Co trzecia uliczna latarnia wyłączona - tak wygląda oszczędzanie w Toruniu. Samorządy tną koszty, bo pandemia ścięła wiele dochodów. Budżety polskich miast są chudsze, niż zakładano, ale ponieważ w założeniach nadal jest wiele inwestycji, więc w terenie trwa szukanie pieniędzy. Materiał magazynu "Polska i Świat".
Wirusa nie widać gołym okiem, ale efekty pandemii już tak. Miasta z powodu pandemii obniżały firmom czynsze. Do tego do kasy samorządów od kilku miesięcy trafia mniej pieniędzy z podatków czy biletów. W związku z tym na przykład pełnowymiarową halę sportową w Legionowie można zobaczyć na razie tylko w formie wizualizacji. - Spadają dochody, a z drugiej strony wzrastają wydatki, także musimy oszczędzać - wyjaśnia prezydent Legionowa Roman Smogorzewski.
Efekty pandemii odczują również mieszkańcy. W Krakowie już szykują podwyżkę cen biletów na komunikację miejską. - Teraz musimy sobie zadać pytanie, co chcemy od transportu publicznego w październiku. Czy chcemy, aby funkcjonował co pięć-siedem minut, czy chcemy, żeby jeździł z częstotliwością 20-30 minut - mówi Sebastian Kowal z Zarządu Transportu Publicznego w Krakowie.
Miasto nie chce ciąć kursów, a to oznacza podwyżki. Za 60 minut jazdy trzeba będzie zapłacić 6 złotych. Dużo droższe mają być też bilety sieciowe. To propozycja urzędników, ostatnie zdanie należy do radnych. - To bardzo uderza w krakowian, którzy systematycznie korzystają z komunikacji miejskiej. Oni płacą podatki w Krakowie, dzięki temu mają ulgi i te zasady powinny pozostać - zwraca uwagę przewodniczący Rady Miasta Krakowa, Dominik Jaśkowiec z Platformy Obywatelskiej.
- Albo te środki będą znalezione poprzez zwiększenie opłat za bilety, bądź będziemy musieli przede wszystkim ciąć inwestycje, ale myślę, że zgody na to też nie będzie - twierdzi inny krakowski radny, Jacek Bednarz z klubu Przyjazny Kraków.
"Nie grozi nam bankructwami, ale musimy oszczędzać"
Miasta robią wszystko, żeby nie rezygnować z inwestycji i oszczędzają, gdzie tylko można. W Jastrzębiu-Zdroju zrezygnowano z wielu imprez. Wstrzymano zatrudnienia w urzędzie, a drogowcy oszczędzają prąd. - Wśród tych działań oszczędnościowych, była też decyzja dotycząca wyłączenia oświetlenia ulicznego w mieście. Do końca lipca to oświetlenie będzie wyłączone od godziny 24 do rana, bo już o trzeciej tak naprawdę robi się widno - mówi Anna Hetman, prezydent Jastrzębia-Zdroju.
W Toruniu drogowcy na niektórych ulicach wyłączają co trzecią latarnię. Na trasy nie wyjadą wszystkie autobusy i tramwaje. Liczy się każdy grosz. - Przygotowujemy te ograniczenia komunikacji publicznej, które mają wyeliminować kursy, w których praktycznie niewiele osób podróżuje - informuje prezydent Torunia Michał Zaleski.
Związek Miast Polskich sprawdził, jak bardzo pogorszyła się sytuacja finansowa w kraju. Organizacja przeanalizowała budżety 130 dużych i małych miast. - Sytuacja miast jest taka, że nie grozi nam bankructwami, ale musimy oszczędzać - podkreśla Andrzej Porawski ze Związku Miast Polskich. Dla mieszkańców oszczędniej może oznaczać po prostu drożej.
Źródło: TVN24