- Lubię posła Iwińskiego. Nawet wtedy, kiedy bywa nadpobudliwy. Ale nie potrafię zrozumieć dlaczego doświadczony parlamentarzysta, który dokładnie wie, jakie są zapisy regulaminu, posuwa się do tego żeby dziś zarzucać, że jakiekolwiek procedury zostały złamane? - zareagowała na ostre słowa polityka SLD Ewa Kopacz. Iwiński zarzucił wcześniej, że 10-minutowe występy ministrów w Sejmie to "karykatura demokracji", bo wg. niego klubom zostało za mało czasu na dyskusję po wystąpieniu premiera.
Plany rządu na następne miesiące określił w środę w Sejmie Donald Tusk. Razem z nim przemawiali ministrowie, którzy zobowiązywali do wykonania konkretnych zadań przez ich resorty. I właśnie to zdenerwowało posła Tadeusza Iwińskiego z SLD. 10-minutowe wystąpienia według niego zabrały czas na dyskusję po przemówieniu premiera.
"To karykatura demokracji"
- To karykatura demokracji - grzmiał. - Mieliśmy w historii Polski Sejm Niemy, ale niedobrze, żebyśmy teraz mieli "półniemy" - dodał Iwiński, komentując wystąpienia ministrów. Jego zdaniem posłowie nie zostali poinformowani wcześniej, że tuż po Donaldzie Tusku przemawiać będą szefowie resortów. I że jego zdaniem, w związku z tym, za mało czasu zostało przeznaczone na przemówienia przedstawicieli innych klubów.
Na tak stawiane zarzuty postanowiła odpowiedzieć Ewa Kopacz. Marszałek zorganizowała w Sejmie konferencję prasową.
- Limit czasu premiera jest nieograniczony. Premier mógł występować godzinę, dwie, trzy. Wystąpił przez trzydzieści minut, a potem każdy z ministrów w sposób szczególny brał na siebie zobowiązanie, mówiąc: ja, minister, będę realizował dokładnie te zadania przez najbliższe miesiące. Przekazał za pośrednictwem Sejmu obywatelom, Polakom - tłumaczyła Kopacz.
- Nie widzę powodu, z jakiego to miałoby tak rozzłościć pana posła Iwińskiego. Mam wrażenie, że dla niego nie ważne było co zostało powiedziane, tylko kto mówił. A dla mnie, pewnie dla wielu innych, ważne było co zostało powiedziane - zaznaczyła.
Kopacz: To smutne
Marszałek tłumaczyła, że nie potrafi zrozumieć dlaczego "tak doświadczony parlamentarzysta, który dokładnie wie jakie są zapisy regulaminu, posuwa się do tego żeby dziś zarzucać że jakiekolwiek procedury zostały złamane". - To smutne - mówiła Kopacz.
I poinformowała, że wcześniej, kiedy podawany był porządek obrad, nikt nie zgłosił sprzeciwu. - Może to rozkojarzenie powakacyjne spowodowało, że Iwiński nie zareagował wtedy - zastanawiała się.
Jak zaznaczyła Kopacz, "regulaminu Sejmu przestrzega rygorystycznie, od przecinka po każdą kropkę". A zgodnie z nim, każdy członek Rady Ministrów, kiedy da sygnał marszałkowi, ma dostać głos. - To nie przywilej, a zobowiązanie marszałka. Choćby chciał 50 razy występować - zaznaczyła.
- Jeśli Iwińskiemu się to nie podoba, może próbować zmienić regulamin Sejmu - zakończyła Kopacz.
Autor: bieru/ja / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24