zwrócił uwagę obywatel. Prezydent Duda reagując na to spytał: - O czym pan mówi? O komuchach, którzy tam zasiadali? Niech pan nie żartuje.
- Pan prezydent bardzo rozpaczliwie szuka argumentów uzasadniających te wszystkie zmiany dotyczące sądownictwa. Te zmiany, które są bardzo bolesne dla wielu Polaków, które są bolesne dla naszego systemu konstytucyjnego, które narażają na szwank naszą reputację na arenie międzynarodowej i ciągłe problemy z naszym funkcjonowaniem w Unii Europejskiej. Nawet jeżeli ktoś chciałby rozliczać za jakieś działania w przeszłości - i wiemy dzięki reportażom w TVN24, że w Sądzie Najwyższym były trzy osoby, które orzekały w czasie stanu wojennego - to podstawowa zasada prawna jest taka, że należy rozliczać każdą osobę indywidualnie. Oceniać, co ta osoba zrobiła, w jakich warunkach orzekała, czy mogła nie być przymuszona do orzekania w określany sposób, a być może nawet jeżeli orzekała, doprowadzała do uniewinnienia - stwierdził Bodnar.
- To, co najbardziej mnie boli, to to, że prezydent, używając dużych kwalifikatorów, niezwykle krzywdzi osoby, które bardzo szanuję. Dla mnie to był jednym z najwyższych zaszczytów, kiedy mogłem w lipcu 2017 roku - a także później - zasiadać jako gość w ławach Senatu razem z prezesem Izby Karnej (Sądu Najwyższego - red.) Stanisławem Zabłockim. Obrońca w procesach politycznych w czasie stanu wojennego, osoba niezwykle zasłużona dla ruchu solidarnościowego, a zaraz po przemianach pełnomocnik rodziny rotmistrza Witolda Pileckiego. I ta osoba, która była też jedną z tych usuwanych z Sądu Najwyższego, jest teraz wrzucana do jednego kotła przez pana prezydenta. Strasznie to jest przykre i smutne, tym bardziej że wiemy, że do Trybunału Konstytucyjnego pan prezydent bez żadnego kłopotu powołał byłego prokuratora komunistycznego Stanisława Piotrowicza - podsumował.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24