Prokuratura Okręgowa w Warszawie odmówiła wszczęcia śledztwa w sprawie przekazania koperty "córki leśniczego" Mariuszowi Błaszczakowi przez Jana Szyszkę - poinformował rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie Łukasz Łapczyński w oświadczeniu przesłanym tvn24.pl. W oświadczeniu podkreślono, że "powyższe zachowanie nie wyczerpuje znamion czynu zabronionego".
"Postanowieniem z dnia 17 lipca 2017 r. Prokuratura Okręgowa w Warszawie odmówiła wszczęcia śledztwa w sprawie powoływania się na wpływy w dniu 13 czerwca 2017 r. w Warszawie przez Ministra Środowiska, poprzez przekazanie Ministrowi Spraw Wewnętrznych i Administracji przed rozpoczęciem posiedzenia Rady Ministrów korespondencji tj. o czyn z art. 230 § 1 kk, na podstawie art. 17 § 1 pkt 2 kpk, wobec stwierdzenia, że powyższe zachowanie nie wyczerpuje znamion czynu zabronionego" - czytamy w stanowisku Prokuratury Okręgowej w Warszawie przesłanym przez jej rzecznika Łukasza Łapczyńskiego do redakcji tvn24.pl.
"Biorąc pod uwagę okoliczności zachowania oraz treść wypowiedzi Ministra Środowiska nie można uznać, by spełniała ona przesłanki określone w dyspozycji art. 230 § 1 kk" - podkreśla prokuratura.
Zaznaczono, że "postanowienie jest prawomocne".
"To jest taka córka leśniczego…"
Chodzi o sytuację, do jakiej doszło 13 czerwca przed rozpoczęciem posiedzenia rządu. Minister środowiska Jan Szyszko podszedł do szefa MSWiA Mariusza Błaszczaka i wręczył mu otwartą kopertę.
- To jest taka córka leśniczego - powiedział. Błaszczak odpowiedział mu, że zdarzenie jest rejestrowane przez kamerę jednej z telewizji.
- Proszę pana, ona prosiła, żebym panu to przekazał - kontynuował Szyszko. - Niech pan to przeczyta, dobrze?- zwrócił się raz jeszcze do Błaszczaka. - Dobrze - odpowiedział minister spraw wewnętrznych. Tego samego dnia wieczorem kwestię tajemniczej koperty skomentowało na Twitterze MSWiA. "Minister Błaszczak zwrócił korespondencję otrzymaną dziś od ministra Jana Szyszki. Minister Błaszczak poinformował ministra środowiska, że nie zwykł zapoznawać się z korespondencją przekazywaną z pominięciem drogi służbowej. Jeżeli sprawa, którą przekazywał dziś minister środowiska leży w kompetencjach szefa MSWiA, wówczas minister Błaszczak chętnie się z nią zapozna, kiedy zostanie mu ona przekazana formalną drogą służbową" - napisano.
Min. @mblaszczak zwrócił korespondencję otrzymaną dziś od ministra Jana Szyszki
— MSWiA (@MSWiA_GOV_PL) 13 czerwca 2017
"Symbol polityki kadrowej w PiS"
16 czerwca posłowie Platformy Obywatelskiej na konferencji prasowej zapowiedzieli, że jeszcze tego samego dnia złożony zostanie wniosek do prokuratury w sprawie podejrzenia popełnienia przestępstwa z art. 230 kodeksu karnego, który zakłada, że ten, "kto, powołując się na wpływy w instytucji państwowej (...) podejmuje się pośrednictwa w załatwieniu sprawy w zamian za korzyść majątkową lub osobistą albo jej obietnicę, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8".
- Nie przesądzamy, czy doszło do wypełnienia wszystkich znamion tego czynu. Pytamy o to, ponieważ chodzi też o korzyść majątkową lub osobistą. Zwracamy uwagę, że niekoniecznie korzyść osobistą musiał akurat otrzymać pan minister Szyszko. Hipotetycznie rzecz ujmując korzyścią jest awans jakiejś młodej osoby - mówił wówczas Krzysztof Brejza, poseł PO. - Pytamy o to. To może ustalić tylko i wyłącznie prokuratura - dodał poseł.
Zdaniem rzecznika PO Jana Grabca, koperta przekazana szefowi MSWiA jest "symbolem polityki kadrowej w PiS". Według niego, w tej sytuacji mogło chodzić o awans "pewnej młodej policjantki". - Żądamy publicznych informacji i śledztwa prokuratury w sprawie systemu powołań, mianowań, awansów poprzez koperty podawane przez polityków PiS innym politykom PiS-u z pominięciem normalnej drogi służbowej - podkreślił Grabiec.
"Została aresztowana, a później stracona"
Szyszko pytany 30 czerwca w "Sygnałach Dnia" w Polskim Radiu, czy udało się znaleźć pracę "córce leśniczego", stwierdził, że "to hasło zrobiło rzeczywiście furorę".
Dodał, że w pewien sposób jest z tego dumny, bo "zwrócono uwagę na zawód leśnika".
- Chcę powiedzieć, że córka leśnika to Inka i tej Ince postawiliśmy nie tak dawno pomnik. To była dziewczyna, która pracowała jako córka leśniczego na terenie nadleśnictwa Narewka, później nadleśnictwa Miłomłyn. Tam została aresztowana, a później stracona - tłumaczył Szyszko. Minister odwołał się w ten sposób do życiorysu Danuty Siedzikówny, pseudonim "Inka", sanitariuszki 5. Wileńskiej Brygady Armii Krajowej. 28 sierpnia 1946 roku zabił ją strzałem w głowę dowódca plutonu egzekucyjnego z Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego.
Minister środowiska pytany, czy te wszystkie informacje znalazły się w kopercie, którą wręczył szefowi MSWiA, odparł: - Nie wiem. Dodał, że jeśli jako poseł dostaje koperty z prośbą o przekazanie, nie zagląda do środka.
Autor: tmw/sk / Źródło: TVN24, PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvn24