- Opowieść o tym, że jak jest źle, to się zamykamy w domu i bronimy własnego ogniska, jest zrozumiała w kategoriach emocjonalnych. Jako polityka natomiast jest nie do przyjęcia - ocenił zeszłotygodniową wypowiedź Ewy Kopacz na temat sprzedaży broni Ukrainie Aleksander Kwaśniewski. Były prezydent powiedział w "Kropce nad i", że słowa premier wzbudziły obawy wśród Ukraińców. - Jeżeli Polacy umywają ręce, ogłaszają doktrynę izolacjonizmu, to oznacza najstraszniejszy dla Ukrainy scenariusz - powiedział.
Zeszłotygodniowa wypowiedź Ewy Kopacz na temat ewentualnej sprzedaży broni Ukrainie wzbudziła konsternację wśród polskich komentatorów oraz zainteresowanie światowych mediów. Zagraniczne dzienniki zastanawiały się, czy niezbyt zrozumiałe słowa Kopacz o decyzjach wzorowanych na postępowaniu "racjonalnej polskiej kobiety" będą oznaczały zwrot w polskiej polityce zagranicznej.
Aleksander Kwaśniewski powiedział w "Kropce nad i", że słowa Ewy Kopacz wzbudziły niepokój wśród Ukraińców. Jak dodał, Kijów otrzymywał do tej pory wiele dowodów solidarności ze strony Polski, która była traktowana na arenie międzynarodowej jako swoisty adwokat Ukrainy.
- Obawa jest taka: jeżeli Polacy umywają ręce, ogłaszają doktrynę izolacjonizmu, to oznacza dla Ukrainy najstraszniejszy scenariusz. Oznacza to, że oni swojej suwerenności oraz aspiracji europejskich nie będą w stanie obronić - podsumował lęki strony ukraińskiej Kwaśniewski.
Zastrzegł jednak przy tym, że warto zaczekać do expose Ewy Kopacz, w którym - jak powiedział - kwestia polityki wobec Ukrainy zostanie zapewne przedstawiona inaczej.
- Ten niepokój Ukraińców należałoby rozproszyć. Nie ma żadnego powodu, aby nasza wieloletnia postawa wobec niepodległości Ukrainy, aspiracji europejskich, nie byłaby kontynuowana. Byłoby fatalnie, gdybyśmy naszą politykę zmienili - zauważył.
Wypowiedź emocjonalna i spontaniczna
W ocenie byłego prezydenta wypowiedź Ewy Kopacz była spontaniczna. Jak dodał, mogło zabraknąć czasu na przygotowanie wspólnego stanowiska z nowym szefem MSZ Grzegorzem Schetyną.
Kwaśniewski zauważył jednak, że nowa premier w takiej sytuacji mogła uchylić się od odpowiedzi na pytanie dziennikarza i poprosić o czas na przygotowanie pogłębionego stanowiska.
Były prezydent był ostrożny w komentowaniu decyzji Ewy Kopacz o powierzeniu Grzegorzowi Schetynie stanowiska szefa polskiej dyplomacji. Przyznał jednak, że gdyby decyzja należała do niego, sugerowałby zatrzymanie Radosława Sikorskiego na stanowisku szefa polskiej dyplomacji. - Tego, że przewodniczący komisji spraw zagranicznych zostaje szefem dyplomacji nie traktuję jako jakiejś tragedii. Taka decyzja została podjęta - powiedział Kwaśniewski. Jak zapewnił, będzie udzielał Schetynie wsparcia na arenie międzynarodowej. - Mam nadzieję, że Grzegorz Schetyna szybko wejdzie w rolę, skorzysta z dobrego zaplecza, jakie można w Polsce znaleźć. Wiem, że spotyka się z różnymi znawcami polityki międzynarodowej. To dobrze o nim świadczy, że chce słuchać i pytać ludzi, którzy na temat polityki międzynarodowej wiedzą więcej od niego - pochwalił nowego szefa polskiej dyplomacji.
W rządzie "coraz mniej osobowości"
Podkreślił, że "nie ma powodów do przerażenia" w związku ze zmianą rządu. Jak zaznaczył, mamy bowiem do czynienia z "egzaminem z demokratycznej dojrzałości", a konieczność zmiany spowodowana była awansem Donalda Tuska.
Zauważył jednak, że rząd ten jest słabszy od gabinetów Donalda Tuska.
- To zjawisko, że w rządzie mamy coraz mniej osobowości, coraz mniej ludzi, którzy mają dorobek, który broni się sam i musimy im dawać kredyt zaufania, nie jest dobre - ocenił. Dodał, że Polska po 25 latach powinna być na tyle dojrzałą demokracją, że "dobór ludzi powinien być wśród najlepszych, a nie tych, którzy pasują do układanki partyjnej".
Pogubiony PR
Kwaśniewski zauważył, że strona wizerunkowa w początkowym okresie urzędowania nie była mocną stroną gabinetu Ewy Kopacz. - Wydaje się, że PR, który był bardzo mocny w okresie Donalda Tuska, teraz się pogubił - ocenił.
Komentując awans odpowiedzialnego za kształtowanie wizerunku Donalda Tuska Igora Ostachowicza na stanowisko członka zarządu PKN Orlen, Kwaśniewski podkreślił, że docenia jego "talent i umiejętności" . Zaznaczył przy tym, że fakt, iż nominacja nastąpiła kilka dni po zaprzysiężeniu nowego rządu, "źle wygląda". Zalecił politykom Platformy Obywatelskiej, by wyobrazili sobie, jakie byłyby ich reakcje, gdyby podobna sytuacja miała miejsce w obozie SLD lub PiS.
Autor: kg/tr / Źródło: tvn24